Święcicki: Złota Piłka? Jak nie Lewandowski, to Benzema. Chyba żaden gracz nie zrobił na mnie takiego wrażenia
Według mnie sprawa Złotej Piłki powinna rozstrzygnąć się między Robertem Lewandowskim i Karimem Benzemą. Dla Francuza niedzielne El Clásico będzie czterdziestym w karierze. Początek studia z Barcelony w ELEVEN SPORTS 1 od 12:00. Pierwszy gwizdek sędziego o 16:15.
Chyba żaden nieoczywisty piłkarz nie zrobił na mnie tak piorunującego wrażenia na żywo i żaden nie nabrał takiego nimbu po trzydziestce. Z Benzemą przez pewien czas było jak z wybitnym polskim aktorem Marianem Dziędzielem, mistrzem drugiego planu i wspaniałych epizodów. To analogia prosta jak drut, bo rzekoma niezdolność do grania głównych ról, zarezerwowanych dla piękniejszych i popularniejszych łączyła ich przez lata. Na szczęście - do czasu.
By tę wyjątkowość Benzemy zrozumieć, trzeba wyłączyć telewizor i jechać na mecz. Widziałem w akcji dziesiątki znakomitych piłkarzy, pewnie kilku, jeśli nie kilkunastu wybitnych. Niewielu w rozumieniu gry, ustawieniu się tam, gdzie trzeba, gestach technicznych i ewolucji wraz z upływającymi latami mogłoby iść pod pachę z Francuzem. Opublikowano niedawno wywiad, w którym Christian Vieri, Antonio Cassano, “Lele” Adani i Nicola Ventola przepytują Pepa Guardiolę. Dyskusja schodzi na temat fenomenu Roberto Baggio. Pep mówi coś w stylu: “Dla mnie, jako dla środkowego pomocnika, niezwykłe było to, że kiedy przyjmowałem piłkę i myślałem: <<Teraz tam powinien ktoś stać, bym mógł podać>>, on prawie zawsze ustawiał się idealnie”. To była jakaś niesamowita zdolność, której nie da się wytrenować”. Z Benzemą jest tak samo. Na EURO 2020 kupiłem dwa bilety na mecze Francuzów, by zobaczyć jak po latach rozbratu z kadrą wkomponowuje się w drużynę. Siadałem na trybunie, otwierałem piwo i gapiłem się na jego grę. Przyjemność. Definicja piłkarza, który wymiera. Jak mówi Robert Pires - ostatnie lata to produkcja klonów, zawodników fizycznych i podobnych tak bardzo do siebie, że odróżnienie ich jest niemal niemożliwe.
Miałem to szczęście, że jako 21-letni dzieciak dorwałem się do mikrofonu w “Orange Sport” i dostałem ligę francuską w spadku po Januszu Basałaju. Benzema rozgrywał wtedy ostatni sezon w Lyonie. Był już na walizkach, bo pół Europy się o niego biło, Olympique kończył siedmioletni, mistrzowski cykl, a Andre-Pierre Gignac zabierał Karimowi koronę króla strzelców. Nikt wtedy nie mógł przewidzieć, że Benzema przejdzie drogę od snajpera po napastnika z duszą rozgrywającego. Już ta ewolucja Cristiano Ronaldo z skrzydłowego po superstrzelca była naturalniejsza i w pewnym sensie - logiczna. Dziś jego śladami podąża Kylian Mbappe, który szybko zdał sobie sprawę, że nie dryblingi i asysty, a gole robią różnice. Benzema szedł w inną stronę. Nie do bramki, a od niej, dopasowując się do okoliczności i realiów panujących w drużynie. 31 razy asystował przy bramkach Cristiano Ronaldo. Najwięcej spośród wszystkich graczy, z którymi Portugalczyk dzielił szatnię.
Mam wrażenie, że niewielu piłkarzy na świecie tak ułatwia grę swoim kolegom jak on. Asysty to tylko symbol. Już siedem w tym sezonie La Liga, dziewięć w poprzednim. 23 gole w poprzednim, dziewięć w obecnym. Do tego 73 bramki w Champions League. To wyjątkowa statystyka, bo kiedy mały Karim Benzema oglądał mecze Ligi Mistrzów w telewizji, liderem klasyfikacji strzelców był Raul Gonzalez.
- Zobaczycie, kiedyś go prześcignę - tak podobno powiedział kumplom. - Chichotali, że jestem nienormalny - wspominał w rozmowie z “France Football”.
Dziś wyprzedza Hiszpania o dwa trafienia. Jest czwarty w klasyfikacji wszech czasów, pięć goli za Robertem Lewandowskim.
By zrozumieć ewolucję Benzemy, trzeba wspomnieć o pracowitości. Do pewnego czasu było z nią różnie. I - co jest pewnym paradoksem - kluczowe znaczenie w zmianie jego mentalności miał rozbrat z kadrą. Przez lata podczas przerw reprezentacyjnych zostawał z grupą juniorów oraz graczy drugoplanowych w klubie i harował. Nigdy ze swojego profilu na Twitterze nie usunął opisu: “Piłkarz - reprezentacja Francji, Real Madryt”, nawet kiedy Dider Deschamps nie powoływał go do drużyny, a ta bez niego radziła sobie znakomicie. Największą różnicą między młodym Benzemą, a tym, którego oglądamy dziś, jest etyka pracy.
- Prowadzę się zdecydowanie lepiej niż kiedyś. Trenuję nawet wtedy, kiedy nie muszę. Robię dużo ćwiczeń kardio, nie odpuszczam, kiedy odczuwam lekki ból. Kiedyś nie kochałem treningu, dziś uwielbiam.
Złota Piłka, która jest plebiscytem sympatii, czasem wyborem wypaczonym, który grzeje ludzi pod każdą szerokością geograficzną, mogłaby trafić do rąk Benzemy i wcale by mnie to nie zdziwiło. W porządku, Real nie zdobył mistrzostwa Hiszpanii i odpadł w półfinale Ligi Mistrzów, ale przeszedł przez sezon z sześćdziesięcioma kontuzjami i problemami covidowymi. Reprezentacja Francji była dziesięć minut od spokojnego awansu do ćwierćfinału EURO 2020, ale założyła sobie pętlę na szyję i skompromitowała się ostatecznie ze Szwajcarią. Benzema po powrocie do niej strzelił cztery gole na turnieju. Później miał wielki wkład w wygranie Ligi Narodów. Wspaniale wszedł w nowy sezon La Liga, strzelając dziewięć goli i notując siedem asyst. Jeśli Złota Piłka jest nagrodą dla najlepszego piłkarza w roku kalendarzowym, to trzeba co najmniej zastanowić się, czy Benzemie się nie należy.
El Clásico w ELEVEN SPORTS 1 już od 12:00 w niedzielę prosto z Barcelony. Zapraszam!