Polski pięściarz bliski zakończenia kariery. Zabrał głos ws. potencjalnego występu we freakfightach
Kamil Szeremeta zdradził, że jest coraz bliżej zakończenia sportowej kariery. Pięściarz wypowiedział się o potencjalnym debiucie w organizacji freakfightowej.
Kamil Szeremeta przygotowuje się do kolejnego pojedynku. 34-latek wróci do ringu podczas gali KnockOut Boxing Night, która odbędzie się 24 lutego w Białymstoku.
Pięściarz zmierzy się z reprezentantem Ekwadoru, Abelem Miną. Szeremeta podczas wywiadu z portalem ringpolska.pl przyznał, że nachodząca walka będzie jedną z ostatnich w jego karierze.
34-latek zbliża się do końca profesjonalnej przygody z boksem. W związku z powyższym, dziennikarz zapytał pięściarza, czy ten spróbuje swoich sił we freakfightach.
- Nie. Tak jak wspomniałem wcześniej, ja mam zainwestowane pieniądze, mam co do gara włożyć, na głowę nie pada, mam czym jeździć, dzieci w czystych ubraniach chodzą. Jestem szczęśliwym człowiekiem, nie chcę. Poza tym moja córka od września idzie do podstawówki i wiesz te dzieci już są kumate. Ja chcę, aby jednak mówili, Amelka twój tata to był dobry sportowiec, a nie jakiś… nie ukrywajmy czubek, freak - zaczął 34-latek.
Szeremeta uznał, że w środowisku freakfightowym brakuje szacunku. Przywołał sytuację sprzed walki pomiędzy Maciejem Sulęckim a Normanem Parke, gdy Irlandczyk zaatakował rywala klapkiem.
- Tam nie ma szacunku, tam jest obrażanie. Tak jak ostatnio była walka Sulęcki z Parke. Nie oglądałem walki. Klapkiem tam dostał. Nie, to nie jest smaczne. To jest taka trochę patologia, a ja nie chcę w tym uczestniczyć. Chcę, żeby mnie zapamiętano jako Kamil Szeremeta. Nie wiadomo, ile będziemy na tej planszy, kiedy nas zmiecie - kontynuował Szeremeta.
- Chcę aby zapamiętano mnie jako sportowca, jako normalnego człowieka, dobrego ojca, dobrego przyjaciela, a nie czubka. Tam jednak trzeba się obrażać, bo oto tam chodzi. Co innego Artur Szpilka czy Krzysztof Głowacki poszli do federacji typowo sportowej - podsumował pięściarz.
Warto przypomnieć, że w przeszłości Szeremeta krytycznie wypowiadał się o Amadeuszu "Ferrarim" Rośliku. W tamtym czasie 34-latek miał dostawać oferty z organizacji freakfightowych, jednak każdorazowo negocjacje kończyły się fiaskiem.