Kłótnia obozów Usyka i Fury'ego. Trudno uwierzyć, o co poszło
Team Ołeksandra Usyka wbił szpilkę w Tysona Fury'ego. Stwierdzono, że jeden z atrybutów może dawać pięściarzowi niespodziewaną przewagę.
Na sobotę zaplanowano następną galę bokserską w Rijadzie. W main evencie zawalczą Ołeksandr Usyk i Tyson Fury. Brytyjczyk chce odebrać Ukraińcowi mistrzowskie pasy WBC, WBA, WBO i IBO.
Czeka nas rewanżowa walka. 18 maja Ukrainiec pokonał Brytyjczyka po niejednogłośnej decyzji sędziów po tym, jak pokazał dominację w końcowych rundach potyczki. Stawka będzie jednak niższa.
Tym razem pojedynek nie wyłoni niekwestionowanego mistrza w wadze ciężkiej, bo Usyk zwakował tytuł IBF. Mimo to napięcia pomiędzy bokserami są ogromne. Pokazało to spotkanie "face to face".
Usyk i Fury gapili się na siebie przez 11 minut, czym przeszli do historii boksu. Do tego w trakcie czwartkowego wydarzenia oraz piątkowego ważenia teamy nie rezygnowały z wbijania sobie szpilek.
Poszło nawet o... zarost. Daily Mail donosi, że obóz Usyka domagał się od Fury'ego przystrzyżenia brody. Argumentowano, że może ona amortyzować ciosy lub nawet kaleczyć przeciwnika.
Tym samym Ukrainiec i spółka domagali się od Brytyjczyka spełnienia zasad WBC, które pozwalają na posiadanie brody i wąsów tylko wtedy, jeśli nie wpływają one na siłę uderzeń. Wszystko na nic.
Choć strona Usyka mówiła o "rażących naruszeniach", organizatorzy z saudyjskim ministerem ds. rozrywki Turkim Alalshikhem na czele podjęli już decyzję. Ich zdaniem Fury nie musi golić brody.
Ostatnia przegrana z Usykiem była dla Fury'ego pierwszym takim wydarzeniem w karierze. Drugi negatywny wynik z rzędu byłby dla niego wizerunkowym ciosem. Wcześniej pięściarz wygrał 34 walki.