Dlatego Aleksander Zniszczoł nie wygrał konkursu w Willingen. Polak wskazał przyczynę słabszego skoku
Aleksander Zniszczoł nie zdołał wygrać pierwszego konkursu Pucharu Świata w karierze. 29-latek ujawnił na antenie Eurosportu, czego zabrakło mu do odniesienia zwycięstwa w Willingen.
Początek niedzielnego konkursu ułożył się perfekcyjnie z perspektywy Zniszczoła. Wygrał on pierwszą serię po wybitnym skoku na odległość 146 metrów.
Wydawało się, że Polak może spokojnie powalczyć o zwycięstwo. Wyprzedzał on drugiego Ryoyu Kobayashiego o 12,4 punktu i trzeciego Lovro Kosa o 13,6 punktu.
W drugiej serii Zniszczoł oddał znacznie gorszy skok. Uzyskał 130,5 metra przy niskich notach spowodowanych problemami przy lądowaniu. Ostatecznie skończył zawody na ósmym miejscu.
- Niestety, cóż mogę powiedzieć, na moje odczucia skok na progu był dobry, ale zepsułem na buli. Prawa narta zaczęła mi uciekać, musiałem wyprowadzić lot na prostą, straciłem przez to równowagę i prędkość - przeanalizował Zniszczoł na antenie Eurosportu.
- Jestem zdenerwowany, bo chciało się więcej, ale trudno, trzeba jeszcze poczekać. Jak na razie wytrzymałem presję, nie nakładałem na siebie jeszcze większej niż była, ale może spaliło i tyle - kontynuował 29-latek, który opisał również skok na miarę triumfu w pierwszej serii.
- Pierwszy skok to była petarda, wszystko się zgrało, dobra rotacja, dobre połączenie od razu za progiem z nartami, świetna prędkość i malutka pomoc na dole. Szkoda, że to nie wystarczyło - dodał Zniszczoł.
Zawody Pucharu Świata przeniosą się teraz do Stanów Zjednoczonych. W następny weekend skoczkowie będą rywalizować w Lake Placid.