Z Węgrami fatalny, ale wciąż może strzelać. Problem leży nie tylko w nim

Z Węgrami fatalny, ale wciąż może strzelać. Problem leży nie tylko w nim
Norbert Barczyk / PressFocus
Po takim meczu, jak ten z Węgrami, występowanie w roli adwokata Krzysztofa Piątka, to zadanie nader karkołomne. Piątek zagrał fatalnie i to chyba nie podlega kwestii. Na wierzch wyszły wszystkie jego wady i słabości. Ale to nie tak, że nagle stał się beznadziejny i nic nie potrafi.
Z Węgrami widzieliśmy następujące obrazki: kiedy Krzysztof Piątek przyjmuje piłkę tyłem do bramki i ma na plecach obrońcę, zbyt często ją traci. Kiedy musi się cofnąć po piłkę i wziąć udział w rozegraniu, w jego akcjach albo brakuje tempa, albo precyzji. A kiedy dostaje piłkę pod nogi w strefie atakowanej, najczęściej opuszcza głowę i koncentruje się w zasadzie już tylko na oddaniu jak najszybszego uderzenia, często z nie najlepiej przygotowanych pozycji.
Dalsza część tekstu pod wideo

Jak na dłoni

Stawianie go pod pręgierzem to dziś wyjątkowo łatwe zadanie. Bo widać jak na dłoni, że Piątek nie jest w formie. No ale trudno żeby był. Leczył kontuzje przez długie miesiące, a od momentu powrotu zagrał w klubie raptem niewiele ponad 250 minut. Trochę mało. Tak na marginesie - zdążył zaliczyć w tym czasie gola i asystę. Po trzech meczach rozegranych w podstawowym składzie, poszedł jednak w ostatnim czasie w odstawkę i trudno przypuszczać, by nagle i szybko wrócił do łask trenera Pala Dardaia. Polski napastnik znów musi wzmacniać swoją pozycję poprzez rolę dżokera. W poprzednim sezonie wejściem z ławki w meczu z Unionem wygrał Hercie mecz. W sobotę w Berlinie kolejne derby. Może historia zatoczy koło?
Oczywiście, nie ma co upiększać rzeczywistości, dorobek strzelecki Piątka w Hercie nie powala na kolana. Dlaczego Krzyśkowi tak trudno idzie strzelanie goli w tym klubie? Co mniej dociekliwi wskażą po prostu na mecz z Węgrami, jako odpowiedź na wszystkie pytania i wątpliwości, ewentualnie zareagują tak, jak trener Cecherz, zapytany niegdyś na pomeczowej konferencji o to, dlaczego arbiter źle sędziował. Ale to pójście na skróty. Piątek ma oczywiście swoje wady, nie jest piłkarzem doskonałym. Gdyby takim był, nie trafiłby przecież do Herthy. Ale nie jest też tak, że niczego nie potrafi i że jest za słaby na grę w Bundeslidze. Uważam, że Piątek byłby w stanie utrzymać się na tym poziomie i dobrze na nim funkcjonować. Tylko może niekoniecznie w Hercie.
W ostatnim ligowym meczu z Bayerem Leverkusen reprezentant Polski nie pojawił się na boisku choćby na minutę. Pal Dardai wolał wpuścić na murawę do bólu nieskutecznego Daviego Selke, co zresztą obróciło się finalnie przeciwko niemu i drużynie. Nie dość, że Selke gola nie strzelił, to na dodatek zawalił tego, którego Hertha straciła w ostatniej akcji meczu. Ale Dardai, zmieniając dotychczasową hierarchię napastników, chce coś zamanifestować. Chce wysłać Piątkowi czytelny sygnał. Nie skreśla go, ale daje do zrozumienia, że czas na refleksję. Podobnie postąpił kilka tygodni temu z Maximilianem Mittelstaedtem, którego usunął z kadry meczowej na spotkanie z Greutherem Fuerth. Też miał do niego zastrzeżenia. Mittelstaedt wyciągnął jednak odpowiednie wnioski i po dwóch meczach wrócił nie tylko do kadry, ale nawet do pierwszej jedenastki, notując od tamtej pory trzy asysty w pięciu meczach.
W wywiadzie dla “Berliner Zeitung” Dardai mówi, że Piątek to napastnik, który tylko czeka na okazję, a on potrzebuje z przodu kogoś, kto będzie uczestniczył w grze, kto będzie potrafił utrzymać się przy piłce i kto będzie na tyle zaawansowany technicznie, by był w stanie wykreować sobie sytuację. Czyli - tłumacząc jego słowa - potrzebuje z przodu magika, który wyczaruje coś z niczego. No i dlatego postawił z Bayerem na Stevana Joveticia. Plan wypalił, bo Czarnogórzec zdobył fantastycznego gola, a gdyby w innej sytuacji miał nieco lepszą orientację przestrzenną, mógł zakończyć ten mecz nawet z Doppelpackiem. Bramka Joveticia od 0:46:
Chwała dla Stevana, pytanie jednak, czy będzie w stanie tak czarować w każdym spotkaniu. Słowa Dardaia można oczywiście odczytywać bezpośrednio, jako krytykę Piątka, ja odbieram je jednak jako przejaw minimalizmu i bezradności Węgra. Trener nie chce rozwijać zespołu pod kątem stricte piłkarskim. Nie ma zamiaru otwierać się na grę ofensywną, czy na tak brawurową, jak choćby ta w wykonaniu Kolonii pod wodzą Steffena Baumgarta. Daje do zrozumienia, że nie ma w jego zespole miejsca dla napastnika kończącego ataki, bo Hertha takich ataków po prostu nie przeprowadza. Pomocnicy nie karmią napastników prostopadłymi piłkami, a skrzydłowi dośrodkowaniami. Widać to na podstawie statystyk, które są dla Herthy, a więc drużyny aspirującej do gry w europejskich pucharach, wręcz zatrważające.

