Mocny transfer reprezentanta Polski? Już zimą. "Aż się prosi"
Dla nich zimowe okno transferowe będzie szansą, by zmienić klub i wreszcie zacząć regularnie grać. Oto lista reprezentantów Polski, którzy z wyczekiwaniem powinni odliczać do 1 stycznia. Jest coraz bliżej.
Miesiąc i dwa dni. Styczniowe okienko nadchodzi wielkimi krokami. Będzie to niezwykle istotny czas z perspektywy reprezentacji Polski. U progu startu eliminacji MŚ 2026 (losowanie 13 grudnia) wielu piłkarzy kadry ma bowiem problem z regularnym graniem. Nie są oni podstawowymi ogniwami swoich drużyn. Dotyczy to zarówno pierwszoplanowych reprezentantów, jak i tych mogących być cennym uzupełnieniem drużyny narodowej. O tym, jak ważne jest utrzymanie rytmu meczowego w kontekście gry z orzełkiem na piersi, wielokrotnie wspominał Michał Probierz. Nie oszukujmy się: nagle nie odstawi on zawodników bez minut, bo ostatnio ochoczo wrzucał do jedenastki głębokiego rezerwowego Brighton Jakuba Modera, natomiast co do istoty problemu selekcjoner ma rację.
Zerknijmy więc, którzy z biało-czerwonych powinni jak najszybciej zmienić barwy klubowe, by przystąpić do mundialowych kwalifikacji w optymalnej dyspozycji. Kluczowe są przede wszystkim trzy nazwiska. Reprezentacja potrzebuje ich w najlepszej wersji, a tę trudno osiągnąć bez występów w wyjściowym składzie. To mogą być bohaterowie zimowego okienka:
Jakub Moder
Wspomniany wyżej Moder tak naprawdę nigdy w pełni nie odbudował się po poważnej kontuzji kolana z wiosny 2022 r. Z kolei letnie kłopoty zdrowotne zabrały mu kawał okresu przygotowawczego w klubie pod wodzą nowego trenera, Fabiana Huerzelera. Efekt jest taki, że Polak, nie zawsze mający miejsce w kadrze meczowej, zagrał w tym sezonie ligowym łącznie kilka minut. Razem z EFL Cup uzbierał ich 143. To mniej niż w Lidze Narodów, gdzie zagrał pięć na sześć razy, razem przez 167 minut. Selekcjoner bardzo chciał zakrzywiać rzeczywistość, padło nawet z jego ust zdanie, że… gra w kadrze pomogła Moderowi w sytuacji klubowej. No nie pomogła. Tu aż prosi się o jak najszybszy transfer, by wreszcie postawić karierę utalentowanego pomocnika na nogi.
Jak bardzo jest mu potrzebne regularne granie, widzieliśmy właśnie w ostatnich meczach reprezentacji. Był powolny, pogubiony. Nerwowy, niedokładny, niezorganizowany. Jasne, można dyskutować o tym, czy w ogóle powinno się rozpatrywać 25-latka w roli “szóstki”, ale problem leży głębiej. Moder wysyłał tymi występami sygnał SOS, nawet jeśli - tak jak po Szkocji - potrafił być z siebie zadowolony. To niestety nie jest dziś piłkarz na kadrę, a doskonale wiemy, że umiejętności predestynują go do gry na znacznie wyższym poziomie. Bez zmiany klubu się nie obejdzie, bo też z Brighton nie płynie żadna fala optymizmu. Trener stawia na innych, a umowa Modera wygasa już w czerwcu. Zimowy transfer jawi się jako konieczność. Szkoda, że nic nie wyszło z letnich przenosin do Leicester. Ale może lepszym wyjściem będzie odbudowa w Championship lub zmiana kraju? Jak podawał Tomasz Włodarczyk, wychowankiem Lecha interesują się drużyny z Bundesligi, w tym VfB Stuttgart. Szczegóły TUTAJ.
Jakub Kiwior
Sytuacja Kiwiora jest lepsza niż starszego kolegi, natomiast daleka od idealnej. Na papierze dziewięć występów, w tym dwa w Lidze Mistrzów i pięć w Premier League, wygląda nieźle. Tyle że przełożyło się to tylko na 329 minut, z czego 180 w EFL Cup. W silniejszych rozgrywkach Mikel Arteta korzysta z obrońcy wyłącznie w roli zmiennika - najdłużej 1 października przeciwko PSG, gdy ten zanotował naprawdę solidny występ. Ogólnie jednak perspektywy Kiwiora na więcej minut są marne. Kłopoty Arsenalu z kontuzjami w defensywie i tak otworzyły mu drogę do częstszej gry niż się zanosiło. Szanse na podstawowy skład są właściwie zerowe, a gdyby wszyscy obrońcy byli zdrowi, reprezentant Polski mógłby mieć problem z obecnością w kadrze meczowej.
Co zatem może stać na przeszkodzie zimowej zmiany klubu? Mikel Arteta już latem uznał, że Kiwior będzie mu potrzebny jako zabezpieczenie składu. Podobnego scenariusza w styczniu nie można wykluczyć, bo ostatnio na dłużej wypadł Ben White, a Takehiro Tomiyasu to wiecznie dysponowany nieobecny. Pole manewru na lewej stronie obrony się poprawiło, ale na środku jest ograniczone. A dla walczącego na wielu frontach zespołu każda dodatkowa para nóg i rąk do pracy to wartość dodana. Stąd można się obawiać, czy polski defensor dostanie zielone światło na odejście. Jeśli tak, sam wie najlepiej, że nie ma co zwlekać. Podobnie jak Moder, tak i on sporo traci, gdy brakuje mu rytmu meczowego. Spada pewność siebie, wkrada się nerwowość, pojawiają proste błędy. Lepszego lewonożnego obrońcy reprezentacji Polski nie posiada. Przydałoby się coś w karierze Kuby Kiwiora zmienić. Może Napoli, o którym piszą we Włoszech? To byłby mocny transfer.
