"Dostał w trąbkę i straszył na policji". Artur Szpilka zdyskredytował rywala. Wielki konflikt nie wygasa
Artur Szpilka po raz kolejny nie szczędził słów krytyki Krzysztofowi Włodarczykowi. Tym razem były pięściarz opowiedział zaskakującą historię z przeszłości.
Artur Szpilka jest od dawna skonfliktowany z Krzysztofem Włodarczykiem. Zawodnicy regularnie zaczepiają się w mediach. Ostatnio pojawiły się doniesienia o możliwym rozwiązaniu sytuacji w potyczce bokserskiej.
"Szpila" zdecydowanie odmówił na propozycję zmierzenia się z "Diablo" w boksie. Nie wykluczył jednak starcia w ulicznej formule, w której w grę wchodziłyby łokcie czy kolana. Więcej szczegółów znajdziesz TUTAJ.
W ostatnich dniach były bokser nie szczędził rywalowi krytycznych uwag. W jednym z wywiadów zdążył nazwać go "tchórzem". W ostatnich dniach ocenił zaś, że z roku na rok jest "coraz bardziej odklejony od sufitu". Opowiedział także o genezie trudnych relacji z Włodarczykiem.
- Mam do niego osobisty żal, on wie, dlaczego. Nie jest żadną tajemnicą, że dostał w trąbkę, a później straszył na policji. Wyrosłem z tego. Mówił, że jak nie zapłacę jakichś pieniędzy, to idzie na policję. Tak się rozwiązuje sprawy? - zapytał w rozmowie z Kanałem Sportowym.
- Przed wyjazdem do Stanów Zjednoczonych dzwonią do mnie Andrzej Wasilewski i świętej pamięci Piotr Werner: stary, nie pojedziesz, bo musisz zapłacić 10 tysięcy euro. Odpowiadam: "Co? Jadę do niego i go wyciągnę z tego domu". To był jeszcze wtedy młody Artur Szpilka. Dzisiaj to bym się uśmiechnął i bym pomyślał: "Co za dzban" - dodał "Szpila".
Ostatnio 34-latek leczył kontuzję. Powróci jednak do oktagonu na gali KSW 94, która odbędzie się 11 maja w gdańskiej Ergo Arenie. Szpilka zmierzy się wówczas z Arkadiuszem Wrzoskiem. Będzie to walka wieczoru.