Zmartwychwstanie Neymara, dominacja Liverpoolu FC, bohater FC Barcelony. Oni byli najlepsi w grudniu
Pomimo licznych podsumowań minionego już roku, nie zapomnieliśmy o tych, którzy szczególnie wyróżnili się na przestrzeni ostatniego miesiąca. W grudniu konkurencja wśród najlepszych piłkarzy pięciu najmocniejszych lig była naprawdę spora, a kilku znakomicie grających zawodników musiało obejść się smakiem. Jedenastkę licznie obsadzili gracze fantastycznego Liverpoolu.
Wybranie drużyny miesiąca zwykle nie jest łatwe, ale odnieśliśmy wrażenie, że w grudniu mieliśmy wyjątkowo dużo dylematów. Nie tylko w ofensywie obrodziło w kandydatów do zespołu najlepszych z najlepszych. Akces zgłosiło kilku środkowych obrońców, ciasno było też w środku boiska.
Pierwszy raz w naszej szerokiej kadrze nie ma ani jednego reprezentanta Polski. Wojciech Szczęsny nie miał szczęścia ani do wyników, ani do zdrowia, a Robert Lewandowski trochę spuścił z tonu. W grudniu z niezłej strony pokazał się Arkadiusz Milik, strzelając cztery gole, ale konkurencja w ofensywie była jednak zbyt duża.
Wyrównana rywalizacja spowodowała, że nawet na ławce rezerwowych nie zmieścili się choćby Timo Werner, Anthony Martial czy Raul Jimenez. Doceniliśmy za to zmartwychwstanie Evertonu po zwolnieniu Marco Silvy.
Drużyna miesiąca składa się z czterech zawodników z Premier League, trzech z Serie A, trzech z Bundesligi, dwóch z Ligue 1 i jednego “rodzynka” z La Liga.
Bramkarz: Marc-Andre ter Stegen (FC Barcelona)
Niemiecki bramkarz zgłosił swój akces do drużyny miesiąca już pierwszego dnia grudnia, gdy w niewiarygodny sposób powstrzymywał ofensywne zapędy piłkarzy Atletico Madryt. Dzięki niemu “Duma Katalonii” zachowała w tym spotkaniu czyste konto, a gol strzelony w końcówce przez Leo Messiego dał jej trzy punkty.
Kilka dni później Ter Stegen pokazał natomiast, że jest jednym z bardziej uniwersalnych golkiperów, zaliczając… asystę w starciu z Mallorką. Co ciekawe, już drugą w tym sezonie. Ma ich więcej choćby od Edena Hazarda, Joao Felixa czy Nabila Fekira.
W grudniu na Camp Nou doszło też do długo wyczekiwanego El Clasico, które jednak nieźle rozczarowało wszystkich kibiców. Po raz pierwszy od kilkunastu lat nie zobaczyliśmy bramek, a zasługa w tym również niemieckiego bramkarza, który obronił kilka strzałów ekipy z Madrytu. Imponował też znakomitym wyprowadzeniem piłki. Ter Stegen potwierdził w minionym miesiącu, że należy do ścisłego bramkarskiego topu.
Lewy obrońca: Alphonso Davies (FC Bayern)
Co to jest za gość! Do Bayernu przyszedł rok temu z MLS, gdzie grał jako napastnik, a ostatnio robi na boku obrony taki wiatr, że porządnie trzęsą się stadiony Bundesligi, na które wpada z wizytą. W grudniu 19-latek zagrał wszystkie mecze od deski do deski, i wydaje się, że szybko nie będzie się to zmieniać.
W starciach z Tottenhamem i Freiburgiem dopisał do swojego konta asysty, a i w pozostałych spotkaniach był jednym z bardziej wyróżniających się piłkarzy. Imponował luzem, efektownością, ale i efektywnością. Grał też równo i stabilnie, utrzymując bardzo wysoką dyspozycję. Bayern będzie miał z tego chłopaka jeszcze dużo pożytku.
