"Po walce nie widziałem na jedno oko". Poważne problemy zdrowotne zawodnika KSW
Niedawna gala XTB KSW Colosseum II, która odbyła się na stadionie PGE Narodowy, w zgodnej opinii większości widzów była jedną z najmocniejszych odsłon w historii tej federacji. Mocno przyczynił się do tego między innymi efektowny nokaut Krzysztofa Głowackiego. Zawodnik teraz jednak przyznaje, że walkę okupił problemami zdrowotnymi.
Głowacki w swojej debiutanckiej walce w KSW zmierzył się z Patrykiem "Glebą" Tołkaczewskim. Dla tego ostatniego to również było pierwsze wyjście do klatki największej organizacji sportów walki w Polsce. Pojedynek zakończył się już w pierwszej rundzie poprzez efektowny i niespotykany nokaut.
Gleba miał bowiem byłego mistrza świata w boksie w pełnym dosiadzie. Wydawało się, że w pełni kontroluje sytuację i wkrótce zasypie swojego rywala gradem groźnych ciosów. Tymczasem sam został posłany na deski.
Głowacki, leżąc na plecach, wyprowadził efektownego sierpowego, który znokautował Tołkaczewskiego. Jednak jak wyznał były pięściarz, on także dość mocno odczuł trudy tego starcia.
- Dostałem palec w oko i to głęboko. Byłem u okulisty i okazało się, że mam jakiś wewnętrzny wylew. Nie wiem, jak to opisać, po prostu zrobił się taki krwiak, kropka na dnie oka. Jak teraz widzę? Trochę się poprawiło, ale wciąż mam rozmazany obraz. Jak zasłonię lewe oko, to widzę ciebie rozmazanego. Trudno opisać to słowami, ale miałem taki niebieski przebłysk przed oczami, jakbym dostał z "liścia". W trakcie walki i po walce praktycznie nie widziałem na to oko - powiedział 36-latek w rozmowie z TVP Sport.
Po niecodziennym nokaucie, internauci zasugerowali, że teraz uderzenia z dołu w parterze trzeba określać nazwiskiem autora i odtąd komentatorzy powinni mówić o tym jako o "uderzeniu Głowackiego". Sam zainteresowany, słysząc tę propozycję, z uśmiechem stwierdził, że nie ma nic przeciwko temu.