Johaug: Jest mi przykro, że ludzie nie wierzą w to, co mówię
Therese Johaug po raz kolejny zabrała głos w sprawie afery dopingowej z jej udziałem. Norweżka stwierdziła, że nie wiedziała, iż krem, który stosowała, zawierał niedozwolone substancje.
Johaug została zawieszona tymczasowo do 18 grudnia. Grożą jej nawet cztery lata zawieszenia, a sama żali się, że nikt nie wierzy w jej tłumaczenia.
- Jest mi przykro, że ludzie nie wierzą w to, co mówię, a ja przecież szczerze i otwarcie opowiedziałam swoja historię - podkreśliła cytowana przez TVP Sport.
Sprawa wyszła na jaw na początku października, gdy ujawniono, że Johaug miała pozytywny wynik badania antydopingowego. Niedozwolona substancja miała znaleźć się w organizmie biegaczki w wyniku stosowania maści na poparzenia słoneczne. Lekarz norweskiej kadry, który zalecił jej stosowanie, podał się już do dymisji. Sama zawodniczka utrzymuje, że jest niewinna.
- Otrzymałam opakowanie od lekarza. Wyjęłam tubkę, a opakowanie i ulotkę wrzuciłam do kosza. Zapewniał, że nie ma tam żadnej substancji, która znajdowałaby się na liście zakazanych. Nie miałam żadnego powodu, żeby mu nie ufać - stwierdziła Norweżka.