Polak skrzywdzony na igrzyskach! Trener wybuchł. "Kpina, wściekłość"

Damian Durkacz odpadł z igrzysk olimpijskich. Trener boksera w rozmowie z Interią podsumował kontrowersyjną porażkę z Ramim Mofidem Kiwanem.
Durkacz po raz drugi wystąpił na igrzyskach. W Tokio rywalizował w kategorii do 63 kilogramów, teraz wystartował w rywalizacji do 71 kilogramów.
Już w pierwszej walce zawodnik z Knurowa poniósł jednak porażkę. Pzregrana walka z Kiwanem upłynęła pod znakiem sporych kontrowersji.
Sędzia odjął Polakowi dwa punkty za rzekome ataki głową. Wydawało się jednak, że nasz reprezentant w żaden sposób nie naruszył przepisów, o czym szerzej pisaliśmy TUTAJ.
Sztab polskiej kadry nie przeszedł wobec tej sytuacji obojętnie. Trener Durkacza podkreślił, że jego podopieczny może czuć się skrzywdzony.
- Damian został skrzywdzony w drugiej rundzie kuriozalną decyzją sędziego ringowego, który ustawił walkę pierwszym ostrzeżeniem. W trzeciej rundzie dołożył kolejne, przecież to jest jakaś kpina. Widać było, że rywalowi kończy się tlen, co chwila z premedytacją była przerwa na wiązanie buta. Sędzia widział tylko faule Damiana, których nawet bym tak nie nazwał, bo regulamin mówi jasno, kiedy jest wpadanie głową. Co czuję? Smutek, rozgoryczenie, wściekłość - powiedział w rozmowie z Interią Grzegorz Proksa, trener polskiej kadry bokserskiej.
- Nie powiedziałbym głośno, że mógł być układ, po prostu słaby sędzia prowadził ten pojedynek. W ogóle w niezrozumiały sposób odbył się dobór sędziów na te igrzyska, są kraje, które mają dwóch reprezentantów, jak Niemcy, a my nie mamy żadnego. Spór dwóch federacji doprowadza do tak niezrozumiałych wydarzeń, wobec których jesteśmy bezsilni. Nasza pozycja międzynarodowa jest coraz silniejsza, ale nie jesteśmy w stanie na to wpłynąć - dodał Maciej Demel, wiceprezes Polskiego Związku Bokserskiego.