Zawodniczka UFC zaatakowana tuż przed pojedynkiem. Weszła do oktagonu z podbitym okiem

Zawodniczka UFC, Ailin Perez, została zaatakowana przez inną fighterkę tuż przed galą, na której walczyła. W wyniku bójki weszła do oktagonu z obrażeniami twarzy.
W sobotę odbyła się kolejna gala z serii UFC Fight Night. Wydarzenie zostało zorganizowane w hali UFC Apex w Las Vegas.
Podczas jednego z pojedynków karty wstępnej Ailin Perez zmierzyła się z Lucie Pudilovą. Argentynka wygrała starcie jednogłośną decyzją sędziów.
Perez wyszła do sobotniej walki z podbitym okiem. Podczas konferencji prasowej po gali zdradziła, że przed pojedynkiem wzięła udział w bójce.
Jak podają amerykańskie media, Argentynka starła się z Joselyne Edwards. Zgodnie z doniesieniami Panamka miała zaatakować Perez z powodu jej wcześniejszych komentarzy.
- Nie mam z nikim personalnego problemu. Po prostu wyraziłam swoją opinię w sieci na temat walki. Nikogo nie obrażałam, nikomu nie okazałam braku szacunku. Ale ta nic nie znacząca kobieta podeszła do mnie i zaczęła gadać o swoim występie. Zaatakowała mnie chcąc pozbawić mnie walki, ale sorry, nie udało ci się to. Wygrałam - mówiła Perez na konferencji prasowej.
Podczas bójki, w obronie Argentynki stanął jej trener, Javier Oyarzabal. Zgodnie z doniesieniami osób z obozu Edwards, szkoleniowiec Perez rozpoczął całe zamieszanie.
Jak podaje menedżer Panamki, Alex Davis, Oyarzabal chciał poddusić Edwards. Zdaniem promotora, trener Argentynki szukał pretekstu do zorganizowania starcia pomiędzy zawodniczkami.
- To jest prawdą z mojego punktu widzenia. Wpadłem właśnie na Javiera Oyarzabala w hotelu. Gość chciał mnie wystraszyć z grupą swoich kolegów nazywając mnie kłamcą! Jesteś tchórzem. Jestem za stary, by walczyć z takimi szumowinami w holu. P***dol się - przekazał Davis.
Na chwilę obecną szkoleniowiec Perez nie odniósł się do zarzutów menadżera Edwards. Nie wiadomo również, czy organizacja zechce doprowadzić do pojedynku zawodniczek.