Zlatan wolał grać z nim, a nie Piątkiem. Dziś kibice AC Milanu mają dość. “Aż bije brak ambicji”

Zlatan wolał grać z nim, a nie Piątkiem. Dziś kibice Milanu mają dość. “Aż bije brak ambicji”
Sportphoto24 / Sipa / PressFocus
Gdy Zlatan Ibrahimović wrócił do Milanu, miał zadeklarować, że woli grać w linii ataku z Rafaelem Leao, a nie Krzysztofem Piątkiem. Zgodnie z jego słowami Polak odszedł, a Portugalczyk został w drużynie “Rossonerich”. Leao notorycznie jednak zawodzi i kibice mają go powoli dosyć. A ponoć w czasach juniorskich grał nawet lepiej od Cristiano Ronaldo!
Portugalczycy są obecnie jedną z najsilniejszych reprezentacji na świecie. Mają znakomitą pierwszą drużynę, pełną gwiazd największych lig, silną młodzieżówkę i optymistyczne perspektywy na przyszłość. Będą faworytem zarówno seniorskiego Euro, jak i czempionatu do lat 21, którego rozgrywki grupowe ruszają już w przyszłym tygodniu. W kadrze na juniorskie mistrzostwa znalazł się m.in. Rafael Leao. Gdyby jednak rozwój atakującego Milanu przebiegał zgodnie z planem, zapewne oglądalibyśmy go w zespole z Cristiano Ronaldo i Andre Silvą, a nie Tiago Tomasem i Danym Motą. Ale wychowanek Sportingu od dłuższego czasu nie spisuje się na miarę oczekiwań i niesamowitego talentu.
Dalsza część tekstu pod wideo

“Grał lepiej niż Ronaldo”

Bo talent Leao bez wątpienia ma wyjątkowy. To zdolny piłkarz, lewoskrzydłowy lub napastnik, z wyjątkowym darem dryblingu i imponującą szybkością. Zresztą - właśnie te dwie zalety wymienił sam Portugalczyk w krótkim kwestionariuszu osobowym opublikowanym na łamach serwisu “Football Talent Scout” prowadzonym przez Jacka Kuliga. A zatem, tak jak wielu graczy z Półwyspu Iberyjskiego, to zawodnik, na którego grę w teorii powinno patrzeć się z ogromną przyjemnością. Rafael zachwycał w młodzieżowych drużynach Sportingu. Jeden z byłych trenerów juniorskich ekip “Lwów” zasugerował nawet, że jako dzieciak Leao grał lepiej niż kiedyś Cristiano Ronaldo.
21-latek krok po kroku piął się po szczeblach hierarchii akademii Sportingu. W 2018 r. trafił do pierwszego zespołu. Długo tam miejsca nie zagrzał, bo akurat w klubie z Lizbony nadeszło tornado w postaci konfliktu drużyny z zarządem oraz najazdu pseudokibiców na ośrodek treningowy. Więcej o tej sytuacji przeczytacie zresztą w dalszej fazie niniejszego tekstu. Leao w atmosferze skandalu ewakuował się do Francji. Podpisał kontrakt z Lille. Lepszej trampoliny do większej kariery nie mógł sobie znaleźć. “Mastify” wypuściły już w świat kilku efektownych gwiazdorów, na czele z Edenem Hazardem czy Nicolasem Pepe.
Portugalczyk trafił w dziesiątkę. Jego nowy klub zresztą też. Leao zakończył rozgrywki 2018/19 z ośmioma golami i dwoma asystami w Ligue 1. Dokonał tego w niespełna 1300 minut. Jak na nastolatka, który grał właściwie pierwszy poważny sezon na seniorskim poziomie, był to naprawdę dobry rezultat. Obiecująca postawa Rafaela nie umknęła uwadze zespołów z wyższej półki. Po roku od przenosin do Lille zgłosił się po niego Milan. “Rossoneri” rzucili na stół prawie 30 mln euro. Francuzi nie oponowali, bo ubili świetny interes - wcześniej nie zapłacili bowiem za portugalski diament ani złotówki.

