Szef KSW wprost o freak-fightach. "Ktoś bardzo szybko zrozumiał"
Maciej Kawulski zabrał głos na temat freak-fightów. Na kanale Meczyki.pl na YouTube przyznał, że jeden z ich aspektów jest bardziej szkodliwy od samych gal.
Jedni, jak Dariusz Michalczewski, potępiają to środowisko. Inni, jak Tomasz Adamek, przyjmują ogromne oferty z federacji. Głosy na temat freak-fightów w świecie profesjonalnych sportów walki są podzielone.
Ciekawe stanowisko w programie "Dwa Fotele" zaprezentował Maciej Kawulski. Szef KSW dostrzega problem nie w samych galach, w których często obecne są również aspekty sportowe, a w konferencjach poprzedzających poszczególne eventy. Nie brakuje w nich nie tylko brutalności, lecz także wulgarnego słownictwa.
- Jeżeli młodzi ludzie, którzy obrzucali się, chciałbym powiedzieć elegancko, "błotem", lecz trafniejsze będzie "g**nem", w internecie, nagle chcą się zająć czymś istotnym, fajnym, powodującym, że wstają z fotela, idą na trening, przygotowują się do walk i walczą w dyscyplinie, która cieszy ludzi na całym świecie, robią to w warunkach sterylnych, bezpiecznych, w których ktoś dba o ich zdrowie, jest sędzia i tak dalej... To na pewno lepiej, niż żeby rzucali tym, czym rzucali w internecie. I to jest okej - ocenił na kanale Meczyki.pl na YouTube.
- Z czasem freak-fighty stały się jednak biznesem, i to biznesem niemałym. Ktoś bardzo szybko zrozumiał, że można wypromować nie sportowca, czyli kogoś, kto zasługuje na uwagę swoimi umiejętnościami, bo na to czasu nie ma, tylko kogoś, kto przyciągnie przed ekrany ludzi, którzy chcą zobaczyć jego potyczkę z kimś innym, dlatego że go znają, utożsamiają się z nim, coś o nim wiedzą. Tam pojawiła się pułapka. Właściwie zacząłeś szukać tych impulsów i kontrowersji już na konferencjach. To one same w sobie kreowały potencjał walk, kontrowersje zaczęły się stawać ważniejsze niż to, co działo się później w ringu. To stało się pewnego rodzaju problemem. Język, którego się używa na tych konferencjach to język grypsery, który powstał nie po to, żeby używać go w telewizji i na konferencjach - dodał szef KSW.
44-latek nie wyrasta na zaciekłego przeciwnika freak-fightów i organizacji Fame MMA, Clout MMA czy Prime MMA. Jest jednak zdania, że zbyt mało elementów podlega aktualnie ścisłym regulacjom prawnym.
- Nie mam nic przeciwko youtuberom, YouTube'owi czy temu, że ludzie, którzy niekoniecznie są wielkimi sportowcami, chcą się ze sobą mierzyć i trenować tę dyscyplinę. Jeśli ktoś chce te walki sprzedać, a ktoś inny chce je kupić, to ja uważam, że żyjemy w wolnym świecie, w którym jedna i druga strona mają prawo dokonywać takich transakcji. Niemniej wszystkie obszary, o których wspomniałem są regulowane, natomiast konferencje freak-fighterów jeszcze nie do końca i myślę, że ta walka potoczy się o to - zakończył Kawulski.
Cytowany fragment od [36:10]: