"Czas się kończy". Mocne słowa Małysza o Thurnbichlerze i Stoecklu

"Czas się kończy". Mocne słowa Małysza o Thurnbichlerze i Stoecklu
Krzysztof Porebski / pressfocus
Polskie skoki narciarskie znalazły się w poważnym kryzysie. Adam Małysz ma dość tłumaczeń Thomasa Thurnbichlera i Alexandra Stoeckla.
Polacy w drugim sezonie z rzędu nie są w stanie rywalizować z najlepszymi na świecie. Do czołówki niektórych zawodów przebijał się tylko Paweł Wąsek, ale do tej pory nie był w stanie wskoczyć na podium.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Jest ciężko. I mówię to zupełnie szczerze. Nawet trudno to wszystko analizować. Ostatnio puściły mi już trochę nerwy, bo cały czas jesteśmy - jako związek - uspokajani przez sztab trenerski, że potrzebują czasu - mówił Małysz w rozmowie z Interią.
- Rozumiem, że czas jest potrzebny, bo nie zdziała się cudów z dnia na dzień. Tyle że ten czas - nie tylko w tym sezonie - się kończy - podkreśla.
Prezes PZN ostatnio publicznie narzekał na efekty pracy dyrektora ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej Alexandra Stoeckla. Wywiązała się medialna awantura, która dodatkowo spotęgowała napięcie wokół polskiej kadry.
- Sam Alex napisał mi maila, że chciałby porozmawiać na ten temat. Miał chyba żal do mnie o to, że o moim zdaniu dowiedział się z mediów. Przyznaję, że zostałem jednak trochę podpuszczony przez dziennikarzy, ale z drugiej strony mam już dość tego, że ciągle ktoś przychodzi i mówi mi, że od Alexa wymagaliśmy trochę więcej jako związek. Musimy wymagać, bo solidnie mu płacimy. Tymczasem nie ma konkretów, a do tego od początku zarząd PZN ciągle słyszy, ze potrzeba czasu i cierpliwości, a wszystko pójdzie w dobrym kierunku. Tyle że gdyby nie Paweł Wąsek, to nie byłoby tego widać - zaznacza Małysz.
26 lutego w Trondheim rozpoczną się mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym. Małysz zapowiedział, że w trakcie tej imprezy przeprowadzi "poważne rozmowy" ze Stoecklem i Thurnbichlerem.
Redakcja meczyki.pl
Marcin KarbowskiDzisiaj · 15:56
Źródło: interia.pl

Przeczytaj również