Zaskakująco duża szansa dla Juventusu. Dostał pomocną dłoń. "Kilkanaście finałów walki o przyszłość"

Zaskakująco duża szansa dla Juventusu. Dostał pomocną dłoń. "Kilkanaście finałów walki o przyszłość"
Spada/Pressfocus
Mimo wielu problemów, Juventus ma szansę uratować obecny sezon i awansować do Ligi Mistrzów. Cel, który jeszcze kilka tygodni temu wyglądał na nierealny, może się zmaterializować. Pomocną dłoń wyciągają ligowi rywale, a “Stara Dama” ma jeszcze plan B.
Dziwnie pisać o potencjalnym sukcesie Juventusu, gdy w tej kategorii rozpatrujemy zaledwie walkę o awans do Ligi Mistrzów. Jednak w obliczu surowej kary w Serie A (odjęcie 15 punktów), a także pożegnania się z obecną edycją Champions League już na etapie fazy grupowej, to właśnie taki jest obecnie nadrzędny cel “Bianconerich”. I choć po pozaboiskowych rozstrzygnięciach z końcówki stycznia sytuacja była niemalże dramatyczna, to dziś “Juve” o powrocie do piłkarskiej elity może mówić już nie w kategoriach cudu, ale realnego planu. Planu mającego wszelkie podstawy, aby stać się rzeczywistością. Sam awans do Ligi Mistrzów w kolejnym sezonie to w wielu aspektach klucz do tego, co latem wydarzy się w Turynie. Może nie jest to sprawa typu “być albo nie być”, jednak na pewno będzie wyznaczała kierunek zmian w całej organizacji klubu. Przed Juventusem teraz kilkanaście finałów własnej walki o przyszłość. I kilka możliwych scenariuszy.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wyścig żółwi

Gdy w styczniu Juventus ukarano odjęciem 15 punktów w Serie A, klub dokładnie tyle “oczek” tracił do strefy gwarantującej awans do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Dziś, po 27. kolejce ligowej, “Stara Dama” zbliżyła się do czwartego miejsca na siedem punktów. To nadal sporo “oczek”, ale patrząc na formę bezpośrednich rywali w walce o TOP4, jak najbardziej możliwych do odrobienia. Jak spojrzymy na dyspozycję w ostatnich pięciu kolejkach, to zauważymy, że rywale robią wszystko, aby ułatwić turyńczykom skuteczny pościg. Trzeci Inter zdobył w tym czasie sześć punktów. Tyle samo wywalczyła Roma, a tylko o punkt lepszy jest Milan. Jeszcze gorzej radzi sobie Atalanta, który zdołała uciułać cztery “oczka”. Dla porównania Juventus zdobył 12 punktów. Przegrał tylko z Romą. “Bianconeri” wspinają się więc w górę tabeli, a przeciwnicy raz po raz podają im tlen.
Do rozegrania zostało jeszcze 11 kolejek i przy takim tempie redukowania strat wizja awansu “Juve” do Ligi Mistrzów zaczyna być coraz bardziej realna. Tu jednak kłania się kalendarz, który może być dla drużyny Massimiliano Allegriego zarówno zbawienny, jak i piekielnie trudny.
  • Hellas (Dom)
  • Lazio (Wyjazd)
  • Sassuolo (W)
  • Napoli (D)
  • Bologna (W)
  • Lecce (D)
  • Atalanta (W)
  • Cremonese (D)
  • Empoli (W)
  • Milan (D)
  • Udinese (W)
Bolączką dla Juventusu mogą być mecze z rozpędzonymi Lazio i Napoli. Tym bardziej, że zmierzający po tytuł neapolitańczycy będą chcieli zrobić wszystko, aby utrudnić życie wielkim rywalom. Plusy? Paradoksalnie są nimi mecze z Atalantą i Milanem, które będą tymi z kategorii “za sześć punktów”. O pozostałych rywalach nie ma co za wiele mówić. Jeśli w Turynie wierzą w Ligę Mistrzów, to trzeba po prostu wygrać wszystko. I liczyć na potknięcia konkurentów, które są nie tylko możliwe, ale wręcz pewne.
  • Inter ma przed sobą mecze z Lazio, Romą, Napoli i Atalantą
  • Milan zagra z Napoli, dwoma rzymskimi klubami i samym “Juve”
  • Roma zmierzy się z zespołami z Mediolanu i Atalantą
  • Atalanta stoczy pojedynki z Romą, Interem i “Starą Damą”
Logicznym jest zatem, że ktoś te punkty będzie tracił. To woda na młyn dla Juventusu. Pod warunkiem, że sam będzie zdobywcą, a nie dostarczycielem punktów dla bezpośrednich przeciwników.
Dodajmy, że nawet drugie obecnie Lazio, które czekają starcia m.in. z Interem, Milanem i Juventusem, nie może być jeszcze pewne miejsca w TOP4. Tu jednak strata turyńczyków to już 11 punktów. Nie muszą jednak oni gnać po wicemistrzostwo. Nawet równa forma Lazio nie stoi na przeszkodzie ku temu, aby dobrać się do skóry pozostałym rywalom. Tym bardziej, że na ich tle “Juve” punktuje dwa razy lepiej.

