Znane nazwiska bez klubu. Dramat wychowanka Barcelony, zszokował Real na Bernabeu

Znane nazwiska bez klubu. Dramat wychowanka Barcelony, zszokował Real na Bernabeu
Hedeson Alves / pressfocus
Mateusz - Jankowski
Mateusz JankowskiDzisiaj · 08:00
W ostatnich tygodniach na rynku wolnych piłkarzy pojawiło się sporo znanych twarzy. To głównie zawodnicy po drugiej stronie rzeki, choć są wyjątki. Wzór może stanowić były gwiazdor Premier League, który mimo blisko czterdziestki na karku, w 2024 roku kręcił kosmiczne wyniki gry.
1 stycznia kilku znanych piłkarzy zostało bez pracy. Jeden jeszcze trzy i pół roku temu grał w finale Ligi Mistrzów. Drugi był wielką nadzieją FC Barcelony. Na naszej liście jest też zawodnik, za którego Real Madryt płacił grube miliony. Inny potrafił pogrążyć “Królewskich” na Santiago Bernabeu, chociaż miesiąc wcześniej rywalizował w... Radomiu. Kręte piłkarskie ścieżki doprowadziły naszych dziesięciu bohaterów w to samo miejsce. Do punktu, w którym muszą szukać nowego pracodawcy. Oto TOP10 graczy, którzy w tym roku zostali bezrobotni i nadal nie znaleźli klubu:
Dalsza część tekstu pod wideo

Fernandinho (ostatni klub - Athletico Paranaense)

Jeden z największych pechowców ostatnich lat. W 2021 roku Fernandinho przegrał z Manchesterem City finał Ligi Mistrzów. “Obywatele” musieli wówczas uznać wyższość Chelsea. Następnie defensywny pomocnik opuścił Etihad, aby ponownie przywdziać trykot Athletico Paranaense, gdzie rozpoczynał seniorską karierę. W premierowym sezonie po powrocie zagrał w przegranym z Flamengo finale Copa Libertadores. W poprzednim roku legendarny gracz nadal był filarem drużyny, rozegrał łącznie 46 meczów, spędził na murawie ponad 3000 minut, notując w tym czasie osiem bramek i siedem asyst. Naprawdę imponujące wyniki pod względem indywidualnym.
Liczby Fernandinho w 2024
Transfermarkt
Niestety, Fernandinho nie uchronił swojego macierzystego zespołu przed spadkiem. Athletico zdobyło 42 punkty w 38 kolejkach, co nie wystarczyło do utrzymania. Brazylijskie media podawały, że 39-latek wykazał się wiernością i chciał pozostać w klubie. Portal Globo Esporte podkreślił jednak, że to działacze postanowili zamknąć pewien rozdział. Zimą pożegnano 15 zawodników, w tym pięciokrotnego mistrza Anglii.
- Kiedy po wielu latach wróciłem do domu, zostałem przyjęty z otwartymi ramionami. Za każdym razem, kiedy nosiłem barwy Athletico, czułem miłość i szacunek kibiców. Zawsze będę nosił w sobie uczucia, które mi wówczas towarzyszyły. Nadszedł czas, aby wybrać nową ścieżkę, ale moja więź z klubem nigdy nie zostanie zerwana - napisał weteran, żegnając się z Athletico.
Na razie nie wiadomo, gdzie Fernandinho będzie kontynuował karierę. Ostatnio wrócił do Manchesteru, gdzie miał spotkać się z Vitorem Reisem, nowym nabytkiem City. Portugalskojęzyczna kolonia na Etihad trzyma się mocno.

Diego Costa (Gremio)

Pozostajemy w brazylijskich klimatach. Diego Costa w lutym ubiegłego roku podpisał kontrakt z Gremio Porto Alegre. Jego wejście do drużyny było naprawdę imponujące, w pięciu meczach rozgrywek Campeonato Gaucho strzelił pięć goli. Problemy pojawiły się, kiedy miał przystąpić do rywalizacji w Serie A. W pierwszej kolejce złapał kontuzję, w drugim występie wyleciał z czerwoną kartką. Następnie pauzował przez prawie trzy miesiące z powodu uszkodzenia uda. W międzyczasie nowym liderem ofensywy został Martin Braithwaite, kolejny snajper z przeszłością na hiszpańskich boiskach.
Costa nie był potrzebny Gremio, więc jego króciutki kontrakt nie został przedłużony. W styczniu Mundo Deportivo czy AS informowali o zainteresowaniu ze strony Nacionalu i Realu Valladolid. Żaden z tych tematów się nie zmaterializował. Klub zarządzany przez Ronaldo Nazario chyba dał sobie spokój ze wzmocnieniami, mając na uwadze nadchodzący spadek. Ekipa z Estadio Jose Zorrilla zamyka ligową tabelę, strzeliła 16 goli w 25 kolejkach i traci osiem punktów do bezpiecznej strefy. Real przegrał sześć ostatnich meczów, w miniony weekend został rozwalcowany 1:7 przez Athletic. Tej sytuacji nie uratowałby nawet Diego Costa w formie z Atletico czy Chelsea.