Środkowy obrońca: Dayot Upamecano (RB Lipsk)
Może i fantastycznie grający Lipsk nie kończy (zwykle wygranych) spotkań z czystym kontem, ale z grona defensorów lidera Bundesligi trudno mieć jakiekolwiek pretensje akurat do Upamecano. Nawet gdy podopieczni Juliana Nagelsmanna tracili więcej goli, tak jak w starciu z Borussią Dortmund, to młody stoper z Francji łatał dziury, naprawiał błędy kolegów i robił co mógł, by obrona stanowiła monolit.
Stał się naturalnym liderem tej formacji. Raz za razem udowadnia, że jego harmonijny rozwój przebiega zgodnie z planem. W Lipsku mogą już liczyć miliony euro, które w najbliższym czasie za niego otrzymają.
A propos możliwego transferu, to niewykluczone, że Francuz zmieni barwy klubowe już w styczniu, choć trudno uznać taki scenariusz za sensowny w obliczu walki o mistrzostwo Niemiec. Ochotę na pozyskanie Upamecano ma Mikel Arteta i jego Arsenal, mówi się też o zainteresowaniu innych angielskich klubów.
Środkowy obrońca: Virgil van Dijk (Liverpool FC)
Maszyna z czerwonej części Liverpoolu straciła w grudniu zaledwie trzy bramki w dziewięciu spotkaniach, co nie byłoby możliwe bez najlepszego obecnie defensora na świecie. Van Dijk dalej utrzymuje rewelacyjną formę, która stała się jego znakiem firmowym. Holender stworzył z Joe Gomezem duet niemal nie do przejścia, ale nie ma wątpliwości, kto w tym tandemie gra pierwsze skrzypce.
Van Dijk niedawno ustrzelił “setkę” występów w barwach “The Reds”. A jaki był jego najlepszy mecz w grudniu? Wahamy się pomiędzy zwycięstwem z Watfordem, a Bournemouth, choć i w Lidze Mistrzów holenderski obrońca kilka razy ratował zespół w Salzburgu, szczególnie w pierwszej połowie. Nie zanosi się, by 28-latek miał zwolnić tempo. Skała.
Prawy obrońca: Trent Alexander-Arnold (Liverpool FC)
Obrońca Liverpoolu od dłuższego czasu jest w znakomitej formie, ale w grudniu przechodził już samego siebie. Zaczął od dobrego meczu i asysty w derbowej rywalizacji z Evertonem, a później Liverpool z nim w podstawowej jedenastce aż sześć razy z rzędu zachował czyste konto! Chociaż krytycy uważają, że wychowanek “The Reds” miewa problemy z grą w defensywie, akurat w ostatnich spotkaniach nie można mu niczego zarzucić.
A do swoich podstawowych zadań, czyli gry w obronie, regularnie dorzuca też ofensywne rajdy, gole i asysty. Błysnął zwłaszcza w hitowym meczu z Leicester, gdy sam zdobył piękną bramkę, dokładając do tego dwa ostatnie podania przy trafieniach Roberto Firmino. Kilka dni później Trent rozegrał jeszcze solidne spotkanie przeciwko Wolverhampton, a niektóre portale wybrały go nawet najlepszym piłkarzem tego meczu. Prawdziwy “potwór” na prawej flance.
Środkowy pomocnik: Naby Keita (Liverpool FC)
Gwinejczyk skrzętnie wykorzystał kontuzję Fabinho. Wskoczył do pierwszego składu Liverpoolu i dał drużynie równie dużo, co brazylijski piłkarz. Udowodnił, że “The Reds” z nim w składzie mają więcej możliwości ofensywnych, bo jego gra nie ogranicza się tylko do odbiorów, utrzymania odpowiedniego balansu w środku boiska i dbania o płynne rozegranie piłki.
Były piłkarz Lipska zakończył grudzień z golem i trzema asystami na koncie. Zaimponował szczególnie przeciwko Bournemouth, gdy zanotował zarówno bramkę, jak i ostatnie podanie przy golu Salaha.
