Żelazna jedenastka, niespodziewani bohaterowie i trener w szpitalu. Tak gra najlepsza ekipa w Anglii

Żelazna jedenastka, niespodziewani bohaterowie i trener w szpitalu. Tak gra najlepsza ekipa w Anglii
News Images / pressfocus
Radosław  - Przybysz
Radosław PrzybyszDzisiaj · 08:30
Odkąd w połowie marca pokonali Liverpool i wygrali Puchar Ligi Angielskiej, piłkarze Newcastle United grają tylko lepiej i lepiej. Obecnie są już niemal pewni powrotu do Ligi Mistrzów, a mogą powalczyć nawet o wicemistrzostwo.
Gdy w ostatnią niedzielę oglądałem z trybun St. James' Park ich zwycięstwo z Manchesterem United 4:1, myślałem, że lepiej niż w drugiej połowie tego starcia już grać nie mogą. Ale trzy dni później przyszedł mecz z Crystal Palace i wygrana 5:0 po trzech golach w kwadrans. Newcastle United to obecnie najlepiej dysponowana drużyna w Premier League z serią sześciu zwycięstw z rzędu i ekscytującym stylem gry. Wygrana w Carabao Cup nakręciła ich niesamowicie.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Wygraliśmy pierwszy puchar od 1969 roku i pierwsze krajowe trofeum od 1955 roku. Więc to był długi, długi czas oczekiwania. Mam 60 lat, czekałem 50 lat. To była po prostu eksplozja ulgi i wielkie świętowanie. Potem oczywiście mieliśmy paradę, na której było jakieś 300 tys. ludzi. Całe miasto się zjednoczyło, cały region się zjednoczył. To wielka sprawa. Może nie jest to Puchar Anglii, tytuł ligowy czy Liga Mistrzów, ale to wciąż ważne trofeum i dla nas wygranie go było absolutnie fantastyczne - mówił mi kibic "Srok" przed starciem z Man Utd.
Triumf w Pucharze Ligi gwarantuje udział w Lidze Konferencji, ale klub, który posmakował udziału w Lidze Mistrzów w zeszłym sezonie i był blisko wyjścia z grupy śmierci z PSG, Milanem i Borussią Dortmund, celuje w powrót do tych najbardziej prestiżowych rozgrywek. Po 4:1 z United i 5:0 z Palace są na najlepszej drodze. Zajmują obecnie trzecie miejsce ze stratą czterech punktów do drugiego Arsenalu i według wyliczeń Opty mają 91,5 proc. szans na skończenie sezonu w pierwszej piątce, a wiadomo już, że to da fazę ligową LM w przyszłym sezonie.

Sięgnąć gwiazd

- Odkąd Eddie Howe przejął zespół, nasz rozwój jest znacznie szybszy niż można się było spodziewać. Weszliśmy do Ligi Mistrzów dużo szybciej niż myśleliśmy. Dlaczego nie dążyć do gwiazd i nie chwytać chmur, prawda? W tym sezonie oczywiście jesteśmy naprawdę blisko Ligi Mistrzów. Szczerze mówiąc, jestem pewien, że do niej awansujemy. Naszym celem powinno być dołączenie na stałe do wielkiej szóstki - mówili mi kibice NUFC, gdy pytałem ich o ambicje.
W sobotę Newcastle zagra na wyjeździe z Aston Villą w kolejnym, pasjonującym starciu o Europę. Goście są trzeci. Gospodarze, którzy we wtorek mocno napędzili stracha PSG w walce o półfinał LM, zajmują siódme miejsce. Dzieli ich jednak tylko pięć punktów. Jeśli Villa, która miała dzień więcej odpoczynku, wygra, zbliży się do Newcastle na odległość dwóch punktów.
Zestawienie personalne drużyny Unaia Emery'ego zawsze jest pewną zagadką, za to składu "Srok" możemy być w zasadzie pewni. Eddie Howe, a potem zastępujący go asystent Jason Tindall wystawiali tę samą jedenastkę w ostatnich sześciu meczach, co ostatni raz zdarzyło się Sunderlandowi w 2016 roku. Można śmiało zakładać, że na Villa Park siódmy raz z rzędu wyjdą:
Nick Pope - Kieran Trippier, Fabian Schaer, Dan Burn, Valentino Livramento - Sandro Tonali, Bruno Guimaraes, Joelinton - Jacob Murphy, Alexander Isak, Harvey Barnes.
- Trudno jest zmieniać skład dopóki nie masz wrażenia, że coś jest nie tak. A przecież nasz zespół dostarcza kolektywnie i indywidualnie fantastycznych występów. W pewnym sensie więc skład wybiera się sam - przyznał na przedmeczowej konferencji Jason Tindall.
Asystent Howe'a - prawdopodobnie najlepszego obecnie angielskiego trenera - ma teraz swoje pięć minut. Był tak nieodłącznym partnerem pierwszego trenera, że kibice w Anglii żartobliwie zarzucają mu "parcie na szkło", ale na pewno wolałby żeby jego szef jak najszybciej wyszedł ze szpitala, do którego trafił z zapaleniem płuc.