Problem całego zespołu

Pod względem asyst oczekiwanych Hertha jest przedostatnia w lidze (6,5). Wyprzedza jedynie Augsburg (6.0). Do tego, zespół z Berlina zagrywa najmniej piłek w strefę ataku w całej lidze (172, żaden inny nie ma mniej niż 200 takich podań), najmniej celnych podań w pole karne (tylko 47 po 11 kolejkach!) I najrzadziej dośrodkowuje. A jeśli już próbuje dośrodkować, robi to z najgorszą skutecznością w lidze (na 85 prób tylko 12 doszło celu, czyli średnio w każdym meczu Hertha notuje… jedno celne dośrodkowanie). Według statystyk fbref.com tylko w jednym meczu Hertha wypracowała sobie współczynnik goli oczekiwanych na poziomie powyżej 2.0 (z Eintrachtem we Frankfurcie), za to aż w pięciu meczach nie osiągnęła nawet 1.0. To oczywiście przekłada się na liczbę strzałów, jakie oddaje Hertha w tym sezonie. Liczba ta jest oczywiście najniższa w całej lidze. Niższa nawet niż liczba strzałów oddawanych przez absolutnego autsajdera, czyli Greuther Fuerth.
Oczywiście, Krzyśkowi można wiele zarzucić. W tym sezonie ma na koncie tylko jednego gola, a powinno być ich - przynajmniej oceniając tak “na oko” - trochę więcej. Wystarczy wspomnieć o sytuacjach, jakie “Piona” miał, chociażby w meczu z Eintrachtem. Dużo daje, kiedy wchodzi z ławki (jest przecież najlepszym dżokerem w historii występów klubu w 1. Bundeslidze), ale kiedy gra od początku, często z jego starań niewiele wynika. Z drugiej strony jednak, współczynnik goli oczekiwanych w przypadku Piątka wynosi zaledwie 1,76. Zaokrąglając w górę - według statystyk Krzysiek powinien mieć na tym etapie sezonu raptem 2 gole na koncie. Co więcej, Polak ma ze wszystkich graczy Herthy najwyższy współczynnik xG w przeliczeniu na 90 minut, czyli stwarza pod bramką przeciwnika największe zagrożenie. Bez niego na boisku, Hertha Dardaia musi liczyć na przebłysk geniuszu któregoś ze swoich piłkarzy. Musi liczyć, że wyjdzie mu coś ponad stan, coś niestandardowego. Jak Joveticiowi w meczu z Bayerem.
Owszem, można na to liczyć, pytanie, czy na dłuższą metę to właściwa strategia i czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby jednak dążenie do tego, by drużyna się rozwijała i stopniowo ograniczała futbol reaktywny na rzecz proaktywnego. Nie oznacza to wcale, że Hertha musi grać na wskroś ofensywnie. Można mieć kontrolę nad meczem nawet wtedy, kiedy to przeciwnik ma piłkę. Ale dobrze by było podejść czasem wysoko pod przeciwnika i odebrać mu futbolówkę na jego przedpolu. Tymczasem i w tych aspektach Hertha szoruje dno ligowej tabeli. Pod względem doskoków pressingowych w ostatniej tercji, drużyna Dardaia jest przedostatnia w lidze, a pod względem odbiorów w tym sektorze boiska ostatnia (tylko 13 w 11 kolejkach).
Reasumując - do związku Piątka z Herthą zakradły się “ciche dni”. Obie strony mają swoje racje, obie też powinny podejść ze zrozumieniem do argumentów partnera. Hertha potrzebuje Piątka, bo nie ma w kadrze innego napastnika o tym profilu, który grałby w linii z obrońcami i szukał piłki w przestrzeni między nimi a bramkarzem. A będą mecze, kiedy granie Joveticiem poruszającym się między formacjami niewiele da (no ok, jest jeszcze Selke, ale trudno na niego liczyć). Polak z kolei musi pracować nad swoimi najsłabszymi elementami, takimi jak utrzymanie piłki pod presją przeciwnika czy współpraca z kolegami w tym strefie ataku. Ja jeszcze wciąż się łudzę, że ten mariaż ma sens, choć zdaję sobie sprawę z tego, że argumentów mam pod ręką coraz mniej.

Przeczytaj również