Keita wreszcie zaczął się spłacać, choć początki w Liverpoolu nie były łatwe. Jeśli tylko ominą go różne problemy zdrowotne, Jürgen Klopp będzie miał z niego sporo pociechy.
Środkowy pomocnik: Kevin De Bruyne (Manchester City)
W ostatnich tygodniach belgijski król asyst udowodnił, że jeśli tylko dopisuje mu zdrowie, należy do grona najlepszych piłkarzy na świecie. De Bruyne grał efektywnie i efektownie, dopisując do swojego okazałego dorobku kolejne cyferki: trzy bramki i tyle samo asyst. Koncert dał przede wszystkim z Arsenalem, gdy właściwie w pojedynkę rozniósł “Kanonierów” i zakończył mecz z dwoma trafieniami na koncie.
De Bruyne błyszczał w każdym spotkaniu, nawet w przegranych niespodziewanie Derbach Manchesteru wyróżniał się na tle lekko zaspanych kolegów. Ostatnie miesiące 2019 roku były w jego wykonaniu znakomite, a świetny grudzień tylko podsumował wyborną formę. Aż trudno uwierzyć, że Belg nieubłaganie zbliża się do trzydziestki, bo dalej wydaje się być tym samym młodym talentem, którego bez żalu pożegnano w Chelsea. A gra jeszcze lepiej niż przed laty.
Środkowy pomocnik: Luis Alberto (Lazio)
Lazio jest w tym sezonie prawdziwą rewelacją we Włoszech, a prym w ekipie Simone Inzaghiego wiodą Ciro Immobile i Luis Alberto. O ile przypadek tego pierwszego specjalnie nie dziwi, to już tak znakomita dyspozycja Hiszpana nie jest czymś oczywistym. Były piłkarz m.in. Liverpoolu od początku bieżącej kampanii prezentuje się świetnie, a w grudniu przechodził już samego siebie.
Na otwarcie minionego miesiąca Lazio pokonało 3:0 Udinese, a jedną z bramek zdobył właśnie Alberto, grając zresztą po prostu bardzo dobry mecz. Kilka dni później błysnął po raz kolejny, w hitowym starciu przeciwko Juventusowi notując dwie asysty. Wraz z kolegami nie popisał się tylko w spotkaniu Ligi Europy przeciwko Rennes, ale ekipa ze stolicy Włoch i tak nie miała już wówczas żadnych szans na wyjście z grupy.
Po powrocie z francuskiej na włoską ziemię, hiszpański pomocnik znowu dał o sobie znać. Najpierw zdobył jedną z bramek w wygranym rzutem na taśmę meczu z Cagliari, a zaraz potem znów skarcił Juventus, tym razem wpisując się na listę strzelców w rywalizacji o Superpuchar Włoch. Grzechem byłoby go więc w takim zestawieniu pominąć, bo grał rewelacyjnie.
Lewy napastnik: Neymar (Paris-Saint Germain)
Wiadomo, liga francuska do najsilniejszych nie należy, a samo PSG ma na nią monopol, ale mimo wszystko nie można zlekceważyć tego, co w grudniu wyczyniał Neymar. To może po kolei.
Najpierw Brazylijczyk trafił do siatki Nantes. Później zdobył bramkę i zaliczył asystę w wyjazdowym starciu z Montpellier, a poprawił to golem i dwoma asystami w spotkaniu Ligi Mistrzów z Galatasaray. Dokładnie to samo zrobił w meczu przeciwko Saint-Etienne, a wszystko zwieńczył golem i decydującym podaniem podczas pojedynku z Amiens. 5 goli i 6 asyst. Sporo tego.
