Wyraźnie wzmocniona Wisła Kraków zaczyna wiosnę. "Są argumenty, by liczyć na szybki powrót do Ekstraklasy"
Już dziś Wisła Kraków po kilku miesiącach wróci do rywalizacji w Fortuna 1. Lidze. Jak “Biała Gwiazda” wykorzystała zimową przerwę? Dlaczego zespół, przynajmniej na papierze, jest dziś dużo silniejszy niż jesienią? Co przed startem rundy wiosennej mówią piłkarze, trener czy właściciel klubu? Na te i wiele innych pytań dotyczących ekipy z Reymonta odpowiemy w tym artykule.
Zaplecze Ekstraklasy jesienią nie okazało się dla Wisły szczególnie łaskawe. Co prawda “Biała Gwiazda” na początku rywalizacji punktowała naprawdę imponująco, zasiadając nawet na fotelu lidera rozgrywek, jednak potem wpadła w wielki kryzys. Zimować musiała dopiero na 10. lokacie, co jest oczywiście wynikiem wybitnie rozczarowującym.
Aktywna zima
Chociaż pogoda w Polsce w ostatnich tygodniach nie była szczególnie przyjemna, nad Reymonta zaświeciło delikatne (hiszpańskie) słońce, które może wlewać w serca kibiców nieco więcej optymizmu. Do klubu, choć w nowej roli, powrócił Kiko Ramirez. Kiedyś trener Wisły, a obecnie jej dyrektor sportowy. Już podczas swojej dawnej kadencji przy Reymonta słynął ze ściągania do stolicy Małopolski naprawdę ciekawych piłkarzy (Carlitos, Pol Llonch, Jesus Imaz, Ivan Gonzalez czy Fran Velez). Teraz wszyscy w klubie oczekują, że będzie równie skuteczny.
Inna bardzo istotna zmiana dokonała się z kolei na wyższym szczeblu. Jarosław Królewski odkupił udziały Tomasza Jażdżyńskiego i stał się większościowym udziałowcem klubu, obejmując także funkcję prezesa. Czy będzie to zmiana na plus? “Po owocach go poznacie” - można by rzec. Królewskiemu oddać trzeba jedno. Nie próżnuje. Mówi o tym on sam, potwierdzają to też jego współpracownicy.
- Muszę znowu podkreślić, że ta współpraca wygląda również bardzo dobrze. Objęcie większej liczby obowiązków przez Jarosława Królewskiego przyspieszyło wiele rzeczy. Podejmuje decyzje sam, dużo wziął na barki. Otrzymuje od nas duże wsparcie - mówił w rozmowie z naszym portalem szkoleniowiec Wisły, Radosław Sobolewski.
Transfery do klubu
A skoro do klubu przyszedł już nowy dyrektor sportowy w postaci wspomnianego Ramireza, to pojawiły się i liczne transfery. Co nieszczególnie zaskakujące - głównie z Hiszpanii.
- Oczywiście Hiszpanów znam bardzo dobrze. Znam ten rynek, nad nim pracuję najwięcej. To jest dla nas bezpieczny rynek, znamy go. Nie oznacza to, że to jedyny rynek, jaki filtrujemy. Chcemy też kontrolować dobrze rynek polski - mówił Ramirez w rozmowie z Meczyki.pl.
Nowy dyrektor sportowy zaczął więc szukać i wyszukał dla Wisły aż pięciu nowych przedstawicieli Półwyspu Iberyjskiego, którzy dołączyli do już obecnych Luisa Fernandeza i Angela Rodado. To:
- David Junca (lewy obrońca),
- Sergio Benito (napastnik),
- Alex Mula (lewy skrzydłowy),
- Miki Villar (prawy skrzydłowy),
- Tachi.(środkowy obrońca),
- Ja uważam, że Hiszpanie, na tę chwilę, najlepiej grają w piłkę na świecie, najlepiej rozwijają talenty i też przede wszystkim: odnajdują się w naszej lidze - mówił w programie “Nocne Gadki” na kanale YouTube Meczyki prezes klubu, Jarosław Królewski.
Grono nowych nabytków uzupełnił rodzynek z Polski - Igor Sapała, były gracz m.in. Rakowa Częstochowa.
