Gwiazdor chciał zakończyć karierę. Trudne chwile po stracie 15-miesięcznego syna
Były zawodnik UFC opowiedział o dramacie sprzed kilku miesięcy. Przyznał, że z powodu utraty 15-miesięcznego syna myślał o zakończeniu kariery.
Pod koniec kwietnia bieżącego roku Francis Ngannou przeżył prawdziwy dramat. Wówczas Kameruńczyk poinformował o stracie syna, Kobego.
Chłopiec miał zaledwie 15 miesięcy. Dokładne okoliczności śmierci dziecka fightera nie zostały ujawnione, o czym pisaliśmy TUTAJ.
Niedawno Ngannou opowiedział o swoim dramacie w rozmowie ze Sky Sports. Podczas wywiadu przyznał, że myślał o zakończeniu kariery.
- Nie jest to dla mnie najlepszy czas. Muszę coś robić. Muszę się czymś zająć, wejść w trans. Muszę też to kontynuować - dla Kobego, dla mego chłopca. Ostatnie miesiące nie były najłatwiejsze. To były najtrudniejsze chwile w moim życiu. Straciłem synka. Przez jakiś czas czułem, że nie muszę tego robić ani zastanawiać się, czy powinienem to zrobić, czy walczyć ponownie… - zaczął Ngannou.
- Ale chcę zrobić coś dobrego ku jego pamięci. Żeby nie był powodem zakończenia kariery, a by był motywacją do walki. Nie chodzi tylko o to, że byłem bliski przejścia na emeryturę. W takich chwilach myślisz, masz inne myśli. Widzisz, jak kruche jest życie. Czujesz się zraniony, czujesz się bezsilny. Czujesz się bezużyteczny. Zastanawiasz się nad swoim istnieniem, nad znaczeniem tego wszystkiego lub nad życiem w ogóle… Po prostu musisz uporać się z czymś, z czym nigdy wcześniej nie zmierzyłeś się w życiu - dodał Kameruńczyk.
Ngannou wróci do oktagonu 19 października bieżącego roku na gali PFL Super Fights. Wówczas skrzyżuje rękawice z Renanem Ferreirą.