Plan B

Jeśli nie drzwiami, to oknem - tak mogą myśleć w Turynie. Bo choć póki co Juventus ma podstawy patrzeć z optymizmem na rozgrywki Serie A, to zawsze może wdrożyć w życie plan B. Tym jest awans do Ligi Mistrzów przez Ligę Europy. W ćwierćfinale los skrzyżował “Bianconerich” ze Sportingiem. I nie da się ukryć, że to rywal jak najbardziej do przejścia. Portugalczycy w poprzedniej rundzie ograli co prawda faworyzowany Arsenal, pokazując się z dobrej strony w dwumeczu z liderem Premier League. Trzeba jednak uczciwie powiedzieć, że Anglicy trochę im w tym sukcesie pomogli.
Przy ewentualnym wyeliminowaniu Sportingu, najtrudniejsza przeprawa może czekać Juventus w półfinale. Tam zespół z Turynu, w razie awansu, zmierzy się z triumfatorem pary Manchester United - Sevilla. I nie ma co się oszukiwać, w konfrontacji z “Czerwonymi Diabłami” faworytem raczej nie będzie. Sevilla, choć jest rekordzistą pod względem triumfów w rozgrywkach, byłaby rywalem na ten moment zdecydowanie łatwiejszym. Jednak bez względu na wszystko “Bianconeri” mogą - a nawet powinni - dać sobie szansę w pucharowych starciach. Pięć meczów dzieli w tym przypadku Juventus od zgarnięcia trofeum i wywalczenia awansu do Ligi Mistrzów, co jest drogą znacznie krótszą od ligowej ścieżki.
Jednocześnie ta opcja porażek nie wybacza w żadnym wypadku. Trudno więc sądzić, aby z planu B rozgrywki Ligi Europy “awansowały” w hierarchii ważności na pozycję lidera w głowach osób odpowiedzialnych za losy “Juve”. No ale, skoro już pojawiła się taka alternatywa, głupio byłoby nie brać jej pod uwagę. Tym bardziej, że w Serie A trzeba liczyć na pewne korzystne rozstrzygnięcia, natomiast w Lidze Europy Juventus zależny jest wyłącznie od siebie..

Trofea

Awans do Ligi Mistrzów to największy cel Juventusu na resztę tego sezonu z wielu przyczyn. W końcu taka firma bez Champions League jest trochę na uboczu piłkarskiej elity. Niby ubrana w garnitur od równie dobrego projektanta co najwięksi rywale, niby tak samo witana na salonach, ale jednak posadzona przy stoliku w kącie sali. Jeszcze ważniejsze w obliczu problemów “Juve” są kwestie finansowe. Do tego końcówka tego sezonu to gra również o to, aby cokolwiek wstawić do klubowej gabloty. I w tym aspekcie Juventus także może jeszcze sporo ugrać.
“Stara Dama” jest bowiem też w grze o Puchar Włoch. Brak Scudetto to na pewno policzek, ale jeśli turyńczycy po raz 15 wygrają Coppa Italia, to będzie to jasny sygnał, że Juventus żyje i wróci podrażniony. Jak na razie zameldował się w półfinale tych rozgrywek, gdzie czeka ich dwumecz z będącym w przeciętnej formie Interem. W finale potencjalnymi rywalami są Fiorentina lub Cremonese. Szanse na sukces jawią się więc jako dość duże, a dla samego “Juve” byłby to czwarty finał krajowego pucharu z rzędu. Przed rokiem “Bianconeri” ulegli po dogrywce Interowi, zatem najbliższe starcia półfinałowe to dla nich szansa do rewanżu.
Z Ligą Europy, poza korzyściami płynącymi z awansu do Ligi Mistrzów, wiąże się też potencjalne przełamanie złej passy na arenie międzynarodowej. Juventus na sukces poza Italią czeka od 1996 roku, gdy po raz ostatni wygrał Ligę Mistrzów. Potem przegrał aż pięć finałów w tych rozgrywkach. I choć Liga Europy to nie ten sam kaliber, to wzgardzić nią nie sposób. Tym bardziej, że byłby to czwarty puchar tej rangi dla “Juve”. W przeszłości włoska drużyna okazywała się najlepsza w Pucharze UEFA w latach 1977, 1990 i 1993.

Niepewność

Sportowo Juventus wciąż ma więc o co grać na wszystkich trzech frontach. Walkę toczy jednak nie tylko na boisku, ale i w sali sądowej. Nie można bowiem zapomnieć, skąd wzięły się wszystkie problemy i co jeszcze mogą przynieść. Jak informuje dziennik “Corriere dello Sport”, sprawa nadużyć finansowych w klubie może przynieść dla niego kolejne kary. Włoskie media spekulują o nawet 30-40 ujemnych punktach, które “Juve” miałoby utrzymać w kolejnym sezonie. Jednocześnie kilka tygodni temu dokumenty z turyńskiej prokuratury otrzymała UEFA, która także nie wyklucza nałożenia kary. Włącznie z wykluczeniem z udziału w rozgrywkach pod swoim szyldem.
Juventus oczywiście nie pozostaje w tym przypadku bierny i chce bronić swoich interesów. Jeśli jednak nie udowodni niewinności, to w oczy zajrzy mu nawet widmo relegacji do Serie B. Wówczas cała praca włożona w walkę o awans do Ligi Mistrzów stanie się mało istotna.

Przeczytaj również