Decydujące chwile Artura Szpilki. "Żyję nadzieją. Jak to mi nie pomoże, to nic nie pomoże"

Artur Szpilka w rozmowie z "Gazetę Wyborczą" opowiedział o swoich zmaganiach z kontuzją lewej ręki. Uraz jest na tyle groźny, że może przerwać karierę polskiego boksera.
Pięściarz narzeka na problemy z lewą ręką. Jak sam stwierdził, ręką przy uderzeniach bardzo go bolała. Konieczny okazał się zabieg. Szpilka musiał z tego powodu odwołać swój pojedynek zaplanowany na grudzień. - Mam nadzieję, że moje lewa ręka wróci do pełnej sprawności. Niedawny zabieg robił profesor, który operował Roberta Kubicę. Lekarze męczyli się trzy godziny. We wtorek zdjęto mi szynę, zaczynam rehabilitację - powiedział Szpilka.
Nie ma jednak pewności, że bokser wróci na ring. Dla Szpilki operacja była jedyną szansą, żeby kontynuować karierę. Pięściarz już po raz czwarty przeszedł zabieg górnej kończyny. Co więcej, Szpilka będzie zmagał się teraz z ograniczonym zakresem ruchu dłoni. - Żyję nadzieją, że będzie wszystko OK. Powiedziano mi, że jak to mi nie pomoże, to nic nie pomoże. Nie mam planu B - stwierdził zawodnik.
Bokser zdecydował się wrócić z USA do Polski. Jak twierdzi, Stany Zjednoczone po prostu mu się znudziły. - To była monotonia. Przez pierwszy tydzień nie wychodziłem z mieszkania z basenem. Pracowałem jak muł bez skupienia, bez mobilizacji, bez konkretnej wizji czy celu - zauważył Szpilka.
Szpilka w lipcu niespodziewanie przegrał przez nokaut z Adamem Kownackim. Pięściarz wciąż mocno przeżywa to niepowodzenie. - Bez lewej ręki? Dobijało mnie to, dobijało i dobiło. Jakim cudem miałem go zatrzymać, nie używając lewej ręki? Gdybym miał dzisiejsze doświadczenie, nie wyszedłbym do tej walki - zakończył bokser.