Alvaro Valles (Las Palmas)

Z niewolnika nie ma pracownika. Przekonali się o tym działacze Las Palmas, którzy minionego lata usłyszeli od Alvaro Vallesa, że ten chce odejść. Podstawowy bramkarz stwierdził, że nie zamierza dłużej występować na Wyspach Kanaryjskich i marzy o przeprowadzce do Betisu. Mógł być to cios dla LP, biorąc pod uwagę, że swego czasu golkiper wyrósł na prawdziwą gwiazdę. W sezonie 2023/24 grał kapitalnie, bronił 74% strzałów, stracił siedem bramek mniej niż wskazywałby na to współczynnik expected goals. Był w europejskiej czołówce pod względem liczby podań i skutecznych akcji poza własnym polem karnym. Definicja nowoczesnej “jedynki”.
Las Palmas nie mogło dogadać się z Betisem. Jesienią Valles został odesłany na trybuny, a do pierwszego składu wskoczył Jasper Cillessen. Umowa Hiszpana miała obowiązywać do końca sezonu, ale już w lutym obie strony podały sobie ręce na pożegnanie. Wszystko wskazuje na to, że 27-latek będzie musiał poczekać do 1 lipca na możliwość podpisania kontraktu z ukochaną ekipą “Verdiblancos”.

Gerard Deulofeu (Udinese)

Niespełniony talent Barcelony zniszczony przez kontuzje. 12 listopada 2022 roku Deulofeu uszkodził kolano w meczu z Napoli. Dwa miesiące później wrócił do gry, czym pogorszył sprawę - zerwał więzadło krzyżowe, a później doszło jeszcze do zainfekowania chrząstki. Hiszpan nie jest w stanie normalnie trenować, ponieważ jego kości ocierają się o siebie, powodując ogromny ból. W styczniu umowa wychowanka La Masii z Udinese została rozwiązana. “Bianconeri” nadal pomagają mu jednak w codziennej rehabilitacji, czekając na przełom.
- Od ponad dwóch lat zmagam się z czymś, co wykracza poza biologię. To nie jest normalna kontuzja. Ale nie poddaję się. Czuję ogromne wsparcie ze strony Udinese. Rozwiązaliśmy kontrakt, ale nasze relacje pozostają niezmienione. Jeśli będę mógł ponownie grać, to nie mam żadnych wątpliwości, że tylko w tych barwach - powiedział Deulofeu na antenie Sky Sports.

Asier Illarramendi (FC Dallas)

Kiedyś Xabi Alonso, dziś Martin Zubimendi. Real Sociedad ma rękę do kształtowania klasowych “szóstek”. Chociaż nie do końca potwierdza to przykład Asiera Illaramendiego. Ponad dekadę temu był on wyróżniającym się pomocnikiem, za którego Real Madryt zapłacił aż 32 mln euro. Nie zdołał jednak spełnić oczekiwań na Bernabeu, przez co w 2015 roku wrócił do San Sebastian. W poprzednim sezonie Hiszpan występował w FC Dallas, na poziomie MLS rozegrał 25 meczów, notując dwie bramki i pięć asyst. To nie wystarczyło do zapracowania na prolongatę.

Carlos Vela (Los Angeles FC)

Pewne historie nie powinny być kontynuowane. W latach 2018-2023 Carlos Vela zapracował na status legendy Los Angeles FC. W tym okresie został klubowym rekordzistą pod względem liczby występów (188), goli (93) i asyst (54). W styczniu ubiegłego roku odszedł, ale nie znalazł nowego klubu, więc we wrześniu wrócił do Miasta Aniołów. Tym razem nie stanowił już jednak żadnej wartości dodanej. W minionych rozgrywkach spędził na murawie ledwie cztery minuty, po czym jego drogi z LAFC znów się rozeszły. W mediach społecznościowych pojawił się nawet temat potencjalnego powrotu Meksykanina do Arsenalu, który potrzebuje wzmocnić atak. Gabriel Jesus, Kai Havertz, Gabriel Martinelli i Bukayo Saka są kontuzjowani, jednak nawet największa plaga kontuzji raczej nie spowoduje powrotu Veli na Emirates. Było, minęło.

Mario Rui (Napoli)

Antonio Conte dał się poznać jako trener, który nie akceptuje kompromisów. Jeśli dany piłkarz nie pasuje do jego koncepcji, to pokazywane mu są drzwi wyjściowe. Już ubiegłego lata włoskie media podawały, że Mario Rui nie figuruje w planach nowego opiekuna Napoli. Piłkarz został odsunięty od treningów, ale postanowił walczyć o swoje. Odrzucił ofertę z Sao Paulo, aby dać sobie ostatnią szansę pod Wezuwiuszem. Bezskutecznie. W pierwszej połowie sezonu ani razu nie znalazł się w kadrze meczowej, więc w końcu dał za wygraną. W styczniu rozwiązał umowę za porozumieniem stron.
- To dla mnie trudna sytuacja. Poprzedni sezon nie był najlepszy w moim wykonaniu, ale Neapol stał się moim domem. Miasto i klub dali mi wiele, ja im również. W piłce nożnej tak już jest, że wszystko może zmienić się z dnia na dzień. Teraz to ja chcę odwrócić kartę. Chcę podjąć się nowego wyzwania. Nie grałem w ostatnich miesiącach, ale teraz moim celem jest powrót na boisko. Chcę znów być szczęśliwy - przyznał niedawno dla Tuttomercatoweb.com.

