"Efekt wczorajszej nocy. Aż byłem w szoku". Żyła skomentował daleki skok w Ga-Pa. Rozbrajające słowa skoczka
Piotr Żyła w drugiej serii noworocznego konkursu w Garmisch-Partenkirchen osiągnął aż 137,5 metra, ale miał duże problemy przy lądowaniu. Całą sytuację w swoim stylu skomentował w rozmowie z "Eurosportem".
Niewiele brakowało, aby doświadczonego skoczka w ogóle zabrakło w konkursie. W kwalifikacjach zajął bowiem dopiero 50. miejsce, na dodatek korzystając z dyskwalifikacji jednego z rywali.
W parze musiał więc rywalizować z Anze Laniskiem, który wygrał całe zawody. Żyła skoczył jednak w pierwszej serii na tyle dobrze, że został jednym ze "szczęśliwych przegranych".
W drugiej próbie Polak poszybował jeszcze dalej, osiągając aż 137,5 metra. Niestety, miał duże problemy przy lądowaniu i mocno obniżono mu noty. Żyła skomentował to w swoim stylu.
- Efekt wczorajszej nocy. Skok mi wyszedł w miarę fajny, aż byłem w szoku. Później trochę zostałem z tyłu, wylądowałem na proste nogi i resztę już było widać - powiedział Żyła.
Skoczek w rozmowie z "Eurosportem" odniósł się także do nowych kombinezonów. Przyznał, że to rozwiązanie powinno pomóc biało-czerwonym w osiąganiu lepszych rezultatów.
- Zacząłem mieć trochę szybkości w locie, a tego zdecydowanie brakowało. Teraz czułem, że jakaś szybkość była. W drugim skoku warunki miałem fajne, ale czułem, że jeszcze ze zbyt dużej wysokości spadam. Ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Jak nie skoczę, to wyląduję, jak skoczę, to nie wyląduję, co zrobić. Jedziemy dalej i trzeba walczyć - zakończył.