"Zbawiciel Szczęsny". Kosmiczny występ. Zrobił coś, czego nie potrafił Ter Stegen
Zbawiciel, bohater, ostatnia deska ratunku. Wojciech Szczęsny rozegrał kosmiczne zawody na Estadio da Luz. Barcelona wygrała z Benfiką 1:0, a twarzą tego sukcesu był jej bramkarz.
- Dziś Szczęsny wiele razy nas ratował. Oddałem mu swoją nagrodę MVP. Zasłużył na to - powiedział po ostatnim gwizdku Pedri na antenie Movistar.
Hiszpan nie przez przypadek wspomniał nazwisko golkipera. W środowy wieczór Wojciech Szczęsny przywdział pelerynę superbohatera. Z przebiegu gry Benfica zasłużyła bowiem co najmniej na remis, a być może nawet na zwycięstwo. Lizbończycy próbowali wykorzystać grę w przewadze jednego zawodnika, tworzyli sobie mnóstwo okazji. Inigo Martinez czy Ronald Araujo uwijali się jak w ukropie, ale nie zawsze byli w stanie przykryć brak wyrzuconego z czerwoną kartką Pau Cubarsiego. Gdy już wydawało się, że “Orły” wyprowadzą zabójczy cios, między słupkami wyrastał polski mur. Ściana. Zapora nie do przejścia. “Barca” od wielu lat czekała na taki występ golkipera w Lidze Mistrzów. “Tek” zrobił coś, czego od wielu lat nie potrafił Marc-Andre ter Stegen. Uratował swój zespół na europejskiej scenie.
Lubię wracać tam, gdzie byłem
21 stycznia Barcelona pokonała Benfikę 5:4 w kompletnie szalonym meczu fazy ligowej. Przypomnijmy, że wtedy to koledzy uratowali Szczęsnego, który po prostu zagrał źle. W końcówce wygrał pojedynek z Angelem Di Marią, ale wcześniej podarował bramkę Vangelisowi Pavlidisowi i sprokurował rzut karny. Wtedy widać jeszcze było, że 34-latek jeszcze nie jest sobą, co można było zrozumieć, biorąc pod uwagę półroczną przerwę od gry. W kolejnych tygodniach golkiper złapał rytm, odbudował pewność siebie i notował jeden udany występ za drugim. Do Lizbony wrócił już, znajdując się w znacznie lepszej formie. Niewielu mogło jednak spodziewać się aż tak spektakularnego występu.
Podopieczni Bruno Lage szybko pokazali, że chcą zemścić się za wcześniejszą porażkę. Ruszyli na “Barcę” dosłownie od pierwszego gwizdka. Już w 17. sekundzie Szczęsny zachował czujność, broniąc strzał Kerema Akturkoglu. Następnie Katalończycy próbowali przejąć kontrolę nad meczem, jednak wszystko zmieniło się po czerwonej kartce Cubarsiego w 22. minucie. Podopieczni Flicka musieli skupić się na obronie, ponieważ pójście na wymianę ciosów skończyłoby się katastrofą. Barcelona cofnęła się, jednak Benfica i tak potrafiła znajdować luki w defensywie, tworzyła przewagę na skrzydłach, zagęszczała pole karne, miała naprawdę sporo sytuacji. Gospodarze z Portugalii teoretycznie wszystko robili dobrze. Problem w tym, że ich wszystkie próby kończyły się na rękawicach "Teka".
Bramkarz Witruwiański
W drugiej połowie Barcelona objęła prowadzenie po fantastycznej akcji Raphinhi. Wciąż stroną przeważającą była jednak Benfica. W 47. minucie Orkan Kokcu oddał groźny strzał, po którym piłka otarła się jeszcze o Ronalda Araujo. Niedługo potem kąśliwie uderzył Fredrik Aursnes. Próbowali Pavlidis, Akturkoglu i wprowadzeni z ławki Joao Rego oraz Renato Sanches. Lizbończycy napierali na bramkę rywali, aczkolwiek nie zdołali przejść ostatniej zapory. Wojciecha Tomasza Szczęsnego.
- Zbawiciel Szczęsny. Już po kilkunastu sekundach od rozpoczęcia gry zanotował paradę, która dodała mu pewności siebie. Raz po raz odpierał kolejne ataki rywali. Najlepszy występ bramkarza Barcelony w Europie od niepamiętnych czasów - opisał Xavier Munoz z Mundo Deportivo - W pierwszej minucie spektakularnie wyjął strzał, pokazując, że nie jest nierozgrzany. Później bronił wszystko. Rozegrał wielki mecz. Decydujący - wtórował kataloński Sport. - Szczęsny ma niesamowity charakter, ale przede wszystkim jest po prostu bardzo dobrym bramkarzem - dodał Albert Blaya Sensat, dziennikarz Relevo.
