Współwłaściciel KSW chce… zmiany nazw organizacji freakfightowych. "Wtedy nie miałbym nic przeciwko"
Niedawno współwłaściciel KSW, Martin Lewandowski, skomentował wpływ federacji freakfightowych na mieszane sztuki walki. Biznesmen nie gryzł się w język i otwarcie skrytykował wspomniane organizacje.
Popularność freakfightów rośnie z dnia na dzień. Na rynku pojawia się coraz więcej federacji organizujących walki influencerów.
Niedawno o wzroście zainteresowania freakfightami wypowiedział się współwłaściciel KSW, Martin Lewandowski. Biznesmen w wywiadzie dla "MMA Rocks" skrytykował wspomniane federacje.
Lewandowski przyznał, że freakfighty mają negatywny wpływ na mieszane sztuki walki. Podkreślił, że przywołane organizacje szkodzą wizerunkowi MMA.
- Ja od początku mówiłem, że to szkodzi wizerunkowi MMA. Nie mam naprawdę pretensji do tego, że ktoś chce oglądać tych ludzi. Każdy ma prawo robić, co mu się żywnie podoba, jeżeli jest do tego jakieś audytorium, lub ktoś chce za to płacić to ok, nic mi do tego. Mogę powiedzieć, że mi się to podoba lub nie - mówił Lewandowski.
Współwłaściciel KSW dodał, że organizacje freakfightowe powinny odciąć się od mieszanych sztuk walki. Stwierdził, że wspomnianych federacji nie należy kojarzyć z MMA.
- I to faktycznie zaczyna przybierać taką karykaturalną formę i to mi się trochę nie podoba. Żeby wszystkie nazwy [federacji – przyp. red.] miały obcięty pierwszy człon bez tego drugiego MMA, to naprawdę nie miałbym nic przeciwko. Bym powiedział "świetnie, elegancko". Przecież my zaczęliśmy erę freakfightów w Polsce i też się zaczęliśmy tym bawić. Mi chodzi o skojarzenie. Żeby Ci organizatorzy mieli na tyle poczucia odpowiedzialności, żeby pewne rzeczy rozgraniczyć. Słuchaj to jest freakfight, a to jest MMA i wtedy brawo - podsumował biznesmen.