Kot: Bałem się okazywać radość przy Żyle. A to on najbardziej cieszył się z naszego medalu
Piotr Żyła nie stanął na olimpijskim podium, ale z sukcesu cieszył się razem z kolegami. - To też jego krążek - mówi Maciej Kot.
Polacy do ostatniej serii walczyli o srebrny medal. Kamil Stoch skoczył jednak gorzej od Andreasa Wellingera i biało-czerwoni spadli na trzecie miejsce.
- Wygraliśmy brąz, a nie przegraliśmy srebro. Można gdybać, można rozmyślać nad małą różnicą, jaka nas dzieliła od wyższej pozycji, ale tym razem inni byli lepsi. Przyjdą jednak okazje do rewanżu. Odbieram więc to wszystko pozytywnie, choć pewnie wszyscy mamy w sobie trochę niedosytu - komentuje Kot w rozmowie z Kamilem Wolnickim z "Przeglądu Sportowego".
W ostatnich sezonach pewne miejsce w naszej drużynie miał Piotr Żyła. Na igrzyskach w Pjongczang nie wystąpił jednak w żadnym z konkursów - wewnętrzną rywalizację o miejsce w zespole przegrał właśnie z Kotem. Prywatnie obaj się przyjaźnią.
- Pokój dzielę z Piotrkiem. I przyznam, że trochę się obawiałem chwili, kiedy tam wejdę. Trudno okazywać radość przy kimś, kto może być przybity. Chciałem najpierw wybadać, w jakim jest stanie. Gdy wszedłem do pokoju, wszyscy się cieszyli, a najbardziej Piotrek. Jakby sam zdobył medal. Grał na gitarze i głośno się śmiał. Należą mu się wielkie słowa uznania. To też jego krążek - podkreśla Kot.