Zaliczał debiut marzeń w Wiśle Kraków. Dziś ma 39 lat i strzela w klubie, który szokuje herbem oraz nazwą

Zaliczał debiut marzeń w Wiśle Kraków. Dziś ma 39 lat i strzela w klubie, który szokuje herbem oraz nazwą
Krzysztof Porebski / pressfocus
Dominik - Budziński
Dominik Budziński12 Oct · 10:00
Trafiał do Wisły Kraków, gdy ta była w kraju prawdziwą potęgą. Po debiucie, w którym zdobył bramkę, sam nazywał siebie “goal machine”. I chociaż ostatecznie nie zrobił w Polsce furory, to miał kilka przebłysków. Dziś, jako 39-latek, Dudu Omagbemi wciąż strzela sporo goli, a jego klub wyróżnia się kontrowersyjną nazwę i herbem.
W swoim CV ma nawet zdobycie mistrzostwa Polski. Dudu Omagbemi, choć pochodzi z Nigerii, jako młody chłopak solidnie rozkręcił się w… Indiach. To stamtąd, mając na karku 22 lata, powędrował do bardzo silnej wówczas Wisły Kraków.
Dalsza część tekstu pod wideo

Debiut marzeń

23 września 2007 roku “Biała Gwiazda” bez większych problemów poradziła sobie u siebie z Polonią Bytom, a MacPherlin Dudu Omagbemi, bo tak brzmi jego pełne imię i nazwisko, zaliczył oficjalny debiut. W 65. minucie zameldował się na murawie, a już siedem minut później trafił na 5:0 i ustalił wynik meczu.
- Nazywam się „Goal-machine” i bramki mógłbym zdobywać codziennie. Czasami jednak ma się lepszy dzień, a czasami gorszy. Wiem natomiast, że w następnym meczu też stać mnie na zdobycie bramki - mówił odważnie po tamtym spotkaniu.
Potem Nigeryjczyk nie trafiał już w lidze, gdzie zazwyczaj pełnił rolę zmiennika, ale całkiem skuteczny był w innych rozgrywkach. Gdy Wisła zmierzyła się w Pucharze Polski z GKS-em Tychy - ustrzelił dublet. Trafiał też w trzech meczach Pucharu Ligi. W dwóch spotkaniach karcił Jagiellonię, a o jego umiejętnościach przekonało się też Zagłębie Sosnowiec.
Ostatecznie Dudu nie zagrzał jednak w Krakowie miejsca na dłużej. Wisłę reprezentował tylko przez jeden sezon. W 18 rozegranych dla “Białej Gwiazdy” spotkaniach zanotował bilans sześciu goli. Dołożył małą cegiełkę do tytułu mistrzowskiego, ale nie otrzymał przy Reymonta kredytu zaufania i musiał szukać sobie nowego klubu. Zgłosił się po niego wówczas węgierski Debreczyn.

Co później?

Dudu udowodnił wówczas, że nie jest piłkarzem z absolutnego przypadku, tylko snajperem mającym smykałkę do strzelania goli. W 22 meczach nowego zespołu trafiał do siatki osiem razy, co można uznać za wynik przynajmniej przyzwoity. Bramkę zdobył m.in. w meczu Pucharu UEFA z Young Boys Berno, grał też w eliminacjach Ligi Mistrzów, a Debreczyn zameldował się wtedy w fazie grupowej tych elitarnych rozgrywek. Na tym etapie Nigeryjczyk nie dostał już jednak swojej szansy. Kilka miesięcy później odszedł z klubu.
Przez kolejne kilkanaście lat kariera byłego snajpera Wisły toczyła się głównie w dwóch krajach. Omagbemi zadomowił się w Finlandii, gdzie reprezentował z niezłym skutkiem kilka kolejnych klubów. W najwyższej klasie rozgrywkowej tego skandynawskiego kraju zdobył ostatecznie 24 bramki. Strzelał też szczebel niżej.
Potem wrócił tam, gdzie na dobrą sprawę wszystko się zaczęło - do Indii. I znów robił swoje. Najlepszy czas przeżywał jako gracz East Bengal FC, strzelając 19 goli w 35 meczach. Występował też w Chennaiyin FC, gdzie prowadził go... Marco Materazzi. W końcu Nigeryjczyk ponownie zawitał jednak do Europy. Tym razem przeniósł się do Szwecji i przez kilka miesięcy reprezentował tamtejsze Oskarshamns AIK, występujące na niższych szczeblach rozgrywkowych.

Wciąż strzela. I to gdzie!

Na pewnym etapie wydawało się już, że Dudu skończył z piłką. Gdy po półrocznej przygodzie pożegnał się z fińskim Mikkelin, był bez klubu - jak twierdzi portal Transfermarkt - aż przez dwa i pół roku. Zatęsknił jednak za futbolem, a rękę wyciągnął do niego jeden z najbardziej nietypowych i oryginalnych klubów całej Europy - Sexy Poxyt. W tłumaczeniu nazwa klubu to… seksi spodnie. Oficjalnie musiała ona zostać lekko zmodyfikowana (na Poxyt), bo władze ligi zabroniły używania tak frywolnych nazw. Herb klubu dalej jednak mówi swoje:
Sexy Poxyt
Sexy Poxyt
To właśnie do tej drużyny, grającej ostatnio na czwartym szczeblu rozgrywkowym w Finlandii, latem 2023 roku trafił Dudu Omagbemi. Początkowo był jeszcze mocno nieskuteczny, na pierwszego gola czekał aż do swojego 13. meczu, ale jak już rozwiązał worek z bramkami, to zdobywał je seryjnie.
W 18 meczach sezonu 2024 strzelił aż 11 goli. Niestety dla niego i jego zespołu, nie uchroniło to Poxyt przed spadkiem z ligi. Drużyna Nigeryjczyka wygrała tylko trzy spotkania w całej kampanii i z dużą stratą do rywali zamknęła tabelę w niedawno zakończonym sezonie. Dudu wyrósł tam natomiast na gwiazdę. Widać to nawet po meczowych plakatach i grafikach w social mediach ekipy z Laaksolahti. Gdzie nie spojrzymy - tam były napastnik Wisły.
Obagbemi nadal nie zapomina też o Polsce. Rok temu udzielił wywiadu "Faktowi" i wrócił pamięcią do czasów reprezentowania "Białej Gwiazdy".
- Wisła to drużyna, która dała mi możliwość pokazać się szerszej publice, mimo że nie otrzymałem zbyt wielu szans. Wygraliśmy mistrzostwo Polski i to był pierwszy raz, kiedy mogłem wygrać tak ważne trofeum. Odwiedzałem Polskę również, gdy już odszedłem z klubu. Często wspominam miasto, gdy rozmawiam z przyjaciółmi - przyznawał.

Przeczytaj również