“Biała Gwiazda” wzmocniła więc właściwie wszystkie formacje. Jesienią dużo zastrzeżeń można było mieć m.in. do skrzydłowych. Mateusz Młyński, Momo Cisse czy Michael Pereira zawodzili. Michał Żyro nieźle wyglądał raczej wówczas, gdy grał jeszcze jako napastnik. Praktycznie cała odpowiedzialność za ofensywne poczynania Wisły spadała na barki Luisa Fernandeza, który zdobył 10 z 24 bramek drużyny.
- Ostatnia tercja boiska – tu mieliśmy problem z dostarczeniem piłki, finalizacją. Kolejnym problemem jest utrzymanie piłki pod presją. Nad tym od pierwszego dnia bardzo mocno pracujemy. Fajnie też, że chłopcy przyjmują pewne rzeczy do siebie - diagnozował problemy Wisły z jesieni szkoleniowiec zespołu, Radosław Sobolewski w wywiadzie dla Meczyki.pl.
Nie bez powodu na Reymonta zawitali zatem dwaj skrzydłowi - Alex Mula i Miki Villar. Pierwszy z wymienionych ma na swoim koncie 11 występów w La Liga i ponad 100 meczów na drugim szczeblu rozgrywkowym w Hiszpanii. W sparingach Wisły już zdążył pokazać się z niezłej strony. Przeciwko Wiśle z Płock zdobył dwie bramki. Potem miał trochę problemów zdrowotnych, ale wrócił już do treningów.
Mniej wiemy póki co o Villarze, bo ten podpisał kontrakt z “Białą Gwiazdą” dopiero pod koniec stycznia. W przeszłości grał przede wszystkim w drugiej lidze hiszpańskiej, reprezentując ostatnio UD Ibiza. Tam, jak na gracza ofensywnego, nie notował wielkich liczb (trzy gole i jedna asysta w 51 meczach).
Kilkanaście dni temu do drużyny dołączył też nowy napastnik - Sergio Benito. 23-latek ma za sobą jeden występ w La Liga i zdecydowanie więcej na trzecim szczeblu rozgrywkowym w Hiszpanii. Nieoficjalny debiut w koszulce “Białej Gwiazdy” zaliczył mocny, bo dwa razy wpisał się na listę strzelców w mocno ukrywanym meczu z Siarką Tarnobrzeg. Zaczął zatem obiecująco.
- To jest transfer do przodu, na przyszłość, bo to jest naprawdę młody chłopak, bardzo doceniany, bardzo dynamiczny, który tak naprawdę może grać też na lewym czy prawym skrzydle - tłumaczył Królewski w “Nocnych Gadkach”.
Dwaj pozostali Hiszpanie, którzy tej zimy dołączyli do Wisły, to obrońcy. Lewy defensor, David Junca, jest piłkarzem o chyba największym potencjale z nowych nabytków. W swojej karierze reprezentował naprawdę uznane marki - Celtę Vigo, Eibar i Gironę. Na boiskach La Liga rozegrał 79 spotkań. W Krakowie chce się odbudować i ma na to spore szanse. W sparingach wyglądał naprawdę bardzo dobrze.
Z kolei Tachi, środkowy obrońca, to zawodnik wyceniany na największe pieniądze w obecnej kadrze Wisły (600 tys. euro według “Transfermarktu”.) Zasłynął z tego, że… ugryzł kiedyś w głowę Viniciusa Juniora. Pozostając jednak przy tematach strice sportowych, 25-latek na papierze wygląda całkiem solidnie. W barwach Deportivo Alaves rozegrał 23 mecze w La Liga. Reprezentował też m.in. rezerwy Atletico Madryt.
Ważnym punktem Wisły na wiosnę powinien być ponadto jedyny zakontraktowany tej zimy gracz spoza Hiszpanii. Igor Sapała ma wzmocnić środek pola, który jesienią też nie prezentował się najlepiej. Doświadczony pomocnik w latach 2017-2022 reprezentował Raków Częstochowa i rozegrał dla niego prawie 120 spotkań. Według opinii wielu osób nadal jest piłkarzem na Ekstraklasę, nie pierwszą ligę. Ale on chce wrócić do elity właśnie z “Białą Gwiazdą”.