Nicola Zalewski
Po Nicoli Zalewskim nie widać, by mniej minut w klubie pozbawiało go jakości w barwach narodowych. Niezależnie od sytuacji w Romie, na przestrzeni minionego roku Zalewski przyjeżdżał na kadrę i odpalał fajerwerki. Mimo że od dłuższego czasu ma problemy w ekipie “Giallorossich”, z orzełkiem piersi radzi sobie świetnie. Ustabilizowanie sytuacji klubowej na pewno jednak pomogłoby mu w jeszcze lepszej grze. Turbulencje przy niedoszłym transferze do Galatasaray i zmiany trenerów przełożyły się na niespełna 600 minut w Serie A i Lidze Europy. Nie ma dramatu, ale warto zauważyć, że nawet gdy “Nico” grał, to nie zachwycał, a przyjście Claudio Ranieriego nie zwiastuje jego częstszych występów. W dodatku kibice nie pałają do wychowanka sympatią.
To wszystko składa nam się w spójny obraz, by Zalewski, mimo miłości do macierzystej Romy, poszukał zimą alternatywy. Nowego pracodawcą znajdzie z pocałowaniem ręki. Chciało go PSV, były plotki o Premier League, we Włoszech ma wyrobioną markę, ostatnio słychać o zainteresowaniu Jose Mourinho i Fenerbahce.
Patrząc na historię z Galatasaray, jesteśmy pewni, że jeśli podejmie decyzję o odejściu, to będzie to przemyślany i rozsądny wybór. Oby tak było, bo mówimy o absolutnie kluczowym dla reprezentacji Polski piłkarzu.
- Rozmawiałem na jego temat z Johnem McGinnem, reprezentantem Szkocji. Opowiadał mi, jaki był dobry. W ostatnim czasie poczynił ogromny postęp. Jestem zaskoczony, że w klubie nie gra wystarczająco dużo, ale to zawodnik najwyższej klasy. Wciąż jest młody. Jeśli spojrzysz na postęp, jaki zrobił przez ostatni rok... Z pewnością mógłby grać w Premier League. Jeśli jacykolwiek skauci z tej ligi go obserwują, powinni go kupić, bo jestem przekonany, że ma wystarczającą jakość, żeby tu grać - chwalił ostatnio Nicolę Matty Cash w TVP Sport.
No to czekamy.
***
Powyższa trójka to piłkarze, na których transferach powinno zależeć nam najbardziej w kontekście rozwoju reprezentacji Polski i jej siły w eliminacjach do MŚ. Są też inni zawodnicy mogący być bohaterami styczniowych ruchów na rynku. Widzimy w ich gronie dwie grupy.
Pierwszą tworzą ci będący w podobnej, a nawet jeszcze gorszej sytuacji klubowej jak Moder, Kiwior i Zalewski. Mowa tutaj choćby o Mateuszu Wietesce (od 19 sierpnia kilkanaście minut gry w Cagliari) czy Patryku Pedzie (przepadł po przenosinach do Palermo). “Wietes” reprezentacyjnej obrony nie zbawi, ale w Clermont miał solidny sezon, a we Włoszech zanotował zjazd. Peda z kolei często jest tematem wypowiedzi Michała Probierza. Ten wprost apeluje, by młody piłkarz zmienił klub na taki, który zapewni mu regularną grę. Nawet, gdyby miało to oznaczać powrót do Polski.
Druga grupa to piłkarze, którzy problemu z minutami nie mają, jednak mogą za kilka tygodni zmienić barwy klubowe. Są w niej reprezentanci z MLS, którzy właśnie zakończyli sezon, a wokół nich mówiło się o przeprowadzce do jednej z lig europejskich: Mateusz Bogusz i Karol Świderski. Być może obaj wylądują w styczniu na Starym Kontynencie. Bogusz był tego bliski latem, gdy interesował się nim Celtic Glasgow. Zawodnik Los Angeles FC stanowi łakomy kąsek transferowy, bo ma za sobą świetny sezon, jest też w odpowiednim wieku (23 lata) do dalszego rozwoju. Kolejny krok w karierze wydaje się naturalny.
“Świder” z kolei nie podbił zeszłej wiosny Włoch w barwach Hellasu, niemniej, o chęci gry w Europie na stałe mówił wielokrotnie. Zobaczymy, czy - zakładając zmianę klubu - “zaczepi” się w jednej z topowych lig, czy może pójdzie śladami Adama Buksy lub Krzysztofa Piątka.
Ostatnie nazwisko na liście to Sebastian Szymański, co chwilę łączony z opuszczeniem Fenerbahce. Najnowsze wieści z Turcji wskazują, że klub chce go sprzedać jeszcze zimą. Do tamtejszych mediów podchodzimy z dystansem, natomiast dopóki nie będzie dementi ze strony agenta Mariusza Piekarskiego (tak jak było to w ostatnim okienku, TUTAJ), zostawiamy tę furtkę lekko uchyloną.