Właściciel KSW powiedział wprost, co sądzi o elemencie freak-fightów. Nie owijał w bawełnę
Współwłaściciel federacji KSW, Martin Lewandowski, udzielił wywiadu kanałowi "FanSportu TV". Mężczyzna nie pozostawił suchej nitki na jednym z elementów charakterystycznych dla freak-fightowych wydarzeń.
Wielkimi krokami zbliża się gala KSW 86. W konfrontacji wieczoru o mistrzowski pas wagi koguciej zawalczą Jakub Wikłacz i Sebastian Przybysz. Z kolei podczas co-main eventu do pojedynku przystąpią Michał Michalski oraz Czech Dominik Humburger.
Współzałożyciel KSW, Martin Lewandowski, zabrał głos przed nadchodzącym wydarzeniem w rozmowie z kanałem "FanSportu TV". Mężczyzna został zapytany, czy jego zdaniem w profesjonalnym polskim MMA brakuje tzw. "trash talku", będącego formą dekoncentrowania rywali poprzez obrażanie ich.
Odpowiedź 48-latka była jednoznaczna. Lewandowski odniósł się do obecności tego elementu przy okazji starć "face to face" oraz konferencji towarzyszącym galom freak-fightowym.
- Ja mam akurat ten komfort i to szczęście, że nie oglądam, tylko właściwie powtarzam zasłyszane rzeczy. Jak ludzie idą, to potem wychodzą zażenowani. Widać, że to jest tak napompowane, żeby w kogoś rzucić krzesłem, pchnąć, obrazić. Nie tylko jego, ale całą rodzinę. Może to było fajne po raz pierwszy, drugi, 10., ale po raz 50. oglądać klaunów? - zapytał mężczyzna.
- Wydaje mi się, że to poszło w stronę komiczną, bo taki trash-talk jak w UFC to ja kupuję. Widzę, że ci goście nie potrzebują specjalnie wrzucać śmieci na drugiego kolegę i pchać go podczas ważenia. Widać, że to, w jaki sposób odpowiadają i lekceważą przeciwnika, jest naturalne - dodał 48-latek.
Najbliższe wydarzenie pod marką KSW odbędzie się w sobotę w Hali Orbita we Wrocławiu. Z kolei kolejne gale najważniejszych polskich organizacji freak-fightowych są zaplanowane na 29 września (Fame Friday Arena 2) oraz 28 października (Clout MMA 2).