- Wisła i ja dążymy do tego samego, żeby wrócić do optymalnej formy i do tego miejsca, które powinno do nas należeć. Wierzę, że tak się stanie. Dziwnie to wygląda, jak Wisła nie jest w Ekstraklasie. Ten awans jest upragniony i zrobimy wszystko, by stał się faktem, taki mamy cel na wiosnę - mówił niedawno Sapała w rozmowie z Meczyki.pl.
Czystki
Co nie bez znaczenia, Wisła nie tylko kontraktowała zimą ciekawych piłkarzy, ale też nie pożegnała nikogo istotnego. W drużynie pozostał przede wszystkim Luis Fernandez, lider ofensywy. Jego kontrakt wygasa po sezonie i wciąż nie wiadomo, gdzie Hiszpan będzie kontynuował karierę po zakończeniu rozgrywek. Teraz najważniejsze jest jednak to, że pomoże Wiśle w walce o awans.
- Najpierw musimy poprawić aspekt sportowy, zachować równowagę w drużynie. Oczywiście jeśli chodzi o zawodników, którzy pomogą nam awansować – będziemy się starać o to, by zostali w klubie. Teraz najważniejsza jest drużyna - stwierdził Ramirez.
Z zespołu odeszli jedynie piłkarze, którzy jesienią mocno zawodzili i trudno było przypuszczać, że mogą dać tej drużynie jeszcze coś dobrego: Michael Pereira, Ivan Jelić Balta, Krystian Wachowiak oraz Dor Hugi. Zimowe ruchy Wisły, przynajmniej na papierze, wyglądają więc całkiem logicznie.
W czym upatrywać zagrożeń?
Przy Reymonta zapanował umiarkowany optymizm, ale trudno nie dostrzec też zagrożeń i wątpliwości przed startem piłkarskiej wiosny. Zacząć należy chyba od tego, że “Biała Gwiazda” po prostu narobiła już sobie nieco strat i zdecydowanie zmniejszył się jej margines błędu. Jeśli podopieczni Sobolewskiego marzą o szybkim powrocie do Ekstraklasy, muszą gonić. W tym momencie zajmują bowiem dopiero 10. miejsce, tracąc do miejsca gwarantującego bezpośredni awans już 10 punktów. Bliżej jest do strefy barażowej (cztery oczka straty) i to chyba dobicie do niej jest teraz najbardziej realnym celem.
Problemem może okazać się też niewystarczające zgranie zespołu, w którym zimą wymieniono całkiem sporo klocków. Nowi gracze, choć na papierze wyglądają naprawdę ciekawie, będą zapewne wiosną stanowić spory procent podstawowej jedenastki. Machina nie od razu może więc pracować optymalnie. Na wypracowanie pewnych automatyzmów zazwyczaj potrzeba czasu, a Wisła… po prostu tego czasu nie ma. Musi punktować od samego startu.
Inna kwestia, poniekąd powiązana, to rytm meczowy nowych zawodników. Bo choć złapali oni trochę minut w sparingach, to w kilku przypadkach dawno nie grali o stawkę. Sapała był bez klubu od września, Junca i Mula od lipca, a Tachi ostatnie spotkanie rozegrał w maju. Jedynie Benito oraz Villar pograli trochę w trwającym sezonie.
“Biała Gwiazda” wzmocniła zimą większość pozycji i kadra wygląda zdecydowanie lepiej niż w rundzie jesiennej. O jakie pozycje można się najbardziej obawiać? Chyba o środek pola. Tę formację wzmocnił co prawda Sapała, ale poza nim do dyspozycji Sobolewskiego będą głównie młodzieżowcy i bardzo doświadczony Vullnet Basha, który miewa sporo problemów ze zdrowiem.