Trzy klasy

- Gdy dzwoni do ciebie klub tej klasy, nie możesz powiedzieć "nie". Dyrekcja sportowa Milanu przedstawiła jasny plan mojego rozwoju i wiedziałem, że chcę tu trafić - powiedział ostatnio 21-latek w rozmowie z "Corriere dello Sport", wspominając moment przeprowadzki do stolicy Lombardii.
Mediolańczycy zaryzykowali, ale wiedzieli, że kupują potencjał, a nie piłkarza, który w mig podbije Serie A i z miejsca zostanie gwiazdą rozgrywek. Przez pierwsze kilka miesięcy Leao zdobył zaledwie jedną bramkę i zaliczył jedną asystę. Częściej od niego grał Krzysztof Piątek. Polak też miał problemy ze skutecznością. Po trzech niezłych występach Leao z rzędu, jeden z włoskich dziennikarzy wypalił, że obu zawodników dzieli naprawdę wiele.
- Rafael jest lepszy od Piątka o trzy klasy - oznajmił Paolo Condo ze “Sky Sports Italia”.
W kwestii samego talentu Condo się nie pomylił. Ale wówczas żaden z napastników nie był dla Milanu gwarancją goli, choć Leao zapowiadał po transferze owocną współpracę z reprezentantem Polski.
- Mam nadzieję, że będę mógł dawać Piątkowi wiele asyst, lubię grać dla zespołu, ale także strzelać gole - dość kurtuazyjnie deklarował po podpisaniu umowy z ACM.
Rzeczywistość znacznie rozminęła się z oczekiwaniami. Leao zirytował też kibiców “Rossonerich”, gdy po druzgocącej porażce z Atalantą (0:5) w grudniu 2019 r. wyciekło do sieci nagranie, jak Portugalczyk bawi się na dyskotece. Piłkarz tłumaczył, że to archiwalne wideo. Fani tego nie kupili.

Wybraniec Zlatana

Milan za to kupił, a właściwie zakontraktował Zlatana Ibrahimovicia. Ponowne ściągnięcie szwedzkiego gwiazdora na San Siro zmieniło obraz linii ataku “Rossonerich”.
- Zlatan Ibrahimović jasno powiedział, że chciałby grać w ataku z Rafaelem Leao. Nie z Krzysztofem Piątkiem - pisała 8 stycznia ubiegłego roku “Corriere della Serra”.
Polski snajper spakował się i z końcem miesiąca wyjechał do Berlina. Przyznał zresztą niedawno, że może zabrakło mu cierpliwości, ale na jego decyzje miało wpływ przede wszystkim właśnie przyjście Zlatana do zespołu.
Leao z kolei rozpływał się nad nowym, doświadczonym kolegą z drużyny:
- Ibrahimović jest jak starszy brat. Dużo ze mną rozmawia, daje rady, co poprawić, jak ustawiać się w polu karnym. Jest świetnym piłkarzem. Chcę się od niego jak najwięcej nauczyć - zapewniał wychowanek Sportingu.
Pierwsze pół sezonu ze Zlatanem w składzie nawet posłużyło Rafaelowi. Po przerwie w rozgrywkach spowodowanej pandemią koronawirusa portugalski atakujący złapał niezłą formę. Pełniąc głównie rolę rezerwowego strzelił cztery gole i dołożył do tego asystę. Trafił choćby w szalonym spotkaniu z Juventusem, kiedy to Milan odwrócił losy rywalizacji z 0:2 na 4:2. Jego bilans na koniec zeszłego sezonu wyniósł 31 spotkań, sześć bramek i trzy asysty. Rewelacyjnie? Raczej nie. Ale na pewno przyzwoicie.

“Bije brak ambicji”

Statystyki to jedna strona medalu, a ogólne wrażenie, jakie sprawia 21-latek - druga. Zresztą w bieżących rozgrywkach trudno się mocno czepiać wyników indywidualnych osiąganych przez Leao. Ma sześć goli i pięć asyst w 22 meczach. Dołożył więc parę cegiełek do udanego sezonu w wykonaniu Milanu. Nie tutaj jednak leży problem. Portugalczyk doprowadza kibiców “Rossonerich” do szewskiej pasji ogólnym podejściem do wykonywanych obowiązków, co wyraźnie widać na boisku. Jest po prostu leniwy - wygląda na niezbyt zaangażowanego - a do tego często niedokładny, jakby nie był skupiony w odpowiednim miejscu i czasie. Dostrzegają to także koledzy z drużyny.
- Wygląda jakby niespecjalnie się czymkolwiek przejmował - dokładnie to zarzuca mu chyba każdy kibic Milanu. Między wierszami na kwestię podejścia Leao zwracali uwagę także doświadczeni zawodnicy, jak Calhanoglu czy Kjaer, którzy sugerowali, że Portugalczyk powinien nieco inaczej mentalnie do wszystkiego podchodzić. To też nie musi być typ zawodnika, który gryzie trawę i jeździ wślizgami, ale brak ambicji czasami aż bije z jego poruszania się po boisku - wyjaśnia nam Marcin Długosz, sympatyk “Rossonerich” i ekspert od ligi włoskiej z programu “Curva Sud” emitowanego na “Kanale Sportowym”.
Ostatnio Leao zanotował kiepski mecz przeciwko Napoli (0:1), w którym nie tylko zmarnował świetną okazję na gola, ale również irytował nonszalancją.
Żadnym wytłumaczeniem dla Portugalczyka nie są występy w roli osamotnionego, środkowego napastnika. Wprawdzie i piłkarz, i jego trener Stefano Pioli otwarcie mówią, że docelowa pozycja Leao to lewe skrzydło, ale to nie może usprawiedliwiać sposobu gry 21-latka.
- Moją największą słabością jest zaangażowanie w defensywę - przyznał Rafael we wspomnianym już kwestionariuszu “Football Talent Scout”. Nie uwzględnił jednak tego, że w jego przypadku głowa aktualnie nie nadąża za niezaprzeczalnym talentem.

