Pudzianowski o zakończeniu kariery. Ujawnił, jaki ma plan
Mariusz Pudzianowski ma jasną wizję odwieszenia rękawic na kołek. Chce wcielić ją w życie niezależnie od kontaktów z Fame MMA.
Plotki na temat przyszłości Mariusza Pudzianowskiego rozpalają wyobraźnię sympatyków. Wyglądało na to, że po latach w KSW w kwietniu popularny "Pudzian" zadebiutuje we freak-fightach!
Po latach współpracy z największą europejską organizacją MMA 48-latek miał porozumieć się z federacją Fame MMA. Tam czekała na niego batalia z Natanem Marconiem i Adrianem Ciosem.
Potyczka nie doszła jednak do skutku. W międzyczasie Pudzianowski zaczął podsycać pogłoski na temat starcia z Jayem Silvą. Na horyzoncie majaczyła też możliwość walki z Eddiem Hallem.
W piątek ostatecznie ogłoszono, że konfrontacja dawnych strongmanów odbędzie się podczas kwietniowej gali KSW 105. Pojedynek odbędzie się na zasadach dwóch czterominutowych rund.
W trakcie konferencji prasowej po ogłoszeniu starcia "Pudzian" zasugerował, że może to być jedna z jego ostatnich walk w KSW. Zadeklarował jednak, że właśnie tam chce zakończyć karierę. Opowiedział również o kulisach niełatwych negocjacji z Martinem Lewandowskim.
- Ja Martinowi powiedziałem, że jak będę chciał zakończyć karierę sportową, to chciałbym tę karierę zakończyć z KSW. Ja nigdy złego słowa na KSW nie powiedziałem i nie powiem. To, że mamy czasami jakieś rozbieżne zdanie, bo nie raz tak było, to nie znaczy, że nam się źle pracuje. Byłoby grzechem powiedzieć, że ja źle w KSW miałem, albo źle zarabiałem. Godne pieniądze dostaję za swoją pracę. Ta praca kosztuje. Dzisiaj mam 48 lat, a ja cały czas z tymi młodymi się szarpię. Ktoś chce zobaczyć, czy to jest takie fajne, proste, lekkie? Nie, nie jest - uznał.
- Znam doskonale swoją wartość i znam wartość KSW. Siedliśmy do stołu jak równy z równym. Siedliśmy jak dwóch biznesmenów. Tak w biznesie jest: lewo lub prawo. Tu za dużo, tu za mało. Znaleźliśmy jakiś kompromis i dalej pracujemy. Ktoś powie: "Bo ty pracujesz dla pieniędzy". Nie, ja pracuję za pieniądze. Jest to moja ciężka praca. Ja nieraz klęczałem i płakałem na sali z tej niemocy. Nie, że nie chciała głowa, to ciało odmówiło. To był koszmar. Dzisiaj już jest fajniej, lżej, ale początki były ciężkie - powiedział 48-latek w trakcie konferencji prasowej.
Nadal nie można wykluczyć, że dawny strongman znajdzie czas na konfrontację w Fame MMA pomiędzy pojedynkami w KSW. Negocjacje w tej sprawie miał bowiem prowadzić Denis Labryga.