Legenda oceniła występy polskich skoczków. Nie może w to uwierzyć
Wymowna reakcja Andreasa Goldbergera na kryzys w polskich skokach narciarskich. Legenda przedstawiła pomysł na wyjście z marazmu.
Ani Piotrowi Żyle, ani Aleksandrowi Zniszczołowi, ani Pawłowi Wąskowi, ani Kamilowi Stochowi, ani Dawidowi Kubackiemu nie udało się wygrać zawodów Pucharu Świata. Żaden z nich nie stanął nawet na podium.
Jak na razie żaden z biało-czerwonych nie wywalczył również medalu na mistrzostwach świata, a w konkursie drużynowym nasi skoczkowie narciarscy zajęli dopiero szóste miejsce. To najgorszy rezultat od 20 lat.
Andreas Goldberger, były medalista olimpijski oraz mistrz świata w skokach i lotach narciarskich, a obecnie ekspert telewizyjny, nie dowierza w słabą formę naszych zawodników. Znalazł jednak receptę na kryzys.
- To jest rzeczywiście bardzo trudny sezon dla polskich skoczków i to już drugi taki z rzędu. Nie mogę uwierzyć w to, że cała trójka tak wielkich skoczków, jak: Kamil Stoch, Piotr Żyła i Dawid Kubacki jest bez formy. To jest naprawdę trudne. W ubiegłym roku z bardzo dobrej strony, szczególnie w końcówce sezonu, pokazywał się Aleksander Zniszczoł. W tym roku nieźle spisuje się Paweł Wąsek. Obaj mają naprawdę spory potencjał. Niestety, brakuje mi młodych zawodników - poinformował 52-letni Austriak w wywiadzie z Interią.
- Mieliście znakomite wyniki przez lata i teraz Thomas Thurnbichler musi się z tym mierzyć. Moim zdaniem to jest naprawdę znakomity trener. To mówię z pełnym przekonaniem, bo znam go dobrze. Jeśli jednak nie masz sukcesów, to trzeba się liczyć z tego następstwami. Polacy nie mogą skupić się na myśleniu z rok na rok, ale trzeba stworzyć długofalowy plan działania. Inaczej to nie zadziała. Oczywiście ci najlepsi zawodnicy teraz startują, ale już trzeba myśleć o młodzieży. Inaczej skończy się to bardzo źle dla polskich skoków - rzekł.
Szansa dla polskich skoczków na odbicie się od dna nadejdzie w sobotę. Wówczas podczas mistrzostw świata w Trondheim odbędzie się konkurs indywidualny na skoczni dużej. Będzie to ostatni akcent zawodów.