- To najlepszy mecz Szczęsnego w Barcelonie i jeden z najlepszych w ogóle w klubowej karierze. Refleks, interwencje, częstotliwość tych parad. Występ totalny, niesamowity - mówił Tomasz Ćwiąkała, komentując mecz na antenie Canal+ Sport.
Liczby potwierdzają to, co widział każdy obserwator tego spotkania. Benfica oddała aż 26 strzałów, z czego osiem celnych. Wykreowała 1,90 oczekiwanego gola, co oznacza, że powinna zdobyć około dwie bramki. Lizbończycy zasłużyli na to, aby pojechać na rewanż do Barcelony z zaliczką. Za tydzień będą jednak musieli odrabiać straty.
Jak dobrze mieć topowego bramkarza
Szczęsny śrubuje niesamowity bilans. W barwach “Blaugrany” rozegrał 14 meczów, na co składa się aż 11 zwycięstw i trzy remisy. Zachował osiem czystych kont. 34-latek nie tylko wygrał rywalizację z Inakim Peną. Takimi występami, jak ten z Benfiką, udowadnia, że nawet Ter Stegen może mieć problem z wywalczeniem sobie miejsca w składzie.
Portal Opta wyliczył, że po raz pierwszy od sezonu 2003/04 bramkarz Barcelony obronił co najmniej osiem strzałów w spotkaniu Ligi Mistrzów. W ostatnich latach Katalończycy nie byli przyzwyczajeni do tego, że jej golkiper daje coś ekstra w Europie. MAtS nie wspinał się na wyżyny przy okazji kompromitujących porażek z Romą, Liverpoolem czy Bayernem. Tu wpuścił pod pachą strzał Georginio Wijnalduma, tam nie zatrzymał piłki lecącej prosto w niego po uderzeniu Leroya Sane. W bieżących rozgrywkach też trudno było nazwać go pewnym punktem. W siedmiu występach tylko raz zagrał na zero z tyłu. W tej edycji Champions League “Duma Katalonii” poniosła jedną porażkę i to akurat z Ter Stegenem między słupkami. Przeciwko AS Monaco zaprezentował się doprawdy mizernie. Gdyby zagrał tak w 1/8 z Benfiką, jego zespół najprawdopodobniej przegrałby 1:3 albo 1:4.
- Nie zazdroszczę Ter Stegenowi. Zdarzy mu się to, co temu marynarzowi, którego po powrocie z rocznego rejsu w progu jego własnego domu przywitał obcy facet i zapytał: A pan do kogo? - opisał Leszek Orłowski.
- Ja lubię takie mecze, mam troszkę doświadczenia w grze za cofniętą obroną przy czekaniu na kontrę. Nie ukrywam, że było mi dziś łatwiej, wychodzi doświadczenie w takich momentach. Jestem z siebie w miarę zadowolony. To był fajny test naszej dojrzałości i charakteru, bo chyba wszyscy wiedzieli, że kiedy Pau dostał czerwoną kartkę, to te cechy trzeba będzie pokazać. Nie będę mówił, że się cieszę, ale ja czuję się jak w domu, kiedy obrona gra na tej wysokości i moja rola polega tylko na tym, żeby bronić to, co leci w światło bramki, wykopać piłkę jak najdalej i wyłapywać wysokie wrzutki. Nie cieszyłem się z czerwonej kartki kolegi, ale wiedziałem, że ten mecz się zmieni w taki sposób, jak ja lubię grać - ocenił sam Szczęsny na antenie Canal+ Sport.
- Kiedy zachowujesz czyste konto, grając bez jednego zawodnika, to znaczy, że bramkarz rozegrał świetny mecz. Taki właśnie rozegrał Szczęsny - dodał Hansi Flick, cytowany przez Mundo Deportivo.
W ostatnich tygodniach Ter Stegen regularnie publikował w mediach społecznościowych zdjęcia z kolejnych etapów rehabilitacji. Pierwszy kapitan Barcelony rozpoczął już treningi indywidualne na murawie i celuje w powrót do gry przed końcem tego sezonu. Przeszkodą nie musi jednak okazać się stan zdrowia, a właśnie rewelacyjnie spisujący się Szczęsny. Dwa miesiące temu kibice “Blaugrany” drżeli przy większości zagrań golkipera w Lizbonie. Wystarczyło parę tygodni, aby obawy zmieniły się w zasłużone zachwyty. Polak wrócił do poziomu, który prezentował przez większość kariery. Na takiego bramkarza “Barca” czekała od wielu lat.