Wstrząsające słowa Michalczewskiego. "Boks uratował mi życie"

Wstrząsające słowa Michalczewskiego. "Boks uratował mi życie"
Źródło: Tomasz Folta / PressFocus
Dariusz Michalczewski opowiedział o swoich początkach w boksie. Wskazał jeden powód, dla którego odegrał on ważną rolę w jego życiu.
Dariusz Michalczewski to jeden z najwybitniejszych polskich pięściarzy. W latach 1991-2005 popularny "Tiger" stoczył 50 pojedynków. Wygrał 48 konfrontacji z rzędu, a przegrał tylko dwie ostatnie.
Dalsza część tekstu pod wideo
Były posiadacz mistrzowskich pasów WBO, WBA i IBF w kategorii półciężkiej, a także WBO w wadze junior ciężkiej opowiedział o swoich pierwszych krokach w dyscyplinie. Te były bardzo bolesne!
56-latek bardzo wcześnie stracił ojca. Przez długi czas nie mógł poradzić sobie ze stratą. Dopiero boks pomógł mu odzyskać równowagę psychiczną. Michalczewski odbywał treningi całymi dniami.
- Boks uratował mi życie, bo wtedy nie było psychologów, a ja myślę, że po śmierci ojca nadawałem się do psychologa. Nikt nie jest przygotowany na śmierć bliskiej osoby, ojca albo matki. Mój tata przez siedem lat chorował, raz był w szpitalu, raz w domu, cierpiał, męczył się, więc wiedziałem, że nie jest zdrowy, ale ten szok, który przeżyłem, jak odszedł, był dla mnie jednak wielki. I dlatego nie tylko boks, ale sport w ogóle, był dla mnie lekarstwem - oznajmił 56-latek.
- Wybrałem sobie szkołę zawodową, czyli z niższym poziomem, specjalnie po to, żeby do niej za dużo nie chodzić, a więcej trenować. Rano trenowałem z seniorami, po południu z juniorami. Ojca nie było, ale wtedy wychowywali mnie też trenerzy. To nie byli dyplomowani pedagodzy, nie mieli kierunkowego wykształcenia, ale byli naturalnie uformowani przez życie. Uczyli nas kultury, pokory, szacunku, respektu - poinformował doświadczony pięściarz w wywiadzie z Interią.
Popularny "Tiger" ocenił współczesną kondycję polskiego boksu jako mało zadowalającą. Położył to na karb rozwoju świata wirtualnego, a także freak-fightów, które jego zdaniem... trudno określić.
- W obecnym świecie trzeba zrobić z siebie wariata, żeby zarabiać kasę. To jest bardzo smutne, bo poziom sportowy jest tam żaden. Nie wiadomo w sumie co to jest, jakieś kopanie, drapanie, wyzywanie się. Nawet nie wiedziałem, że ten, kto "najlepiej" obrazi kogoś na konferencji, dostaje dodatkowe pieniądze. To jest nienormalne. Mój syn mi to czasem pokazuje. Ja nie chcę tego nawet oglądać, ale młodzież to śledzi, bo ma z tego bekę, ale sportu w tym nie ma - rzekł.
Michalczewski wielokrotnie deklarował, że jest zaciekłym przeciwnikiem freak-fightów. Nie myśli o powrocie do sportu. Aktualnie udziela się charytatywnie za sprawą swojej fundacji Równe Szanse.
Redakcja meczyki.pl
Michał Boncler26 Dec 2024 · 16:18
Źródło: Interia

Przeczytaj również