Jasur Jakszibojew (Ordabasy Szymkent)

Pamiętacie jeszcze to nazwisko? W lutym 2021 roku Legia sprowadziła skrzydłowego z Uzbekistanu, jednak ten nie podbił Łazienkowskiej. Na początku sezonu 2021/22 został zesłany do rezerw, gdzie miał okazję rozegrać spotkania z Mamrami Giżycko czy Bronią Radom. Miesiąc później ten sam zawodnik zdobył bramkę na Santiago Bernabeu w Lidze Mistrzów. Stołeczni oddali Jasura na wypożyczenie do Sheriffa Tyraspol, gdzie od razu wskoczył do wyjściowej XI. Dokładnie 28 września 2021 roku został jednym z bohaterów sensacyjnego zwycięstwa 2:1 nad Realem Madryt. W 25. minucie wykorzystał centrę Cristiano z lewej flanki i strzałem głową zaskoczył Thibaut Courtois. Gol na poniższym filmiku od [0:15]:
Dalsze losy Jakszibojewa nie są już tak imponujące. Po powrocie z wypożyczenia Legia oddała go do Navbahoru Namangan. Tam rozegrał 31 meczów, notując siedem trafień i cztery asysty. Następnie wzmocnił Ordabasy Szymkent, gdzie jego liczby również nie wyglądały najgorzej. Dorobek dziewięciu bramek i czterech asyst w 27 występach nie jest powodem do wstydu. Czekamy na kolejny krok w karierze 27-latka.

Jason Denayer (Al-Fateh)

- Poziom piłki w Arabii jest bardzo wysoki. Myślę, że liga saudyjska jest na poziomie francuskiej Ligue 1 - mówił Denayer w rozmowie z Nieuwsblad.
Środkowy obrońca, który jak widać jest wielkim fanem futbolu na Bliskim Wschodzie, od 2023 roku bronił barw Al-Fateh. Jeszcze w tym sezonie zebrał 16 występów, które okrasił jedną asystę. W styczniu kontrakt Belga został rozwiązany. Niewykluczone, że niedługo 29-latek zniknie z listy bezrobotnych graczy. O jego usługi ma bowiem zabiegać Gremio. Okienko w Brazylii zamyka się z piątku na sobotę.

Amadou Diawara (Anderlecht)

Jest 43-krotnym reprezentantem swojego kraju. W sezonie 2021/22 wygrał Ligę Konferencji. Licząc wszystkie transfery, kluby zapłaciły za niego łącznie 38 mln euro. Ma dopiero 27 lat, a za sobą grę w tak uznanych drużynach, jak Napoli, Roma czy Bologna. A jednak żaden zespół wciąż nie zgłosił się po Diawarę. W tym sezonie pomocnik zdążył wystąpić w czterech spotkaniach Anderlechtu. Ekrem Konur podawał niedawno, że Gwinejczyk może wrócić do Włoch, gdzie zainteresowanie wykazuje Fiorentina. Czekamy na rozwój wypadków.
***
Na koniec warto wspomnieć o piłkarzach, którzy od jeszcze dłuższego czasu pozostają na bezrobociu. W ubiegłym roku na rynek wolnych zawodników trafili m.in. Jarosław Niezgoda, Rafinha, Mariano Diaz, Daniel Amartey, Serge Aurier czy Brandon Williams. Polski napastnik ostatni raz pojawił się na murawie w sierpniu 2023 roku. Poważna kontuzja kolana uniemożliwiła mu kontynuowanie gry w Portland Timbers. Pod koniec poprzedniego roku pojawił się temat powrotu Niezgody do Ekstraklasy, konkretnie do Radomiaka. Finalnie nie wzmocnił on jednak ekipy z Radomia.
Urazy brutalnie wyhamowały również karierę Rafinhi. W CV ma on Barcelonę, PSG, Inter czy Real Sociedad. Z powodu problemów zdrowotnych w żadnej z tych drużyn nie zdołał zagrzać miejsca na dłużej. Ciekawy jest też przypadek Brandona Williamsa, który swego czasu zapowiadał się niezwykle obiecująco. Po wejściu do pierwszej drużyny Manchesteru United zbierał solidne noty, wydawało się, że w perspektywie długoterminowej może nawet stanowić realną konkurencję dla Luke’a Shawa. W pewnym momencie coś się popsuło, przez co Anglik od ośmiu miesięcy nie może znaleźć nowej drużyny.

Przeczytaj również