Fury wypalił po porażce. "Usyk wygrał, bo Ukraina jest w stanie wojny"

Ołeksandr Usyk wygrał z Tysonem Furym walkę, której stawką było niekwestionowane mistrzostwo świata w wadze ciężkiej. Brytyjczyk nie mógł pogodzić się z werdyktem sędziów.
Starcie obu pięściarzy było oczekiwane od dawna. W puli były pasy mistrza świata federacji WBC, WBO, WBA i IBF.
Pojedynek trzymał w napięciu przez dwanaście rund. Zwycięzcę wyłonili sędziowie. Nie byli jednomyślni: jeden z nich wskazał na Fury'ego, dwóch punktowało na korzyść Usyka.
Brytyjczyk nie mógł pogodzić się z takim werdyktem. Według niego sędziowie nie byli sprawiedliwi w swoich ocenach, a zwycięstwo Usykowi przyznali niejako z litości.
- Wierzę, że wygrałem tę walkę. Usyk zwyciężył w kilku rundach, ale ja byłem lepszy w większości z nich - wypalił Fury.
- Stoczyliśmy dobrą walkę, pokazaliśmy swój najlepszy poziom. Kraj Usyka jest w stanie wojny. Ludzie stają po stronie takich państw. Moim zdaniem to ja wygrałem - dodał Brtyjczyk.
Już teraz zapowiadany jest rewanż. Obaj pięściarze mają stoczyć kolejną walkę jesienią tego roku.
- Wrócimy do naszych rodzin, a potem ponownie zobaczymy się w październiku. Wierzę, że wygrałem tę walkę, ale nie zamierzam siedzieć, płakać i szukać wymówek - podsumował Fury.