Z ringu prosto na komisariat, zabójstwo w tle. O największym skandalu w historii boksu

Z ringu prosto na komisariat, zabójstwo w tle. O największym skandalu w historii boksu
screen z youtube
Prawdopodobnie żaden z widzów, którzy 23 listopada 2001 roku pojawili się w Roseland Ballroom na Manhattanie w Nowym Jorku, nie sądził, że zobaczy coś, co przejdzie do historii boksu. Nikt nie mógł się spodziewać, że na charytatywnej gali dojdzie do jednego z wydarzeń będących najgorszą reklamą dla wszystkich sportów walki.
Listopadowa gala miała być jedną z tych imprez sportowych, które jednoczą nowojorczyków wokół wspólnej sprawy. Dochody z tego eventu chciano przekazać na fundusz przeznaczony dla strażaków i oficerów policji, którzy odnieśli rany walcząc ze skutkami wrześniowych ataków na World Trade Center. Spodziewano się zatem dobrej atmosfery i kilku całkiem niezłych walk.
Dalsza część tekstu pod wideo
W starciu wieczoru w wadze superśredniej James Butler junior skrzyżował rękawice z Richardem Grantem. W opinii ekspertów faworytem był Butler, który do tej pory przegrał tylko dwa pojedynki i choć nie zapowiadał się na wielkiego pięściarza, to miał swoje atuty. Obaj bokserzy spotkali się dużo wcześniej, bo już w 1997 roku. Walczący wtedy drugi raz na zawodowym ringu Grant okazał się lepszy, ale walka miała wyrównany przebieg. Zapowiadał się zatem naprawdę niezły rewanż.

Skandal po ostatnim gongu

Początek walki zweryfikował opinie ekspertów. To Richard Grant był stroną dominującą i zadawał więcej ciosów. Choć nie zagrażał swojemu przeciwnikowi nokautem, to i tak nikt nie miał wątpliwości, że to popularny “The Alien” jest w niej lepszy. Butler zaczął boksować agresywnie właściwie dopiero w ostatniej rundzie, kiedy wiedział, że sam potrzebuje nokautu, by wygrać. Jego przeciwnik umiejętnie jednak korzystał z uników i dotrwał do końca.
Sędziowie ringowi nie mieli żadnych wątpliwości. Wszyscy punktowali wyraźny sukces Granta, który, korzystając z okazji, wskoczył na liny, by cieszyć się z drugiej w karierze wygranej nad rywalem. Werdykt nie zaskoczył nikogo i już chwilę później Michael Buffer, obecny na tej gali w charakterze konferansjera, odczytywał nazwisko zwycięzcy. Triumfator chciał podejść do przeciwnika i pogratulować mu walki. Stało się jednak coś, czego nikt nie przewidywał.
Po samym starciu Butler nie miał prawa się cieszyć, ale nie widać było po nim niezdrowej agresji, a tym bardziej pretensji do rywala. Tymczasem, w momencie gdy Grant chciał go objąć, wymierzył mu mocny, nokautujący prawy sierpowy. Do szalonego pięściarza szybko doskoczył skonfundowany sędzia ringowy. Z kolei zaatakowany bokser długo nie mógł się podnieść z ringu, ostatecznie jednak mu się to udało. Komentatorzy grzmieli, nazywając Butlera chuliganem, a jego cios obelżywym, szczególnie w świecie boksu, mianem “sucker punch”.
Wspomniany zaskakujący cios spowodował u Granta zwichnięcie szczęki, a w dodatku na jego zranionym języku musiano położyć aż 26 szwów. Zaś sprawca całego zdarzenia został z ringu zabrany wprost na najbliższy komisariat policji, a wkrótce przed sądem odpowiadał za napaść drugiego stopnia. Ostatecznie został skazany na 4 miesięcy więzienia. Karę odbywał w słynnym kompleksie na Rikers Island.