Gigantyczne odszkodowanie

Na postawę 21-latka w tym sezonie może mieć wpływ jeszcze jedna, istotna sprawa. W marcu ubiegłego roku Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS) w Lozannie uznał, że Leao niezgodnie z prawem zerwał kontrakt ze Sportingiem. Dlaczego piłkarz to zrobił? Cofnijmy się o niespełna trzy lata. W 2018 r. “Lwy” odpadły z ćwierćfinału Ligi Europy, co rozwścieczyło prezydenta klubu, który w mało pochlebnych słowach wypowiadał się o postawie zespołu. W odpowiedzi na jego krytykę zawodnicy opublikowali list, deklarując, że czują się przytłoczeni i oburzeni uwagami zarządu. Rozjuszony prezydent Bruno de Carvalho… zawiesił wszystkich sygnatariuszy listu, w tym właśnie Leao.
- Te rozpieszczone dzieciaki wierzą, że mogą pozostać bezkarni - grzmiał.
Na tym kłopoty Leao i całego Sportingu się nie skończyły. Kilka tygodni później na ośrodek treningowy napadli bandyci-pseudokibice, którzy zaatakowali piłkarzy i ich pobili.
Dla wielu graczy ta sytuacja stanowiła przekroczenie nienaruszalnej granicy. Nastąpił masowy exodus z ekipy “Lwów”. Wśród ewakuujących się był m.in. właśnie Leao. Portugalski klub zajął stanowisko, że wszystko odbyło się niezgodnie z prawem. I domagał się rekompensaty za poniesione straty. FIFA odmówiła, za to efekt przyniosło odwołanie do CAS w Lozannie. Sąd uznał, że Leao bezprawnie zerwał kontrakt i w marcu zeszłego roku nakazał mu zapłacić Sportingowi odszkodowanie w wysokości, uwaga, 16,5 mln euro. Kwotę ustalono na podstawie wartości rynkowej zawodnika Milanu.
Wyrok był sporym szokiem dla młodego Portugalczyka. Niewykluczone, że to całe zamieszanie także wpłynęło na formę Rafaela.
- Nie możemy zapominać o tym odszkodowaniu. Może to tak mocno mu ciąży? - zastanawia się Marcin Długosz.

Wciąż wierzą

Co dalej z Rafaelem Leao? Czy Milan może żałować, że w zeszłym roku lekką ręką sprzedał Krzysztofa Piątka do Herthy, jednocześnie wierząc w umiejętności reprezentanta portugalskiej młodzieżówki? Nie. Leao to lepszy, ale też zupełnie inny piłkarz. Nasz rozmówca także uważa, że to błędne myślenie.
- Milan z Piątka wycisnął maksimum i po fatalnych miesiącach sprzedał go za dobre pieniądze. Później by się to już prawdopodobnie nie udało. Leao to skrzydłowy i taka jest jego główna rola w zespole, ostatnio grał na szpicy tylko z powodu absencji. Piątek to środkowy napastnik, a więc w normalnych warunkach ze zdrowym “Ibrą” bardziej brakowałoby dobrego Leao niż dobrego Piątka - zauważa Długosz.
No właśnie. Dobrego Leao. Tylko tyle i aż tyle. W Mediolanie cierpliwie czekają, aż 21-latek osiągnie optymalną formę, popartą odpowiednim zaangażowaniem i ambicją. Ale nie wiadomo, na ile władzom i trenerowi “Rossonerich” wystarczy tej cierpliwości. Jeśli Rafael nadal będzie koncertowo marnował własny talent i zawodził, pokłady zaufania ze strony klubu mogą szybko odejść w niepamięć. Marcin Długosz widzi jednak światełko w tunelu.
- Leao gra w Milanie drugi sezon, przyszedł za okrągłą sumkę, więc szansę na wypożyczenie oceniam właściwie na żadne. Jeśli nic się nie zmieni, to sądzę, że latem w grę wchodzi transfer definitywny. Z perspektywy Milanu - pewnie najlepiej do Anglii, gdzie płacą za zawodników najwięcej. Ale mimo całej tej sytuacji, da się odczuć, że w klubie wciąż w Leao wierzą. Dobra wiosna może odmienić wszystko. Jeśli 21-latek wróci do strzelania, to raczej zostanie na nowy sezon - uważa ekspert.
Wszystko leży w rękach, nogach, a przede wszystkim głowie samego zawodnika. W Mediolanie ma warunki, by zrobić kolejny krok w drodze na futbolowy szczyt. Ale na razie musi zawrócić w odpowiednim kierunku, bo ewidentnie zabłądził. Skreślać go jednak nie wolno. Ten piłkarz, za juniora ponoć lepszy od Cristiano Ronaldo, nie jest przypadkowy. Powinien za to czerpać wzorce właśnie od gwiazdora Juventusu, a nie swojego idola, Ronaldinho, któremu daleko do bycia autorytetem sportowca.

Przeczytaj również