Mało medali, ale wszystkie złote? Prognozujemy polski start na zimowych igrzyskach
Skoki narciarskie i…. długo nic. Niestety, ale tak może wyglądać nasza olimpijska przygoda w Pjongczangu. A jak będzie w rzeczywistości? Dziś ruszają 23. Zimowe Igrzyska.
Do Korei PKOL wysyła najliczniejszą reprezentację w historii. Biało-czerwone barwy reprezentować będzie aż 60 sportowców. Dużo zawodników to teoretycznie większa szansa by coś ugrać, jednak nie oszukujmy się - wielu z nich pojedzie do Azji tylko na “wycieczkę”. W jakich dyscyplinach mamy szansę zaistnieć?
Skocznia narciarska - nasze pole do popisu
Kamil Stoch - zwyżką formy w ostatnim okresie i dominacją w Turnieju Czterech Skoczni rozpalił nasze nadzieje na obronę olimpijskiego złota. Pytanie tylko czy w jednym sezonie można upiec dwie pieczenie na jednym ogniu?
Jak zgodnie wypowiadali się wówczas eksperci, w półtora miesiąca wszystko się może odmienić, więc istniała obawa, że forma przyszła za szybko. Poza tym od 20 lat i triumfu Japończyka Funakiego w Nagano nie zdarzyło się, by triumfator TCS w sezonie olimpijskim potrafił zdobyć też złoto na igrzyskach.
Jednak Stoch uciszył niedowiarków występami w Zakopanem i Willingen. Trzeba przyznać, że “nasz orzeł z Zębu” to już bardzo doświadczony sportowiec, który potrafi skakać równo i utrzymać formę, nawet jeśli nie osiąga spektakularnej przewagi. To także zawodnik ukształtowany mentalnie, mający tzw. “gen zwycięzcy” (w skokach wygrał już niemal wszystko - brakuje mu jedynie mistrzostwa świata w lotach).
Wie zatem także jak smakuje olimpijskie złoto. Wierzymy, że jest w stanie powtórzyć wyczyn z Soczi. Czy przywiezie dwa najcenniejsze krążki? W sumie liczymy, że przywiezie trzy (o tym poniżej)! To co pewne, to fakt, że przy obecnej dyspozycji, zarówno w konkursie na skoczni normalnej, jak i dużej, Stoch powinien stanąć na “pudle”.
NASZ TYP: Srebro na skoczni normalnej i złoto na skoczni dużej
Relację na żywo z konkursu na skoczni normalnej rozpoczniemy w sobotę ok. godziny 12.00
Gra zespołowa
Od ponad roku jesteśmy w czołówce konkursów drużynowych skoczków. Pora, by pokazać też klasę w czasie igrzysk. By tego dokonać trzeba mieć oczywiście równą kadrę. W tym sezonie świetnie skaczą Stoch i Kubacki (ten drugi ma nawet szansę na medale w konkursach indywidualnych), dobre miejsca regularnie zajmuje też Stefan Hula. Gorzej sytuacja wygląda przy kolejnych nazwiskach, bo Piotr Żyła i Maciej Kot nieco spuścili z tonu w Pucharze Świata i to między nimi będzie do końca toczyć się walka o ostatnie miejsce w drużynie.
Kwalifikacje do konkursu na skoczni normalnej napawają jednak optymizmem:
Naszymi największymi rywalami będą z pewnością Norwegowie, którzy obecnie prezentują porządną formę i w zawodach PŚ są w stanie wystawić nawet 6 równych skoczków. Groźni będą także Niemcy, którzy pojedynczo zajmowali wysokie miejsca w dotychczasowych konkursach.
Przy braku jakiejś wpadki (upadek lub bardzo krótki skok), podium dla “biało-czerwonych” jest niemal pewne. Reszta drużyn poza wspomnianą trójką (w tym Austriacy czy Słoweńcy) odstają już wyraźnie. Szansa na złoto też jest całkiem realna. Potrzebujemy “tylko” ośmiu równych, dalekich skoków i nieco szczęścia.
NASZ TYP: Złoto w konkursie drużynowym
Skoki i co dalej?
W kontekście szans medalowych należałoby spojrzeć na formę medalistów poprzednich igrzysk. Niestety, nie wygląda to już zbyt różowo.