Powrót na ring

Po odbyciu czteromiesięcznej kary Butler udzielił wyczekiwanego wywiadu. Twierdził, że żałuje tego, co się stało i tłumaczył swoje koszmarne zachowanie osobistymi problemami ze swą byłą dziewczyną, która zakazała mu widywać córki. W tym krótkim materiale uderza jednak przede wszystkim to, że bokser miesza ze sobą wiele perspektyw. Mówi bowiem jednocześnie o starciach bokserskich i o tym, co się dzieje na ulicy, tak jakby do końca nie pojął, dlaczego jego zachowanie spotkało się z taką krytyką.
Już w trakcie wydarzeń na Manhattanie komentatorzy twierdzili, że Butler nie powinien się wracać na ring i choć były to słowa wypowiadane w określonej chwili i w dużych emocjach, nie sposób odmówić im racji. Cios po walce był bowiem fatalną wizytówką boksu, tym bardziej, że doszło do niego na gali charytatywnej. Zawodnik znany jako “Harlem Hammer” powrócił jednak do zawodowego boksu.
W lutym 2004 roku, czyli ponad dwa lata po niechlubnym nokaucie Granta, stoczył swoją pierwszą walkę, przegrywając wtedy bezapelacyjnie z Thomasem Reidem. Później uczestniczył jeszcze w trzech galach, na których pokonał Reggie Stricklanda i Dana Sheehana, a po niejednogłośnej decyzji wygrał z nim Omar Sheika. Wszędzie oczywiście otaczała go aura enfant-terrible pięściarstwa, ale wkrótce niemal wszyscy zapomnieli o wcześniejszym wybryku, bo niestety dopuścił się czegoś jeszcze gorszego.

Morderstwo

17 października 2004 roku światem wstrząsnęła wiadomość o śmierci pisarza, Sama Kellermana. Był on bratem słynnego komentatora bokserskiego w stacjach HBO i ESPN, Maxa Kellermana. Ciało ofiary zostało znalezione w jego spalonym apartamencie w Kalifornii. Sekcja zwłok wykazała, że Sam Kellerman umarł od wielokrotnych ciosów młotkiem w głowę, a sprawca podpalił dom, aby zatuszować zbrodnię.
Jedynym podejrzanym w sprawie tego morderstwa okazał się być właśnie James Butler jr., który przyjaźnił się z Samem od dziesięciu lat. Bokser został aresztowany 27 października, ale na zarzuty morderstwa przyjaciela i podpalenia jego apartamentu odpowiedział, że jest niewinny. Sędzia, zapoznawszy się z materiałem dowodowym, stwierdził, że nie ma podstaw do tego, by zawodnik nie odpowiadał na postawione mu zarzuty w sądzie. Ustalił też kaucję, która wyniosła 1,25 miliona dolarów.
W marcu 2006 roku Butler przyznał się do wszystkich stawianych mu zarzutów, zarówno morderstwa, jak i spalenia apartamentu Sama Kellermana. Kilka dni później skazano go na 29 lat więzienia. Motywem zbrodni okazała się kłótnia obu mężczyzn. Bokser pomieszkiwał u Kellermana, ten zaś miał feralnej nocy zażądać, by zawodnik wyprowadził się z jego domu. Sprawca zbrodni przeżywał bardzo trudny okres, próbując wznowić swoją karierę, a także mając problemy z widywaniem swojego dziecka.
Sprawa ta do dziś szokuje sportowych komentatorów, zwłaszcza tych zajmujących się boksem. Max Kellerman powiedział, że prawdopodobnie nigdy nie będzie w stanie w pełni pozbierać się po śmierci swojego brata. Nadal jednak komentuje walki w telewizji, a od 2018 roku, wraz ze Stephen A. Smith, jest gospodarzem prestiżowego show ESPN pt. “First Take”. Nazwiska Jamesa Butlera nikt dziś głośno nie wymienia, szczególnie w kontekście sportów walki. Zostało ono na wielki zhańbione.
Dawid Ilnicki
Redakcja meczyki.pl
Dawid Ilnicki09 May 2020 · 17:30
Źródło: własne

Przeczytaj również