Z papierowych składów do pewniaka na EURO. Wielki wygrany baraży. "Kadra wreszcie jest mu pisana"

To jeden z wygranych ostatniego zgrupowania reprezentacji. Baraże o mistrzostwa Europy, a zwłaszcza mecz Walia - Polska, pokazały, że nasza obrona z Pawłem Dawidowiczem w składzie jest pewniejsza i szczelniejsza. Wreszcie go mamy, całego i zdrowego.
Gdy dziennikarze dyktowali życzeniowe składy reprezentacji i stawiali na Pawła Dawidowicza, zarzucano im, że obrońca Hellasu jest przeceniany, a wcale niesprawdzony. Plus że są naiwni, jeśli myślą, że on coś w naszej grze obronnej zmieni. Te głosy można zrozumieć, bo wynikały ze zniecierpliwienia.
Zdrowia i jeszcze raz zdrowia
Opuścił on aż dziewięć zgrupowań reprezentacji Polski ze względu na kontuzje:
- Wrzesień 2020
- Październik 2020
- Marzec 2022
- Wrzesień 2022
- Czerwiec 2023
- Wrzesień 2023
- Październik 2023
- Listopad 2023
Dawidowicz mówił nam w ostatnim listopadzie, że dziwnie się to nakłada, że zawsze łapie kontuzje przed kadrą. I zapewniał, że nie ma w głowie blokady, że wychodząc na mecz nie myśli o tym, żeby tylko nic mu się nie stało. I że gdy następnym razem po urazie w klubie będzie czuł gotowość na 80%, da sobie więcej czasu, zamiast mówić sztabowi, że jeśli jest taka potrzeba, to zagra.
Aż tym razem pech poczekał do ostatniej prostej. Wszystko było dobrze do jednego dnia przed zgrupowaniem. Dawidowicz z kontuzją i bólem wymalowanym na twarzy zszedł w meczu z Milanem 17 marca. Można było się załamać. Ale obrońca do Warszawy standardowo przyleciał, zbadał go doktor reprezentacji i Dawidowicz niestandardowo pozostał na zgrupowaniu. Zagrał 210 minut, możliwe maksimum w naszych barażach.
Wprowadził pewność grając w centrum polskiej defensywy. Na treningach przed meczem z Estonią Michał Probierz próbował obu wariantów - z Janem Bednarkiem na środku, a Pawłem Dawidowiczem po prawej stronie (co wydawało się bardziej naturalne). Ale postawiono na opcję z zawodnikiem Hellasu szefującym na środku.
Żołnierz w Cardiff
W barażach o mistrzostwa Europy w Niemczech Dawidowicz zaliczył występ na takim poziomie, że - gdy będzie zdrowy - może czuć się pewniakiem do gry na kolejnym zgrupowaniu. Już nie tylko na papierze u ekspertów, ale w boiskowym składzie Michała Probierza.
W Cardiff zaprezentował się bardzo dobrze. Według WyScout zanotował dziewięć wygranych pojedynków, 94 podania (z tego 95% celnych), do tego siedem długich podań, z których ponad połowa (57%) doszła do adresata. Bo i wyprowadzenie piłki to coś, w czym czuje się dobrze.
Jego występ zapamiętaliśmy też z wybloku, gdy w 57. minucie zajmując się obrońcą zrobił Robertowi Lewandowskiemu miejsce, by ten przy rzucie rożnym urwał się i uderzył głową na bramkę, niestety nad poprzeczką. Oraz z wypowiedzi pomeczowej… Dawidowicz w wywiadzie dla TVP Sport powiedział, że dobrze, że Wojtek Szczęsny obronił strzał w serii rzutów karnych, bo on był następnym w kolejce do strzelania. Miał podejść jako szósty strzelec, ale już nie musiał.
Relacja z Michałem Probierzem
Selekcjoner reprezentacji Polski sam wspomniał na jednej z konferencji prasowych podczas minionego zgrupowania, że to coś szczególnego spotkać w kadrze zawodnika, na którego 10 lat temu stawiał w Ekstraklasie, gdy ten miał 18 lat. Dawidowicz zagrał u Probierza w barwach Lechii w 26 spotkaniach. Potem trener pracował jeszcze w Jagiellonii Białystok, Cracovii i młodzieżowej kadrze U-21 (plus całe dwa dni był oficjalnie w Termalice Nieciecza), a sam Paweł objechał trochę świata: Benfica, z niej wypożyczenia do VfL Bochum, US Palermo i w końcu do Hellasu Werona, który go wykupił i jest w nim do teraz.
Ale już latem zeszłego roku Tomasz Włodarczyk informował o zainteresowaniu Dawidowiczem klubu z Premier League, a tej zimy Włosi pisali o możliwym transferze do Atalanty Bergamo. Nie wiemy, co wydarzy się po sezonie, może Polak pozostanie w Weronie, ale na brak zainteresowania klubów narzekać nie będzie. Niewykluczone, że zdecyduje się na awans sportowy. Świetnie, że przedtem poparty awansem na EURO 2024. Kadra wreszcie jest mu pisana.