Justyna Kowalczyk w Pjongczangu zaliczy swój ostatni start w karierze. Biorąc jednak pod uwagę jej wyniki z tegorocznego Pucharu Świata, nie należy oczekiwać, by nasza multimedalistka olimpijska mogła nawiązać równorzędną walkę z rywalkami.
Chociaż, czego jak czego, woli walki jej nigdy nie brakowało. Teraz jednak może jej zwyczajnie zabraknąć szybkości, by liczyć się na południowokoreańskich trasach.
NASZ TYP: Czołowa “ósemka” w biegu klasykiem na 30 km
Na lodzie możemy wywinąć orła
Kontynuując wątek medalistów z Soczi, musimy zajrzeć na tory lodowe. W końcu to łyżwiarze szybcy 4 lata temu wywalczyli dla nas aż trzy krążki. Podobnie jednak jak u Kowalczyk, tegoroczne starty naszych reprezentantów nie napawają optymizmem.
Jedynie Artur Waś w tym sezonie znalazł się na podium Pucharu Świata. Nasz sprinter zajął 3 miejsce w wyścigu na 500 m w norweskim Stavanger. Z kolei w Heerenveen (na starcie sezonu), zarówno drużyna kobieca, jak i męska uplasowały się tuż za podium.
Niestety, ta druga nie obroni medalu przywiezionego z Soczi, bo pozostałe starty męskiego teamu w PŚ pozostawiły wiele do życzenia, przez co polska ekipa nie znalazła się na liście startowej w Korei.
W kontekście występu w Pjongczangu musimy zatem liczyć na jakąś niespodziankę, zwłaszcza że Zbigniew Bródka, nasz złoty medalista z ostatnich igrzysk, także jest daleki od formy. Z drugiej strony, kto na poprzednich igrzyskach liczył, że łyżwiarze przywiozą nam tyle medali?
NASZ TYP: Czołowa “piątka” drużyny kobiecej i czołowa “ósemka” Artura Wasia na 500 metrów.
Byle celnie, a może coś z tego będzie
W kontekście sportów zimowych, zawsze warto rozważyć start biathlonistek. Tak, biathlonistek, bo od czasów Tomasza Sikory, nasi panowie absolutnie nie liczą się w walce o cokolwiek. Najjaśniejszą gwiazdą kobiecego teamu jest od kilku sezonów Weronika Nowakowska. Pytanie czy trafi ze swoją dobrą formą i przy okazji na słabszą formę rywalek?
W Vancouver była piąta w biegu na 15 km, w Soczi siódma w sprincie. Cały czas jest blisko czołówki, ale zawsze czegoś brakuje. Z imprez mistrzowskich potrafiła przywozić medale (srebro i brąz na MŚ i takie same kolory krążków z ME). Brakuje kropki nad “i” w zawodach najwyższej rangi. Czy to może się udać?
W tym sezonie Nowakowska miała w zasadzie tylko jeden dobry weekend - w Oberhofie zajęła 4 miejsce w biegu pościgowym i 6. w sprincie. W pozostałych startach w Pucharze Świata najczęściej plasowała się jednak poza czołową “dziesiątką”.
NASZ TYP: Czołowa “szóstka” w sprincie lub biegu indywidualnym jedynie przy bezbłędnym strzelaniu
I to by było na tyle
Igrzyska mają to do siebie, że kreują bohaterów i nowe gwiazdy. Mało kto choćby przypuszczał, że w Soczi Zbigniew Bródka zdobędzie złoty medal. Może ktoś i tym razem sprawi nam niespodziankę?
Smutne w tym wszystkie jest to, że wymieniliśmy ledwie 10 osób w artykule, czyli niecałe 20% naszej kadry. Pojawia się w tym wszystkim odwieczne pytanie: czy opłaca się wysyłać na igrzyska zawodników, którzy kompletnie nie mają szans w swoich dyscyplinach?
Jaki wynik jesteśmy w stanie zrobić w narciarstwie alpejskim? Albo które miejsce zajmą nasi bobsleiści? Pozostaje nam wierzyć, że oprócz skoczków coś jeszcze ugramy lub przynajmniej będziemy emocjonować się do końca rywalizacją z Polakami w rolach głównych.