Zbigniew Boniek: Superliga to jak wybuch bomby atomowej [NASZ WYWIAD]
Zakończyło się poniedziałkowe posiedzenie Komitetu Wykonawczego UEFA, na którym zatwierdzono nowy format rozgrywek europejskich - Ligi Mistrzów, Ligi Europy i Ligi Konferencji. Spotkanie odbyło się jednak w cieniu tego, co wydarzyło się przez weekend, czyli utworzenie przez dwanaście klubów Superligi. - To wybuch bomby atomowej w światowym futbolu. Po tej decyzji na pewno zostaną ogromne rysy - mówi nam członek Komitetu Wykonawczego UEFA, Zbigniew Boniek.
TOMASZ WŁODARCZYK: Jak zareagowała UEFA na fakt stworzenia przez 12 klubów Superligi?
ZBIGNIEW BONIEK: Stanowisko UEFA jest jasne i zostało wyrażone wczoraj w oświadczeniu. UEFA, wszystkie federacje i ligi zainteresowane bezpośrednio tym faktem stanęły w jednym szeregu. Natomiast na konkretne decyzje, bo pewnie o to też pan chce zapytać, trzeba jeszcze poczekać. Dziś podczas Komitetu Wykonawczego trwała dyskusja. Jutro jest Kongres. Nie ukrywajmy, szykuje się III wojna światowa. Tym razem w futbolu. Nie wiadomo, jak mocno każdy wyjdzie z tego poraniony. Bomba atomowa już wybuchła. Zaufanie ludzi piłki zostało mocno nadszarpnięte i trudno będzie odbudować dobry klimat.
Jednak wciąż mamy mnóstwo znaków zapytania.
Dokładnie, dlatego nie chcę i nie mogę mówić o ewentualnych sankcjach czy decyzjach. Trzeba być bardzo ostrożnym i przeanalizować sprawę. Spodziewam się jednak, że stanowisko UEFA będzie nieugięte wobec klubów, które postanowiły stworzyć własne rozgrywki. Może być tak, że założyciele zostaną w nich sami. Bez możliwości gry w lidze, pucharach, zostana pozbawieni możliwości robienia transferów z klubami w jurysdykcji UEFA i FIFA, a piłkarze nie będą mogli występować w rozgrywkach międzynarodowych. Jeszcze raz podkreślę, że żadne decyzje nie zapadły, bo wszystko trzeba zbadać także pod kątem prawnym. Być może do głosu dojdą także politycy. Zwłaszcza Komisja Europejska.
Na razie nie zanosi się, że wspomniana "parszywa dwunastka" będzie gotowa, aby zrobić krok w tył i wycofać się z tego projektu. Mimo gróźb.
Zobaczymy. Być może jutro na Kongresie zapadnie decyzja, aby do wszystkich lig wpisać konieczność podporządkowania się wytycznym UEFA - zobligowaniu się do występowaniu pod jej jurysdykcją, co do tej pory było niepodważalne i nie wymagało takiej formalizacji. To swego rodzaju deklaracja. Myśli pan, że te dwanaście klubów, jeśli takiej deklaracji nie podpisze, łatwo pogodzi się z tym, że przez kilka lat nie będzie mogło nigdzie występować - w lidze, krajowych pucharach i rozgrywkach młodzieżowych? Że zrekompensują im to wszystko pieniądze zaciągnięte z pożyczki na założenie Superligi? Na razie ich stanowisko wydaje się nieugięte, ale przecież nie minęła jeszcze doba od ogłoszenia tych rozgrywek. Poczekajmy.
Jak pan zareagował na powstanie Superligi?
Jak wszyscy. Byłem w szoku i jestem absolutnie przeciwny, bo sam brałem udział w innych rozgrywkach. Dla mnie zawsze liczyła się sama idea i piękno futbolu, ale to były inne czasy. Reprezentacja, marzenia o występie w Pucharze Europy i rywalizacja z najlepszymi. Pokazanie, że jestem wśród nich wyjątkowy - od podwórka do największych stadionów. W Superlidze de facto sport sam w sobie schodzi na drugi plan. Kasa jest zagwarantowana z góry. Bawimy się we własnym sosie. Nikt nie może nam zagrozić. To dla mnie bubel. Błyskotka bez wartości. Myśli pan, że dla najlepszych piłkarzy świata zwycięstwo w tym dziwnym tworze będzie smakowało tak samo jak w turnieju, który ma swoją piękną historię? Pucharu o którym marzy każdy? Pieniądze są ważne, ale nie wszystko da się kupić. Czułem, że kiedy z ECA (Europejskie Stowarzyszenie Klubów) wycofywał się Karl-Heinz Rummenigge, pewna epoka się kończy. On ma klasę. Nigdy nie zastosowałby takiej wolty, jaka miała miejsce w weekend.
Z decyzji wiążących - został zatwierdzony nowy format Ligi Mistrzów.
Tyczy się to także pozostałych rozgrywek - Ligi Europy i Ligi Konferencji - w sezonach 2024-2027. W każdych rozgrywkach wystąpi 36 drużyn. Z tą różnicą, że w LM kluby rozegrają dziesięć spotkań grupowych, w LE osiem, a LC sześć. Osiem pierwszych miejsc uzyskuje awans do fazy pucharowej, a kolejnych szesnaście walczy w dodatkowej rundzie o awans do 1/8 finału.
Wciąż nie znamy jednak miast-gospodarzy EURO.
Poznamy je za kilka dni. Sam wnioskowałem, że decyzja nie może być przeciągana w nieskończoność, bo bezpośrednio dotyczy naszej reprezentacji, a my musimy zdecydować, gdzie mamy mieć nową bazę na turniej. Dublin i Bilbao raczej nie sprostają wymogom UEFA. Nowe destynacje to być może Newcastle, Manchester, Londyn, Sewilla lub Petersburg.
Jutro dla pana ważny dzień. Wybory do Komitetu Wykonawczego.
Jestem spokojny. Jest dziesięciu kandydatów na osiem miejsc. Dziś pewnie jeszcze kilku będzie uprawiało swoją politykę i zbierało głosy, ale ja idę na spacer.