Z mistrza Polski do I ligi. Wielki powrót Wojciecha Pertkiewicza. Tak ma wyglądać jego Arka [NASZ WYWIAD]
![Z mistrza Polski do I ligi. Wielki powrót Wojciecha Pertkiewicza. Tak ma wyglądać jego Arka [NASZ WYWIAD] Z mistrza Polski do I ligi. Wielki powrót Wojciecha Pertkiewicza. Tak ma wyglądać jego Arka [NASZ WYWIAD]](https://pliki.meczyki.pl/big700/552/679cb689262de.jpg)
Po odejściu z Jagiellonii Wojciech Pertkiewicz wrócił na stanowisko prezesa Arki Gdynia. W rozmowie z Meczyki.pl tłumaczy nam, jakie cele mu przyświecają i gdzie widzi klub za kilka lat. Poruszyliśmy też m.in. kwestie akademii, budżetu, transferów, kontraktów i odejścia Karola Czubaka. Zapraszamy.
Wywiad został przeprowadzony we wtorkowe popołudnie 11 lutego.
MATEUSZ HAWROT, MECZYKI.PL: Co udało się zrobić przez te dziesięć dni w klubie?
WOJCIECH PERTKIEWICZ, PREZES ARKI GDYNIA: To dosyć ogólne pytanie…
Po objęciu funkcji mówił pan o konieczności audytu w pierwszych tygodniach. Rozumiem, że audyt trwa? Jakieś spostrzeżenia?
Audyt to takie “straszne” słowo, ale chodzi po prostu o rozpoznanie bojem wszystkich zakamarków w klubie - działów, ludzi, poznanie pewnych procedur, procesów tutaj funkcjonujących. I na końcu, odpowiedzenie sobie na pytanie: gdzie jest Arka? Do tego próba postawienia sobie pytania “dokąd zmierza?” i, po trzecie, w jaki sposób to zrobić, jeśli się wszyscy zdecydujemy, że obrany kierunek to ten, który wszystkim odpowiada.
A gdzie dzisiaj jest Arka?
Na razie na drugim miejscu w pierwszej lidze. Ocena innych obszarów wymaga jeszcze czasu.
Jakie wrażenie zrobił Dawid Szwarga i jak pan ocenia pierwszy zespół Arki?
Z trenerem jeszcze musimy się bliżej poznać, na razie mieliśmy kilka razy okazję zamienić zdania. Ale przypominam, że klub to nie tylko pierwsza drużyna - w takim rozumieniu, że pierwsza drużyna nie będzie istniała, jeśli nie zapewnimy odpowiedniego bytu klubowi. Więc stabilność klubu jako organizacji jest dla mnie na pierwszym miejscu. A wiadomo, że jeśli chodzi o sport - to w tym momencie akurat jest rozpędzona maszyna, przyzwoicie funkcjonująca. Wiadomo, są zmiany, jak to zawsze w okienku transferowym, odszedł Karol Czubak, ale wiem, że trener Szwarga i jego sztab, ze swoim pomysłem i przy wsparciu Veljko Nikitovicia, wie, co robi. Nie rzuca kością, nie wymyśla nie wiadomo czego, tylko wszystko ma wariantowo rozpisane. Życie nam pokaże i zweryfikuje, czy plan na tę rundę był lepszy od planu tych pięciu czy sześciu klubów, które stoją z nami w wyścigu o awans.
Kto będzie najgroźniejszy w tym wyścigu? Wiadomo, Bruk-Bet ma przewagę, ale za Arką jest choćby Ruch z dziesięcioma meczami u siebie wiosną.
To prawda, do tego cały czas Wisła Kraków, jest Miedź Legnica, która ma swoje ambicje. Jest Wisła Płock, z wielkim - teoretycznie, może i praktycznie - budżetem. Ruch Chorzów. Tych klubów rzeczywiście jest pięć czy sześć, myślę, że szanse rozkładają się równo. Warto więc utrzymać ten mikro handicap wynikający z drugiego miejsca w tabeli. Trzeba powalczyć.
Jak zapatruje się pan na współpracę z dyrektorem Nikitoviciem? Jaki jest w ogóle idealny model współpracy na linii prezes-dyrektor, czy da się przenieść to, co działało w Jagiellonii z Łukaszem Masłowskim?
Jestem w klubie dopiero dwa tygodnie. Poznaję kolejne osoby. Niektóre znałem z branży, tak jak choćby Velo Nikitovicia, ale by się lepiej poznać i wypracować skuteczny model współpracy, potrzeba czasu i zbudowania wzajemnego zaufania.