Trzy razy Neymar był w tym czasie wybierany piłkarzem meczu. Wydaje się, że w końcu Brazylijczyk odsunął w cień wszelkie rozterki transferowe, skupiając się na tym co potrafi robić najlepiej, a więc na grze w piłkę. Oby tylko taki stan rzeczy potrwał dłużej. Nie ma bowiem wątpliwości, że “Ney” w formie to jeden z lepszych piłkarzy świata, a oglądanie go w takiej dyspozycji to po prostu czysta przyjemność.
Środkowy napastnik: Kylian Mbappe (Paris-Saint Germain)
Pozostajemy w gronie piłkarzy Paris Saint Germain. Wspomniany już Neymar w grudniu zdobył aż 11 punktów do klasyfikacji kanadyjskiej, a jego francuski kolega z zespołu zgarnął ich… również 11. To pokazuje tylko, co mistrzowie Francji w minionym miesiącu robili ze swoimi rywalami. Mbappe w każdym z sześciu grudniowych spotkań wpisywał się na listę strzelców, a w pojedynkach z Saint-Etienne i Amiens robił to nawet po dwa razy.
Do bramek dołożył też trzy asysty, potwierdzając, że repertuar zagrań ma naprawdę szeroki. Nie ogranicza się tylko do strzelanych na potęgę goli. Początkowo nie chcieliśmy w naszej formacji ofensywnej umieścić dwóch piłkarzy jednego klubu, ale… po prostu lepszych kandydatów nie było. Mbappe i Neymar w grudniu rozsadzili konkurencję wśród napastników.
Prawy napastnik: Jadon Sancho (Borussia Dortmund)
Grudzień był jego miesiącem. Młody Anglik szalał praktycznie w każdym spotkaniu Borussii, grając pierwszoplanową rolę w zespole. Wszedł na niesamowite obroty, o czym najlepiej świadczą fenomenalne statystyki: pięć goli i cztery asysty w pięciu spotkaniach. Tylko w ostatnim meczu z Hoffenheim nie zapisał się pozytywnie w protokole meczowym. Wcześniej o jego formie przekonali się piłkarze Fortuny Düsseldorf, Slavii Praga, Mainz oraz Lipska.
Sancho w optymalnej dyspozycji to prawdziwy skarb dla zespołu z Dortmundu. Czy od połowy stycznia czeka go współpraca z Erlingiem Haalandem, która na papierze wygląda bardzo, bardzo obiecująco? Na dziś wydaje się, że tak, ale Anglik co chwilę łączony jest z powrotem do ojczyzny. O jego sprowadzenie mają walczyć Chelsea i Manchester United. My sądzimy, że lepszy byłby transfer dopiero po zakończeniu sezonu. Z ofensywnym kwintetem Sancho-Haaland-Hazard-Brandt-Reus wróżymy Borussii sukcesy na wiosnę.
ŁAWKA REZERWOWYCH
Edouard Mendy (Rennes FC)
Djibril Sidibe (Everton FC)
Leandro Cabrera (Getafe CF)
Marquinhos (Paris-Saint Germain)
Philippe Coutinho (FC Bayern)
Sadio Mane (Liverpool FC)
Dominic Calvert-Lewin (Everton FC)
PIŁKARZ GRUDNIA 2019
Rzadko się zdarza, że w plebiscytach wygrywają obrońcy, ale jeśli uznaliśmy Virgila van Dijka mianem piłkarza roku, to tym bardziej możemy wskazać na Trenta Alexandra-Arnolda, jako tego najlepszego w zeszłym miesiącu. U młodego Anglika świetna gra w defensywie stanowi zaledwie cząstkę wspaniałego wachlarzu możliwości, którym raz po raz imponuje.
Wychowanek Liverpoolu był w grudniu niesamowity, a ostatnie dwa spotkania w jego wykonaniu to już prawdziwe koncerty. W hicie na King Power Stadium dopisał do swojego dorobku gola i dwie asysty, a ostatnio został też wybrany graczem meczu z Wolverhampton. Stawiamy go więc minimalnie wyżej od Kevina De Bruyne, Neymara i Kyliana Mbappe, którzy też poważnie aspirowali do tego wyróżnienia.