Zmieniał płeć, oszukiwał ludzi. Skandal w polskiej lidze kobiet
Aśka była wyrazistą postacią w świecie polskiej piłki kobiecej. Wygadana, ważna w szatni - status oderwany od jej słabej formy w bramce. Joanna Radziwiłowa latami funkcjonowała w środowisku i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdybyśmy nie mówili o mężczyźnie. 55-letnim oszuście i przestępcy, Andrzeju Dobrzynieckim, który został zabrany przez służby prosto z meczu. Oto historia "Aśki", w którą po prostu trudno uwierzyć.
W uniwersum polskiej piłki widzieliśmy i opisywaliśmy wiele dziwnych przypadków, ale chyba jeszcze nigdy tak patologiczny. Zabieramy Was w świat piłki kobiec… w świat piłki, w którym zetkniecie się z historią rodem z najbardziej nieprzewidywalnych scenariuszy.
Joanna Radziwiłowa (pod takim nazwiskiem znana w piłce) była zawodniczką kilku klubów kobiecych, choćby Sportis Bydgoszcz (Ekstraliga Kobiet), Praga Warszawa, Checz Gdynia, Żbik Nasielsk czy Vulkan Wólka Mlądzka. Na swoim Facebooku chwaliła się, że ma za sobą staż trenerski w Rakowie Częstochowa i ubolewała nad usunięciem drużyny pań w klubie.. Bramkarka o znikomych umiejętnościach, ale jednak - duch szatni. Zawsze potrafiła swoje załatwić, dowiedzieć się, do tego wprowadzała atmosferę pracy na treningach, niczym rasowy lider męskiej drużyny. Zaangażowana na maksa.
Ta historia nie może trzymać w napięciu aż do samego finału, bo już po tytule zorientowaliście się, że piszemy o szczególnym przypadku. Debiut w najwyższej kobiecej Ekstralidze, występy w 1. lidze, ale przede wszystkim stojąca za nią historia skłoniła nas do śledztwa w jej sprawie.
Historia, którą zasłyszeliśmy w środowisku piłki kobiecej jest nieprawdopodobna. Klub Checz Gdynia dostał sygnał, że w ich szatni przebywa osoba, która może być niebezpieczna, a na pewno karana. Później wszystko działo się szybko. Joanna była nie tylko bramkarką, ale też kierowniczką drużyny. Kiedy wyczuła, że w klubie czegoś się domyślają, przestała pojawiać się na treningach. A przecież była przodowniczką ciężkiej pracy. Kiedy piłkarki wyszły na jeden z treningów, zauważyły one niepokojące znaki na dachach okolicznych budynków. Ktoś się czaił. Czy byli to… snajperzy?
Na inny trening wyszły zimą. Choć śniegu praktycznie nie było, dookoła boiska pojawiło się kilka osób odśnieżających murawę. Ale nie był to standard… Czy byli to ludzie, którzy czatowali na pewną osobę?
W końcu doszło do sparingu w Tczewie, w lutym 2024 roku. Joanna po długiej nieobecności pojawiła się w dniu meczowym i została poproszona o zejście do szatni. Tam czekały służby, które zadały jej pytanie: „Pan Andrzej? Zapraszamy z nami”.
W szatniach kolejnych kobiecych drużyn obcował 55-letni Andrzej Dobrzyniecki. Mężczyzna poszukiwany listem gończym. W szatniach, w których do kobiecych rozgrywek szykowały się zawodniczki, w tym nastolatki.
Znaleźliśmy artykuł z 9 sierpnia 2019 na portalu gazetaprawna.pl, w którym czytamy: „Dlaczego Andrzej Dobrzyniecki, występujący także jako Joanna Dobrzyniecka oraz Joanna Plewczyńska, może od przynajmniej 11 lat oszukiwać ludzi?”.
Według wspomnianego portalu to fikcyjny prawnik, który naciągnął pokrzywdzonych przez Amber Gold. Udawał wtedy adwokata, przedstawiciela międzynarodowej kancelarii prawnej, który obiecywał ofiarom afery finansowej pomoc prawną w odzyskaniu pieniędzy. Pobrał zaliczki i na tym się skończyła działalność „mecenasa” po zawodowej szkole średniej - tak czytamy na portalu gazetaprawna.pl.
To rozbicie odpowiedzialności za działania na różne osoby, ale de facto na jednego człowieka. Portal gazetaprawna.pl podawał w 2019 roku, że „Dobrzyniecki dwukrotnie zmieniał płeć przed sądem. Najpierw z Andrzeja stał się Joanną, a potem znów Andrzejem. Ten prawny galimatias pozwala mu działać raz jako mężczyzna, a raz jako kobieta – w zależności od potrzeb. Kiedy Andrzej był adwokatem, Joanna stała się radcą prawnym i obsługiwała innych klientów”.
Ta osoba chroniła się ważnymi znajomościami, ale każdy się go/jej wypierał. Natomiast środowisko piłkarskie jest hermetyczne i dość łatwo można dojść do osób przebywających w szatni ze słynną „Joanną Aśką”.
Nazwiska w tekście nie kropkujemy, bo trudno stwierdzić, jako która z osobowości - Andrzej/Joanna = został zatrzymany. Dwukrotnie zmieniana płeć i ostatecznie gra w piłce kobiecej, posługując się fałszywymi danymi, bo Andrzej powrócił do pierwotnej płci. Joanna Radziwiłowa, Andrzej Dobrzyniecki, Joanna Dobrzyniecka, Andrzej Dobrzyniecki-Carteir, czy Joanna Plewczyńska… Nazwisk wiele, ale osoba ciągle jedna i ta sama.
Ta historia to gotowy scenariusz na serial, ale raczej z gatunku dramat, ewentualnie komedia. Kim jest i był Andrzej? Oraz dlaczego przez lata zgrywał Joannę? Trudno powiedzieć i w tak głębokie sfery nie wnikamy. Jednak kariera piłkarska kontynuowana pod fałszywym imieniem i nazwiskiem powoduje, że - miejmy nadzieję - kolejne takie przypadki w polskiej piłce się nie pojawią.