Polskie siatkarki bliskie sprawienia dużej niespodzianki w Lidze Narodów. Holandia była minimalnie lepsza

Niewiele brakowało, aby reprezentacja Polski siatkarek sprawiła sporą niespodziankę w Lidze Narodów. Ostatecznie przegrała jednak po tiebreaku z Holandią.
W niedzielę Polki odwróciły losy meczu z Kanadą. Przegrywały już w nim 0-2, ale ostatecznie wygrały w pięciu setach. Wygląda na to, że taki obrót spraw znacząco je podbudował.
W starciu z Holandią podopieczne Jacka Nawrockiego z pewnością nie były faworytkami. "Pomarańczowe" w tegorocznej Lidze Narodów wygrały pięć z wcześniejszych siedmiu spotkań.
Mimo to rywalizacja od początku była dość wyrównana. Rywalki zaczęły co prawda pierwszego seta od wyniku 5:1, lecz szybko się to zmieniło. W pewnym momencie nasza drużyna prowadziła nawet sześcioma punktami, ale skończyło się zwycięstwem do 21.
Jeszcze bardziej zacięta była druga partia. "Biało-Czerwone" mogą żałować, że nie zdołały zakończyć jej zwycięstwem, bo prowadziły 22:21, a walka toczyła się punkt za punkt. Ostatecznie Holenderki wygrały jednak 25:23.
Przegrana końcówka nie podłamała naszej drużyny. W trzecim secie znów to podopieczne Nawrockiego okazały się lepsze. Zakończenie seta było bardzo efektowne - Julia Nowicka popisała się asem serwisowym.
Niestety, nie wystarczyło to do zwycięstwa w całym meczu. W połowie czwartego seta Polkom przydarzyła się seria błędów, po których przeciwniczki wyszły na komfortowe prowadzenie. Nie oddały go już do końca.
Tiebreak nie zaczął się źle, lecz od stanu 7:6 "Biało-Czerwone" przegrały sześć punktów z rzędu. W polu serwisowym oraz w ataku szalała Timmerman. Ostatecznie Holenderki wygrały 15:9 i zapisały na konto szóste zwycięstwo w rozgrywkach. Polki pozostają z trzema wygranymi