Zawodnik KSW przeżył chwile grozy, teraz zdradza kulisy. "Miny nam zrzedły"
Kilka tygodni temu samochód Arkadiusza Wrzoska został ostrzelany w Bredzie. Niedawno zawodnik wrócił pamięcią do wydarzeń w Holandii.
Arkadiusz Wrzosek wystąpi w walce wieczoru nadchodzącego KSW 90. 20 stycznia w warszawskim Torwarze zmierzy się z Ivanem Vitasoviciem.
31-latek w ramach przygotowań do starcia postanowił udać się do Holandii. Fighter i Marek Samociuk, który również zawalczy na KSW 90, odwiedzili Hemmers Gym w Bredzie.
W trakcie grudniowego pobytu zawodników za granicą, doszło do niebezpiecznego incydentu. Samochód, którym poruszali się fighterzy, został ostrzelany przez niezidentyfikowanych napastników.
Wrzosek oraz Samociuk nie ucierpieli podczas zdarzenia. Niedawno 31-latek w trakcie wywiadu dla InTheCage.pl po raz kolejny wrócił pamięcią do ataku w Bredzie.
- Nie robiąc z siebie jakiegoś bandziora, nie było tych chwil grozy. Na początku śmialiśmy się z tego, bo nie zdawaliśmy sobie sprawy z powagi sytuacji. Nie codziennie ktoś do ciebie strzela. W swoim życiu miałem taką sytuację po raz pierwszy - powiedział Wrzosek.
- Nie doszło to do nas szczególnie. Na początku były żarty, a miny nam zrzedły po paru godzinach, gdy zobaczyliśmy, jak wygląda ten samochód. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem - dodał fighter.
Wrzosek może pochwalić się nieskazitelnym rekordem w profesjonalnym MMA. Do tej pory odniósł trzy zwycięstwa w organizacji KSW.