"Cieszę się, że tak się stało". Krzysztof Głowacki zszokował po aferze dopingowej
Krzysztof Głowacki został zawieszony za stosowanie dopingu. 37-latek skomentował całą aferę w rozmowie na antenie "TVP Sport". Bokser dość nieoczekiwanie znalazł pozytywy tej sytuacji.
Przez wiele lat kariera Głowackiego układała się w modelowy sposób. Polak dwukrotnie sięgał po pas mistrza świata WBO w wadze junior ciężkiej. W sumie stoczył w ringu 36 pojedynków, odnosząc aż 32 zwycięstwa.
Ostatnia walka bokserska Głowackiego odbyła się w styczniu tego roku. To właśnie po starciu z Richardem Riakporhe'em w organizmie naszego reprezentanta wykryto boldenon, który jest zabronioną substancją.
Kilka dni temu pojawiła się oficjalna informacja o zawieszeniu Głowackiego na cztery lata. Polak nie przyznaje się do stosowania dopingu, podkreślając, że nie wie, dlaczego wykryto u niego zakazaną substancję.
- Oczywiście, ze nie stosowałem dopingu, bo nie byłbym sobą, jakbym stosował, więc nie. Nie mam zielonego pojęcia, skąd to się wzięło. Nie wiem, było dochodzenie, tyle czasu, ponad pół roku, także nie mam pojęcia, skąd to się wzięło - powiedział Głowacki w rozmowie z Mateuszem Fudalą na antenie "TVP Sport".
- Jak wyglądało to dochodzenie? Bardzo śmiesznie, bo cały czas tylko spotykaliśmy się na FaceTime, każdy był w innym miejscu, były cztery osoby, ja z tłumaczem i oni tylko zadawali pytania: "Przyznaj się, przyznaj się, że brałeś, grożą ci cztery lata, ale jak się przyznasz, to dostaniesz dwa". Ja mówię: "Ale do czego ja mam się przyznać, ja nic nie brałem, chyba, że daliście mi coś w Anglii do jedzenia, nie wiem. Bo ja naprawdę nic nie brałem i do niczego się nie przyznam". Cały czas było: "Dobra, to zadzwonimy za miesiąc". Dzwonią i znowu: "Przyznaj się, przyznaj się". Ja mówię, że nie, nie przyznaję się do tego. I tak to wyglądało. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia - kontynuował bokser.
Głowacki jest jednak zadowolony z takiego obrotu spraw. Teraz 37-latek może w pełni skupić się na kontynuowaniu kariery w mieszanych sztukach walki. W czerwcu zadebiutował w federacji KSW, pokonując Patryka Tołkaczewskiego.
- Ale cieszę się, że tak wyszło, bo myślę, że dalej bym tkwił w boksie, gdzie są tylko układy, układziki, promotorzy tylko tam rządzą, a pięściarze są zwykłymi marionetkami, nie mają nic do powiedzenia. Także cieszę się, bo dzięki temu odszedłem, jestem teraz w poważnej grupie KSW i tu jest człowiek całkiem inaczej traktowany, a tam jesteś po prostu jak taki piesek, marionetka - dodał Głowacki.