Sensacyjny powrót Gołoty do sportów walki? W tle freak-fighty
Andrzej Gołota zareagował wprost w sprawie powrotu do zawodowego uprawiania sportu. Jednoznacznie ocenił też polską scenę freak-fightów.
Andrzej Gołota zakończył profesjonalną karierę w 2013 roku, przegrywając z Przemysławem Saletą. Później wszedł do ringu tylko raz - w 2014 roku wziął udział w pokazowej walce z Danellem Nicholsonem.
Co jakiś czas słychać jednak pogłoski o rychłym wejściu doświadczonego pięściarza do ringu bądź oktagonu. Teraz 56-latek postanowił się do nich odnieść w rozmowie z Mateuszem Puką z WP SportoweFakty.
- Oferty cały czas spływają i są one poważniejsze lub mniej poważne. Gdy jednak tylko słyszy o tym moja żona, to reakcja jest zawsze taka sama. "Usiądź, ochłoń, uspokój się". Za każdym razem słyszę dokładnie to samo. Zdążyłem się już do tego przyzwyczaić. Nawet mnie to trochę śmieszy - powiedział.
- Czasami dostaję oferty walki we freak-fightach. Jacyś wariaci dzwonią i próbują coś wskórać. To jest zupełnie inny rodzaj sportu. (...) Nie dość, że sam musiałbym być przekonany do tego pomysłu, a nie jestem, to dodatkowo musiałbym przekonać żonę, a to już prawie niemożliwe - dodał były bokser.
Legendarny zawodnik ocenił także przyszłość sportów walki w Polsce. Jasno zareagował na stwierdzenie, zgodnie z którym mieszane sztuki walki i freak-fighty przyciągają zdecydowanie więcej fanów od boksu.
- Podchodzę do tego zupełnie inaczej. Nie martwi mnie to. To po prostu coś nowego i trzeba się do tego przyzwyczaić. Fajnie, że sporty walki w Polsce są, a boks w tym wszystkim jakoś się utrzymuje. Jeśli bokserzy będą tworzyć dobre widowiska, to zapewniam, że wszyscy będą oglądali ich walki - rzekł.
Jeszcze przed przejściem na sportową emeryturę Andrzej Gołota osiedlił się Stanach Zjednoczonych. Mieszka tam od 30 lat, a od 2013 roku legitymuje się podwójnym, polsko-amerykańskim obywatelstwem.