A jak wygląda dziś budżet Arki, jeśli chodzi o pierwszy zespół? Bardzo jest napięty?
Zależy, co to znaczy “bardzo napięty”. Piłkarze, pracownicy i kontrahenci dostają pieniądze na czas. Zobowiązania płacone są regularnie. Także zaległości z lat minionych, ugody, których troszeczkę jest i one delikatnie wiążą budżet. Do końca sezonu powinniśmy się tego balastu pozbyć. Wspomniane rozpoznanie bojem sytuacji w klubie pozwoli mi - optymistycznie myśląc - tak za dwa - trzy tygodnie spotkać się z akcjonariuszami, głównie Marcinem Gruchałą, by porozmawiać o tym, gdzie jesteśmy i jak ja widzę prognozy w wariancie optymistycznym (Ekstraklasa) i pesymistycznym (I liga).
Gdy przed miesiącem Arka ogłaszała współpracę z Energą z Grupy ORLEN jako sponsorem strategicznym, Marcin Gruchała mówił, że trwają rozmowy z kolejnymi podmiotami. Czy dziś, po tych kilku tygodniach, klub może powiedzieć coś więcej?
Rozmowy trwają, jest szansa na współpracę z kolejnymi partnerami. Kilku znam z poprzednich lat, są skłonni do rozmów. Na dziś przemawia przeze mnie optymizm, ale zobaczymy, jaki będzie efekt końcowy. Pamiętajmy, to też są duże firmy, które dbają o swoje budżety, swój marketing. Skoro jednak zaczęliśmy rozmowy i na razie dobrze nam się rozmawia, to mam nadzieję, że skończymy je też sympatycznie, by wszyscy byli zadowoleni, a u nas na pokładzie zawitał kolejny sponsor.
Jaki jest pana długofalowy cel w roli prezesa Arki? Bo krótkofalowy, sportowy, jak rozumiem, to awans do Ekstraklasy.
Zapewnienie stabilności klubu i rozwijanie jej małymi krokami. To brzmi banalnie, ale wydaje mi się, że to bezpieczne podejście.
To gdzie pan widzi Arkę za kilka, dajmy na to pięć lat?
Więcej będę mógł powiedzieć po tym, gdy będę wiedział, gdzie Arka jest dziś i jakie widzę prognozy na przyszły sezon w zależności od opcji A lub B zakończenia tego obecnego. Po rozmowie z właścicielami, którzy na to spojrzą, ustalimy sobie koncepcję na kolejny sezon, a może właśnie od razu na dwa lub trzy kolejne.
Arka, tak jak każdy inny klub, to firma, w której bardzo łatwo poznać koszty, a przychody są dużą niewiadomą. Jeśli dziura między jednym a drugim jest duża, a ryzyko na jej zasypanie też jest duże, to pytanie, jak bardzo jest się skłonnym to ryzyko podejmować. Niedawno prezes Pogoni Szczecin Jarosław Mroczek przyznał, że podjęli duże ryzyko finansowe zakładając sukces sportowy i dzisiaj już wie, że był w błędzie. Michał Rydz - prezes Widzewa - z kolei określił kwotowo do jakiego poziomu ryzyka może się posunąć, by w przypadku porażki nie postawić w klubu w drastycznej pozycji. Ja jestem raczej z tych ostrożniejszych. Nie chciałbym się pomylić i zachwiać stabilnością spółki w kontekście jej dalszego istnienia. Spółki - mówię to bezdusznie, biznesowo, ale mam na myśli klub, a Arka to coś więcej niż firma i spółka. To dobro społeczne całego regionu, tysięcy kibiców, to ważny element historii Gdyni, życia jej mieszkańców i całego regionu. Zatem odpowiedzialność jest większa niż tylko za prywatną spółkę.
Po tych dziesięciu dniach może już pan wskazać, czego dzisiaj Arce najbardziej brakuje jako klubowi? Nie mówię o sferze sportowej jako pierwszej drużynie, a szerzej.
Trzeba oczekiwania dopasowywać do możliwości, acz chcąc się rozwijać pewnie już dziś mógłbym zrobić listę obszarów wymagających zmian. Wolałbym jednak jeszcze poznać bardziej realia w jakich funkcjonuje klub, a później określić priorytety i weryfikować możliwości.
Na pewno na tej liście byłaby kwestia infrastruktury i budowy akademii.
