Polscy siatkarze z kolejnym zwycięstwem w Lidze Narodów! Wystarczyły trzy sety
Reprezentacja Polski wygrała kolejny mecz w Lidze Narodów. Biało-czerwoni pokonali Kanadę 3:0.
Nikola Grbić znów zamieszał w składzie. Szansę gry od początku meczu otrzymali Grzegorz Łomacz, Łukasz Kaczmarek czy Jakub Popiwczak. Początek meczu był wyrównany, ale z czasem minimalną przewagę osiągnęli Kanadyjczycy. Przyczyniły się do tego m.in. nieudane zagrania Kaczmarka czy Kamila Semeniuka. Grbić przy stanie 9:11 poprosił o czas.
Polacy dość szybko odrobili straty, a następnie objęli prowadzenie. Walnie przyczynili się do tego środkowi. Karol Kłos popisał się świetnym pojedynczym blokiem, a po chwili Norbert Huber dołożył punkt z zagrywki. Było 18:16.
Biało-czerwoni kontrolowali grę do końca seta. Grbić pokusił się nawet o sprawdzenie ciekawego rozwiązania. Na moment w roli atakującego na parkiecie pojawił się Wilfredo Leon, który dołożył do dorobku drużyny dwa punkty. Całego seta Polacy wygrali 25:21.
Długo wydawało się, że biało-czerwoni spokojnie wygrają także w drugiej partii. Od początku inicjatywa była po ich stronie, a po ataku Semeniuka z drugiej linii prowadzili nawet 17:12.
Końcówka była jednak nerwowa. Kanadyjczycy zaczęli stopniowo odrabiać strat i po dwóch asach serwisowych Samuela Coopera doprowadzili do remisu 20:20.
W decydujących fragmentach górę wzięło doświadczenie Polaków. Piłkę setową naszej drużynie dał udany atak Leona. W następnej akcji punkt na 25:23 blokiem zdobył Huber.
Kanadyjczycy po obiecującej końcówce drugiego seta nabrali wiatru w żagle. Początek kolejnej partii był ich. Rozkręcił się Cooper, który był trudny do zatrzymania w ataku i z zagrywki. Po jego asie Polacy przegrywali 9:13.
Końcówka była emocjonująca. Biało-czerwoni odrobili straty - duża w tym zasługa dobrze punktującego Leona. Ważne bloki dokładał Huber, w ataku radził sobie Aleksander Śliwka. Polacy nie wykorzystali pierwszej piłki meczowej, ale przy drugiej okazji byli już skuteczni. Chaotyczną akcję zakończył Semeniuk.
Polska - Kanada 3:0 (25:21, 25:23, 27:25)