Nie widać braków

Na razie Tindall godnie zastępuje Howe'a. Tak jak Dan Burn zastępuje Svena Botmana, Tino Livramento zastępuje Lewisa Halla, a Harvey Barnes - Anthony'ego Gordona. Gordon to druga największa perła w koronie Newcastle po Alexandrze Isaku i jeszcze niedawno trudno było wyobrazić sobie skład bez niego, ale odkąd musiał odbyć trzy mecze zawieszenia za czerwoną kartkę, cztery lata starszy Barnes zastępuje go fenomenalnie. Szybki jak strzały, które wypuszcza z symbolicznego łuku po strzelonych golach i dysponujący silnym uderzeniem skrzydłowy w ostatnich pięciu meczach zebrał cztery gole i dwie asysty.
Najlepszy zmiennikiem to jednak wychowanek Jacob Murphy - jak kiedyś Jakub Wawrzyniak w reprezentacji Polski jest zmiennikiem piłkarza, którego nie ma. "The Magpies" od dawna poszukują prawego skrzydłowego klasy premium, ale po odejściu Miguela Almirona jedynym naturalnym zawodnikiem na tej pozycji jest 30-letni Murphy. Do tego prawonożnym, nie schodzącym do środka na prawą nogę, czyli niemodnym. Nie przeszkadza mu to jednak w strzelaniu efektownych goli z ostrego kąta jak w meczu z Palace.
Jego znakiem firmowym są podania wzdłuż linii bramkowej wykańczane przez Barnesa albo Isaka. Ze Szwedem stworzyli doskonale zgrany duet - Murphy zaliczył w tym sezonie 11 asyst (tylko Mohamed Salah ma więcej), a siedem z nich przy golach Isaka. Wyceniany przez Transfermarkt na 100 mln euro, a przez Newcastle na 150 mln funtów snajper ma już w tym sezonie 25 trafień.
Największą siłą wydaje się jednak druga linia. Niezmordowany, silny i szybki tercet Tonali, Bruno, Joelinton potrafi uprzykrzyć życie każdemu przeciwnikowi, ale Włoch i Brazylijczycy równie dobrze czują się w piłce przy nodze. Nie bez powodu są ulubieńcami trybun.

A może drugie miejsce?

Agresywny, doskonale zorganizowany pressing i szybkie ataki pozwoliły Newcastle strzelić w tym sezonie 61 ligowych goli (mniej tylko od Liverpoolu i Man City) i między innymi trzykrotnie pokonać Arsenal - 1:0 w lidze i po 2:0 w półfinałach Pucharu Ligi. - Zamiast martwić się o sytuację za plecami mogą teraz myśleć o gonieniu Arsenalu, do którego tracą tylko cztery punkty i z którym jeszcze zmierzą się w bezpośrednim meczu na Emirates - czytamy w The Athletic.
Ten sam portal zwraca uwagę na wyraźną poprawę wyników na wyjazdach. Gorąca atmosfera na St. James' Park jest wielkim atutem "The Magpies", ale w tym sezonie są również trzecią siłą pod względem punktów na wyjazdach (tylko za Liverpoolem i Arsenalem). Osiem zwycięstw z 16 dotychczasowych wyjazdowych spotkań to ich najlepsza średnia w erze Premier League. Są o jedną wygraną od wyrównania rekordowo dobrego wyniku "w delegacji" z sezonów 2001/02 (za kadencji Sir Bobby'ego Robsona) i 1993/94, gdy pod wodzą Kevina Keegana zdobyli wicemistrzostwo. Dwa zwycięstwa więcej i pobiją klubowy rekord.
- Nie chcemy być siłą tylko u siebie. Nie chcemy dominować tylko przy naszych kibicach. Staramy się grać z tym samym nastawieniem i utrzymywać ten sam poziom niezależnie od miejsca i okoliczności - mówił niedawno Howe.
W tym sezonie jego piłkarze pokonali już na wyjeździe Arsenal (w Carabao), Tottenham i Manchester United. A także, pierwszy raz od 1955 roku, na Wembley.
Znakomita końcówka sezonu pod wodzą Howe'a też staje się już normą. Po marcowej przerwie na kadrę w każdym z czterech sezonów punktowali ze średnią dwóch punktów na mecz. W tym jest jeszcze lepiej, ale dobra forma rozszerza się na cały rok - od połowy grudnia wygrali 19 z 24 meczów, najwięcej w stawce.
- Odkąd trener wylądował w szpitalu, każdy wymienia z nim wiadomości i czeka na jego powrót do zdrowia. Brakuje nam go, ale na razie gramy tak, że może być z nas dumny - przyznał Murphy po środowym zwycięstwie z Crystal Palace. - Możemy być wdzięczni za tak wiele rzeczy, ale najważniejsze, że kontynuujemy dobrą pracę, którą wykonywał z nami Eddie.

Przeczytaj również