- Dla mnie największe wątpliwości to pozycje “6” i “8”. Tutaj się zastanawiam, czy ta Wisła “nie będzie za krótka”. Igor Sapała to myślę, że będzie bardzo solidne wzmocnienie. Jestem raczej przekonany, że to jest dobry transfer. No i teraz pytanie co dalej. No bo Sapała-Basha to wygląda na papierze fajnie, ale też wiemy, że Basha raczej nie jest zawodnikiem, można zakładać, który całą rundę zagra w pełni (...). Plewka jest skreślony, Jelicia Balty już nie ma - zauważył dziennikarz Michał Trela w podcaście “Trela & Wojtowicz - Polska Piłka”.
Najprawdopodobniej to właśnie w środku pola Wisła będzie stawiała na młodzieżowca, który według przepisów musi znajdować się na murawie w trakcie meczu Fortuna 1. Ligi. Rolę tę pełnić mogą 19-letni Kacper Duda, 20-letni Bartosz Talar czy 20-letni Wiktor Szywacz.
Co jeszcze może pokrzyżować Wiśle plany? Kontuzje. W wywiadzie dla Meczyki.pl mówi o tym Sobolewski.
- Ja jednej rzeczy się obawiam - każdy z trenerów ma takie obawy. Żeby omijały nas kontuzje, choroby – wiadomo, w jakim czasie żyjemy. To jest bardzo niebezpieczne, jak zawodnik wypada na tydzień i z tygodnia na tydzień wypada kolejny element. Myślę, że musimy się z tym zmagać i do tego przywykliśmy - tłumaczy szkoleniowiec Wisły.
Kibiców Wisły martwi też kwestia stadionu, bo wciąż nie wiadomo, w jakiej liczbie fani “Białej Gwiazdy” będą mogli wiosną stawiać się przy Reymonta. Wszystko przez przygotowania obiektu do Igrzysk Europejskich, które odbędą się w Małopolsce na przełomie czerwca i lipca tego roku.
- Może być cztery tysiące, może być osiem, może być dziewięć. Trudno powiedzieć. Dla nas finansowo to też jest katastrofa - zdradzał na kanale YouTube Meczyki prezes klubu, odpowiadając na pytanie, w jakim stopniu Wisła będzie mogła zapełnić obiekt.
Co jeśli się nie uda?
Wiślacy wierzą w awans i twierdzą, że ten awans wywalczą. Jasno mówią o tym piłkarze i trener. Więcej powściągliwości zachowuje prezes, który nie chce składać obietnic bez pokrycia. Tłumaczy jednak, co stanie się, jeśli “Biała Gwiazda” po tym sezonie nie wróci do Ekstraklasy. Czy klub, choćby przez ostatnie liczne transfery, jeszcze bardziej pogrąży się finansowo i zobaczymy następną rewolucję?
- Mamy bardzo twarde założenia, jeżeli chodzi o budżet. Ci piłkarze, którzy przychodzą, mają podobne stawki (...) Te stawki są na powiedzmy średnim poziomie. Z opcją powiększenia tego poziomu po awansie. Celem na tę rundę, w kontekście finansowym, jest tak manipulować składem, żeby tego budżetu nie zwiększać. Liczymy na to, że nawet po tych transferach, które były do klubu, to i tak zaoszczędzimy wydatki na drużynę. Nie będziemy zwiększać na pewno w sposób duży tego budżetu. A wręcz przeciwnie - tłumaczy Królewski.
Nowi piłkarze mają dać jakość tu i teraz, pomóc w osiągnięciu celu, ale jeśli nie uda się go osiągnąć, wcale nie muszą pożegnać się z Wisłą.
- To nie są zawodnicy tacy, na których my patrzymy, że są tylko na pół roku i tyle. Ja uważam, że to są zawodnicy, którzy będą potem w stanie walczyć w Ekstraklasie, ale też w razie czego będziemy optowali za tym, żeby oni zostali z nami, jeżeli będziemy walczyć w pierwszej lidze [w przyszłym sezonie - przyp. red.] - dodał prezes “Białej Gwiazdy”.
***
Przed Wisłą 16 arcyważnych spotkań, które pozwolą odpowiedzieć na pytanie, gdzie klub z Reymonta zobaczymy w przyszłym sezonie. Sytuacja jest trudna, ale da się zamienić ją w szczęśliwe zakończenie. Jak mawia klasyk - wszystko zweryfikuje boisko.