Siatkarki zderzyły się ze ścianą. Koniec marzeń o medalu igrzysk
Polskie siatkarki zakończyły swój występ w igrzyskach olimpijskich. Biało-czerwone odpadły w ćwierćfinale ze Stanami Zjednoczonymi 0:3.
W poniedziałek do strefy medalowej igrzysk awansowali polscy siatkarze. Liczyliśmy, że siatkarki pójdą w ich ślady. Wiary dodawały dobre wyniki w Lidze Narodów czy udany mecz z Japonią już w Paryżu. Rzeczywistość okazała się brutalna.
Polki źle rozpoczęły mecz. Szybko musiał interweniować Stefano Lavarini. Gdy prosił o przerwę w grze, nasza drużyna przegrywała już 3:9.
Strata z początku seta okazała się decydująca. Amerykanki kontrolowały grę. Polki, które miały duże problemy z kończeniem ataków, złapały oddech dopiero w końcówce. Dzięki punktowym blokom doszły rywalki na dwa punkty, ale nie były w stanie przełamać wyniku. Przegrały 21:25.
Drugi set zaczął się katastrofalnie dla naszej drużyny. Pięć pierwszych akcji, pięć punktów dla USA. Polki ciągle męczyły się w ataku - często były zatrzymywane przez blok i obronę rywalek.
Gra toczyła się pod dyktando Amerykanek. Gdy Lavarini wziął przerwę, nasza drużyna przegrywała już 7:14. Uwagi od Włocha niczego nie dały. Polki były bezradne. Seta skończyły z 14 punktami.
Przed trzecią partią Lavarini zamieszał w składzie. Od początku na parkiet wyszły Malwina Smarzek czy Klaudia Alagierska. Efekty były znakomite. Polki przeszły totalną metamorfozę - seta zaczęły od prowadzenia 7:1!
Amerykanki szybko się ocknęły i zaczęły gonić wynik. Wróciły upiory z poprzednich setów: problemy z kończeniem ataków i banalne błędy. Po bloku postawionym przez Ogbogu było 13:13.
Druga część seta przypominała to, co działo się w poprzednich partiach. Amerykanki dyktowały warunki gry, a Polki nie potrafiły się do nich dostosować. Cudu i zwrotu akcji już nie było. Amerykanki wygrały 25:20.
USA - Polska 3:0 (25:21, 25:14, 25:20)