Kamil Stoch skomentował kabaret w wykonaniu wicedyrektora Pucharu Świata. "No i co, panie Borku?" [WIDEO]
Zaledwie kilka minut po zakończeniu konkursu PŚ w Bad Mitterndorf polski Twitter obiegł materiał wideo, w którym Kamil Stoch daje upust swojej irytacji po skoku na odległość jedynie 159 m.
W trakcie drugiej serii niedzielnego konkursu PŚ w Bad Mitterndorf silne podmuchy wiatru uzasadniały przedwczesne zakończenie konkursu i uznanie wyników z pierwszej rundy za oficjalne. Dopiero jednak po króciutkim jak na warunki skoczni skoku Kamila Stocha (159 m) organizatorzy zdecydowali się na ten krok.
Kamery zarejestrowały poirytowanego Kamila Stocha, który rozłożył ręce i wypowiedział słowa skierowane pod adresem wicedyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich - Borka Sedlaka. To on był odpowiedzialny za to, iż mimo braku normalnych warunków druga seria wciąż trwała.
- No i co, panie Borku? - zapytał Stoch, dla którego to nie był pierwszy raz, gdy został on puszczony przez Czecha w bardzo złych warunkach.
Chwilę później organizatorzy podjęli decyzję o anulowaniu rezultatów drugiej serii. Wobec tego Kamil Stoch zachował swoje 4. miejsce z pierwszej rundy, które stracił po skoku na 159 m. Polak w rozmowie z TVP Sport odniósł się później do swoich słów tuż po skoku.
- Bardziej mi chodziło o to, co zrobią sędziowie po moim skoku. Nie chcę mówić złych rzeczy na sędziów, bo oni też mają trudną pracę. To było w żartobliwym kontekście. Mogli to już po pierwszej serii odwołać, bo było widać, że kręci. Ale i tak wygrał najlepszy dzisiaj - powiedział.