Oczywiście. To pierwsze, co przychodzi do głowy. Ale by ten temat ruszył, trzeba sobie zagwarantować odpowiednie przychody i stabilność tych przychodów. Sama rozbudowa akademii wymaga, po pierwsze, nakładu finansowego, a po drugie - właśnie ciągłego przychodu, który zapewni możliwość jej utrzymania. Rozwój wiąże się z kosztami, co oczywiste, ale trzeba być przygotowanym na ich ponoszenie.
Takich rzeczy do zrobienia jest więcej. Potrzebuję troszeczkę czasu. Nie chciałbym wchodzić w zbyt duży detal, jeśli chodzi o listę rzeczy, które gdzieś mi się wyświetlają do zrobienia. Finalnie, tak jak wspomniałem, niezbędne jest ustawienie priorytetów i sprawdzenie zdolności finansowych związanych z realizacją zadań czy inwestycji.
A jaki jest etap rozmów z miastem ws. gruntów pod budowę akademii?
Nie wiem. Jeszcze nie miałem tego przed sobą do wglądu.
Wróćmy do kwestii sportowych. Z Arki odszedł Karol Czubak, co pan o tym sądzi po zapoznaniu się ze szczegółami transferu?
Nie możemy tu mówić o transferze, bo zawodnik skorzystał z klauzuli, czyli klub nie miał wpływu na decyzję. Zmiana klubu jednak stała się faktem. Nie do końca rozumiem ten ruch zarówno pod względem sportowym jak i perspektyw. Rozumiem za to, że zawodnik nie zawsze sam podejmuje decyzje, tylko ze swoim otoczeniem - rodziną, menadżerem. Życzę Karolowi powodzenia w Belgii, a my zaczynamy rundę w innej konfiguracji w linii ofensywnej.
Czubak mówił mi: “wydaje mi się, że mam czyste sumienie”
Byłem nieco z boku, ale to “czyste sumienie” Karol odnosi jak mniemam do samego faktu odejścia, ale chyba nie komunikacji tego dotyczącej. Według mnie zabrakło komentarza, wyjaśnienia sytuacji, że jednego dnia mówi, że celem jest awans z Arką do Ekstraklasy, a chwilę później odchodzi. Po ludzku, jeśli ten kontrakt w Belgii był na tyle kuszący, że zawodnik chciał i mógł odejść, to jest tu pole do czytelnej komunikacji ze światem zewnętrznym, która pewnie spotkałaby się ze zrozumieniem, szczególnie gdy się zapisało w annałach klubu.
Patrzę na piłkarzy, którzy dalej są w Arce, choćby na Filipa Kocabę. Czy jest w ogóle opcja, by w przypadku awansu wykupić go z Zagłębia Lubin? Pewnie będzie ciężko.
Zdajemy sobie sprawę, że będzie ciężko, jeśli chodzi o wykup. Badamy też inne opcje, ale za wcześnie dla wszystkich stron, by położyć na stole gotowe rozwiązanie.
Niektórym zawodnikom wygasają kontrakty, na czele z Michałem Marcjanikiem. Kiedy można spodziewać się jego nowej umowy?
Jesteśmy w lutym, więc mamy jeszcze trochę czasu, acz nie aż tak dużo, więc decyzje zapewne niebawem.
A Marc Navarro? Czy klub chce go zatrzymać na dłużej?
Sugestia jest po stronie trenera i dyrektora sportowego, decyzja należy do zarządu. Muszą się zgadzać dwie rzeczy: wartość sportowa i pieniądze. Ale, tak jak powiedziałem, mamy dopiero początek lutego. Zacznijmy ligę, zaczniemy też równolegle pracować nad decyzjami dot. przyszłości poszczególnych zawodników i ruchami na lato. Lato zawsze jest bardziej obfite w transfery. Części zawodnikom kończą się kontrakty, niektórych uda się zatrzymać, niektórych nie, mamy piłkarzy wypożyczonych. I kluczowe - nie wiemy, w której lidze będziemy występować w przyszłym sezonie, a to determinuje plany transferowe.
Można być spokojnym, że zimą nikt już z Arki nie odejdzie? Żadna nowa oferta się nie pojawiła, np. za Hide Vitalucciego?
Nie, nie pojawiła, ani wcześniej, ani teraz.
Ostatnia rzecz, czyli transfer nowego obrońcy. Wiem, że klub się starał, by sprowadzić go jeszcze przed piątkowym meczem z Polonią Warszawa.
Na mecz z Polonią nie zdąży, ale we wtorek sprawy nabrały trochę tempa i mam nadzieję, że w weekend ten zawodnik pojawi się w Gdyni. Do piątku powinniśmy wiedzieć, czy mamy porozumienie.