Znowu spektakularna wywrotka? PSG gra na chaos. "Porażki nie są przypadkiem"

Znowu spektakularna wywrotka? PSG gra na chaos. "Porażki nie są przypadkiem"
Press / Press Focus
Został miesiąc do wznowienia Ligi Mistrzów, a PSG wygląda jakby ktoś skleił im kartki kalendarza. Nie ma gorszego momentu na wyjazd do Arabii Saudyjskiej, żeby w środku sezonu bawić się w mecze towarzyskie i robić za dekorację przy debiucie Cristiano Ronaldo. Porażki z Lens i Rennes nie są przypadkiem. Jeśli ktoś za moment nie złapie za kierownicę, to znowu skończy się spektakularną wywrotką.
Lecą na Bliski Wschód z gotowym podręcznikiem eksportowania mitu. Piłkarze PSG doskonale wiedzą, że w tym klubie nie tylko trzeba grać, ale też sprzedawać. Stąd latem bujanie się po Japonii, a teraz wycieczka do Arabii Saudyjskiej za 10 milionów euro, żeby zagrać dwa mecze i przekierować uwagę świata na starcie Messiego z Ronaldo. Z punktu widzenia kibica jest to nawet ciekawe - pewnie ostatni raz zobaczymy starcie dwóch gigantów. Zaraz potem przychodzi jednak otrzeźwienie: co PSG robi na Bliskim Wschodzie, gdy kalendarz i tak napakowany jest jak kabanos, a Neymar właśnie rozegrał najgorszy mecz sezonu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Christophe Galtier od początku wiedział, że przyjdzie ten moment. Że najpierw mundial wywróci wszystko do góry nogami, a zaraz potem trzeba będzie polecieć do Arabii i poświecić oczami. Wycieczka przychodzi w najgorszym możliwym momencie, bo po dwóch porażkach w ciągu dwóch tygodni. Lens i Rennes to najwięksi konkurenci PSG w tym sezonie Ligue 1. Widać w nich rękę trenera i jedność piłkarzy, a to często znaczy więcej niż paryska konstelacja gwiazdek. Era Katarczyków w ostatniej dekadzie widziała tytuły dla Monaco i Lille. Wszystko już było, a teraz scenariusz spokojnie może się powtórzyć. To już dawno nie jest lokomotywa, która za każdym razem dojeżdża na czas.
Mecz z Rennes (0:1) był pierwszym od 13 listopada, w którym znowu zobaczyliśmy tercet z Messim, Mbappe i Neymarem. Ich bilans, gdy grają razem, do niedzieli wynosił 12 zwycięstw i 2 remisy. Nikt nie spodziewał się, że przyjdzie tąpnięcie, ale Christophe Galtier już dawno mówił, że zespół rozwalony na oddzielne, odległe od siebie wyspy to pierwszy krok do katastrofy. PSG ostatnio obiecująco wprowadza do zespołu 16-letniego Warrena Zaire’a Emery, ale to są didaskalia. Na koniec dnia liczy się to, że gwiazdy znowu spacerują, formacje nie istnieją, a punkty ulatują. Każdy mecz po mundialu wyglądał, jakby drużyna utknęła w martwym punkcie.
Rzadko można zobaczyć tak bezbarwne PSG jak w niedzielę na Roazhon Park w Rennes. Departament kreacji tak zardzewiał, że Neymar i Messi sami musieli schodzić głęboko po piłkę, ale żaden z nich nie zrobił z nią niczego przełomowego. Szczególnie zastanawia forma Neymara, który jesienią wycisnął z siebie maksa. Wiedział jak ważny jest dla niego mundial w Katarze i wszystkie nawyki podporządkował pod niego. Teraz, gdy na horyzoncie nie ma już takiego wyzwania, może mieć problem z tym, by zmotywować się na nowo. W meczu z Rennes nie wykonał żadnego skutecznego dryblingu. Galtier jeszcze przed wyjazdem do Arabii Saudyjskiej zapowiedział długie sesje wideo, które mają być elektrowstrząsem i które przypomną piłkarzom jak wyglądało to wszystko jesienią, a jak wygląda teraz.
Oczywiście w takim klubie zawsze będą zdarzać się przestoje. O Neymarze wielokrotnie mówiło się, że lubi selekcjonować mecze. Galtier pierwszy raz w karierze przygotowuje jednak ekipę do wiosny w Lidze Mistrzów i sam do końca nie wie, czego może się po niej spodziewać. Dwie porażki na samym starcie 2023 roku pokazały mu do czego zdolne są zespoły, które nie liczą na to, że suma indywidualnej jakości wygra im mecz. PSG trochę nadal tkwi w tej ułudzie, niby dalej ma głodnego Kyliana Mbappe, ale na Bayern to może być a mało. Ciągle należy pamiętać o tym, że w ciągu sześciu ostatnich lat paryżanie aż cztery razy odpadali w 1/8 finału. Zimowe sygnały ostrzegawcze trzeba brać na serio.
Ta wiosna będzie kluczowa dla całego projektu Katarczyków. Dawno nie było tutaj takiego ciśnienia na Ligę Mistrzów - w składzie są przecież dwaj finaliści mundialu, poza tym nie ma pewności, czy dla Messiego nie jest to ostatni sezon w PSG. W tle cały czas toczy się też batalia o stadion, który właściciele klubu chcą wykupić, ale sprawę blokuje ratusz. Ostatnie dni znowu przyniosły jasną odpowiedź mera Paryża, Anne Hidalgo, a Nasser Al-Khelaifi wzburzył się jeszcze bardziej niż wtedy, gdy w grudniu deklarował wyprowadzkę z Parc des Princes. Oferta PSG wynosi 40 mln euro, co jeden z polityków wyśmiał słowami: “To taniej niż jeden Paredes”. Katarczycy czują się lekceważeni przez miasto, a to też nie buduje dobrego klimatu wokół klubu.
PSG ostatni rok skończył z deficytem budżetowym na poziomie 370 mln euro. Każdy kolejny raport nie przynosi w tej sprawie przełomu. Dziurę ciągle zasypują panowie z Bliskiego Wschodu, ale w zamian trzeba godzić się tak dziwne pomysły jak dwa mecze sparingowe z Al-Nassr i Al-Hilal wciśnięte między mistrzostwa świata a Ligę Mistrzów. Al-Khelaifi chciałby w końcu rozruszać finansową machinę PSG, ale do tego potrzebuje choćby renowacji Parc des Princes, a ta nie wydarzy się, jeśli miasto nie odsprzeda działek. Hidalgo mówi, że stadion to dziedzictwo Paryża i że wartość gruntów wynosi osiem razy więcej niż proponują Katarczycy.
Ciekawe jest to, że PSG wynajęło nawet Youtuberów i Tik-Tokerów, żeby budować własną narrację wokół tej sprawy i lobbować za sprzedażą. Klub wkracza w etap nowej batalii, nawet jeśli na razie nie mówi się o tym głośno. Ostatnio w eterze słychać nawet tak szalone pomysły jak przeprowadzka na Stade de France. Zaraz pewnie usłyszymy też plany budowy czegoś swojego. A potem wjadą na stół kosmiczne makiety tak jak działo się to z ośrodkiem treningowym w Poissy, który swoją drogę ma być otwarty właśnie w tym roku. PSG w wielu sprawach idzie jak walec. Ma być głośno i z błyskotkami. Koniecznie na bogato, choć najpierw wypadałoby spojrzeć na boisko i pożary, których sam Galtier może nie ugasić.
Autor jest dziennikarzem Viaplay.

Przeczytaj również