Król jest jeden! Ołeksandr Usyk pokonuje Tysona Fury'ego i zachowuje mistrzowskie pasy!
Ołeksandr Usyk wygrał rewanżowe starcie z Tysonem Furym na gali w Rijadzie. Tym razem wszyscy każdy z trójki sędziowskiej wskazał na zwycięstwo Ukraińca, który tym samym zachował wszystkie dotychczasowe pasy mistrzowskie.
Rewanżowe starcie pomiędzy Oleksandrem Usykiem a Tysonem Fury zostało zorganizowane w nieco ponad pół roku od pierwszej walki. Czas to, jak na dotychczasowe standardy panujące w zawodowym boksie, wręcz błyskawiczny. Tym razem obyło się również bez, znanych już z poprzednich negocjacji przed galą, targów o podział zysków, jak również przesuwania daty samego wydarzenia, od początku zaplanowanego na końcówkę roku.
Majowa potyczka obu pięściarzy została niemal powszechnie uznana za walkę roku i nieprzypadkowo zakończyła się niejednogłośnym wskazaniem na zwycięzcę pięściarza z Symferopola. Brytyjczyk miał przewagę w kilku pierwszych rundach, później do głosu doszedł już jednak Usyk, który w pamiętnej dziewiątej odsłonie rywalizacji był bardzo bliski posłania przeciwnika na deski. Mimo pewnych kontrowersji rezultat starcia został zatem uznany za sprawiedliwy.
Przed rewanżem jedno nie podlegało żadnej dyskusji. Ukrainiec po raz kolejny przygotuje się do niego perfekcyjnie. Znany z upodobania do wręcz katorżniczych treningów, dbania o każdy najmniejszy element i wybierania kilku sparingpartnerów Usyk znów ciężko przepracował okres przygotowawczy, ponoć przeboksowując ponad sto rund, a jego obóz korzystał z okazji, podrzucając na mediach społecznościowych zdjęcia, sugerujące że jest w formie życia, co wcześniej potwierdzał w każdej swojej walce.
Większą niewiadomą była rzecz jasna dyspozycja Tysona Fury. Otwarcie przyznający się do korzystania z różnych używek Brytyjczyk wyraźnie się jednak wyciszył, zamknął wraz ze swym obozem, by podejść do rewanżu tak samo poważnie jak rywal. Doniesienia przed galą sugerowały, że nie odzywał się do swej żony od miesięcy, a dodatkowo jego sztab mógł zasugerować ojcu pięściarza, krewkiemu Johnowi Fury, by ten tym razem nie pojawił się przy jego narożniku. Po poprzedniej gali wiele było komentarzy, nie tylko na temat wulgarnych wyzwisk rzucanych w stronę zespołu rywali, ale także tego, że podczas walki to właśnie wykrzykiwane przez niego - a nie trenera Tysona, Javana “Sugar” Hilla - wskazówki były najbardziej słyszalne, co mogło zdezorientować boksera na ringu.
Grudniowa gala w Rijadzie okazała się wyjątkowa nie tylko ze względu na doniesienia o wręcz astronomicznej kwocie pieniężnej 190 milionów dolarów, do podziału pomiędzy obu zawodnikami (tym razem w stosunku 60% do 40% w stronę Usyka), ale także pierwszego użycia sztucznej inteligencji przy sędziowaniu walki. Sam organizator wydarzenia, Turki Alalshikh chwalił się w mediach, że starcie to oceni specjalny program, który jednak nie będzie miał znaczenia przy ogłaszaniu wyników kart, tradycyjnego trzyosobowego składu sędziowskiego. Głośnym echem w środowisku bokserskim odbiły się również inne słowa Alalshikha, który wyznał, że chętnie zobaczyłby trzecie starcie obu pięściarzy, co w powszechnej opinii mogło faworyzować Tysona Fury’ego.
Część ekspertów prognozowała, że aż 25 kilogramów cięższy i dużo wyższy Brytyjczyk może zaatakować rywala od początku walki, by spróbować przejąć inicjatywę już w pierwszej rundzie. Sprawdziły się jednak te przewidywania, które mówiły o spokojnym rozpoczęciu. Fury trzymał przeciwnika na dystans, ten próbował szarży, ale nieudanej. Błyskawiczny atak Usyka w drugiej rundzie wszedł między gardę Fury’ego, ale nie zrobił mu krzywdy. Końcówka tej części należała jednak do Brytyjczyka, który mocno trafił rywala, a ten przez chwilę się zachwiał.
Trzecia runda nie przyniosła przełomu, obaj oddali ledwie kilka celnych ciosów, Usyk celował na korpus, a Fury odwdzięczył się prawym sierpowym. W bardzo dobrej czwartej rundzie obaj zawodnicy zaliczyli kilka mocnych uderzeń, ale po żadnym rywal nie znalazł się w poważnych tarapatach. Kolejna odsłona okazała się jeszcze lepsza, bo obaj zawodnicy mocno podkręcili tempo i sprawili problemy przeciwnikowi, Fury za sprawą mocnego podbródkowego, a Ukrainiec podwójnego lewego i ciosów na ciało.
Szósta runda była znakomita w wykonaniu Usyka, który co najmniej dwukrotnie mocno trafił w głowę przeciwnika. W siódmej odsłonie znów obaj pięściarze próbowali wyprowadzić decydujący cios, delikatną przewagę, za sprawą dynamicznych akcji miał Ukrainiec. Ósme starcie nie przyniosło przełomu, choć końcówka znów należała do mistrza, który zakończył rundę mocnym uderzeniem.
Im dłużej trwała potyczka tym mocniej można było się niepokoić o formę fizyczną cięższego Tysona Fury’ego. Brytyjczyk zaczął jednak dziewiąte starcie bardzo energicznie, być może pamiętając o tym jak wyglądała ich poprzednia walka. Końcówka jednak znów zależała do Ukraińca, który zaliczył dobrą kombinację na korpus i na głowę przeciwnika. Niezwykle aktywna z obu stron była runda dziesiąta, w której widać było już ogromne zmęczenie Usyka i Fury’ego. Niezwykle ciężko było ocenić kto wygrał tę część.
Jedenasta runda rozpoczęła się od kolejnej reklamacji uderzenia Fury’ego w tył głowy. W jej trakcie jednak coraz większą przewagę miał Usyk, który w pewnym momencie dwukrotnie mocno uderzył w Brytyjczyka, a rundę zakończył jeszcze celnym lewym. Ostatnia runda była niezwykle dynamiczna, ale znów aktywniejszy był Usyk i mimo szaleńczych wymian pod sam koniec nic się już nie zmieniło. O rezultacie walki musieli zadecydować sędziowie. Wszyscy z nich wskazali wynik 116:112 dla Ołeksandra Usyka, który jednogłosnie pokonał na punkty Fury'ego.