Skoki narciarskie. Borek Sedlak skomentował gest Kamila Stocha
Borek Sedlak w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" odniósł się do gestu Kamila Stocha podczas niedzielnego konkursu w Bad Mitterndorf.
Kamil Stoch po pierwszej serii niedzielnego konkursu zajmował czwartą lokatę. W drugiej Polak - mimo bardzo silnych podmuchów wiatru - otrzymał zgodę na oddanie skoku i w efekcie skoczył bardzo źle, lądując na 159. metrze. Ostatecznie pogarszające się warunki sprawiły, że zawody po próbie Stocha przerwano.
32-latek po swoim skoku wykonał wymowny gest i zwrócił się do Borka Sedlaka, wicedyrektora Pucharu Świata w skokach narciarskich. - No i co, panie Borku? - wypalił.
Teraz głos w tej sprawie zabrał Sedlak.
- Normalka. To nic dziwnego, że jeśli zawodnicy rywalizują o jakieś cele, to gdy wiatr krzyżuje im plany, bywają sfrustrowani. Jako były skoczek dobrze to rozumiem - oznajmił na łamach "Przeglądu Sportowego".
- Długo musiał czekać na belce, ale gdy wiatr się uspokoił, nie było przeciwwskazań, żeby go nie wypuścić. Dopiero gdy ruszyła procedura i faktycznie ruszył, zobaczyłem, jak bardzo w kilka chwil wiatr się wzmógł. Po zawodach podszedłem do niego porozmawiać. To nie było żadne przepraszanie, raczej próba wyjaśnienia mu tego, co się stało - dodał.
Sedlak jednocześnie przyznał, że coraz częściej dostaje obraźliwe wiadomości od polskich kibiców.
- Po nieudanym skoku Kamila nie minęła minuta, a już widziałem w telefonie, że pojawiają się jakieś wiadomości. W telewizji raczej nie wolno byłoby ich cytować przed północą. To zdumiewające, jak łatwo przychodzi ludziom obrażanie kogoś - zakończył.