Jako 33-latek gra sezon życia. Bije swoje rekordy, wyprzedza legendy. "Kiedyś przepadł w Europie"
W wieku 33 lat przeżywa zdecydowanie najlepszy sezon w swojej karierze, choć kilka lat temu wyjechał z Europy i wydawało się, że może już do niej nie wrócić. Enner Valencia najpierw z dobrej strony pokazał się na mundialu, a teraz zachwyca w tureckim Fenerbahce. W rankingu Złotego Buta wyprzedza wielkie gwiazdy.
Valencia na podbój Europy ruszył już prawie dekadę temu. Rozegrał wówczas fantastyczne pół roku w barwach meksykańskiego CF Pachuca, strzelając 18 goli w 24 meczach, a następnie z dobrej strony pokazał się też na mistrzostwach świata w Brazylii. Uwagę zwróciły wtedy na niego kluby z mocnych lig Starego Kontynentu. Ostatecznie Ekwadorczyk przeniósł się do West Hamu, który zapłacił za jego transfer 15 mln euro.
Anglia nie dla niego
Anglii niestety nie podbił, choć miał kilka przebłysków. Potrafił na przykład ustrzelić dublet w starciu z Manchesterem City, co dało jego drużynie cenny remis. Z londyńskim zespołem pożegnał się po dwóch sezonach. Bilans - 68 spotkań, 10 goli i siedem asyst.
Trzeba jednak podkreślić, że ekwadorski napastnik miał sporo problemów z kontuzjami, które nie ułatwiały mu budowania mocnej pozycji w barwach “Młotów”. Raz odzywało się kolano, innym razem łydka czy staw skokowy. Przez urazy Valencię ominęło 20 spotkań w trakcie dwóch sezonów.
Latem 2016 roku West Ham wypożyczył swojego napastnika do ligowego rywala - Evertonu. Tam Valencia miał jednak trudno o grę na “dziewiątce”, bo niekwestionowaną gwiazdą zespołu pozostawał Romelu Lukaku. Ekwadorczyk większość swoich szans dostawał zatem jako skrzydłowy. Półroczne wypożyczenie zakończył po rozegraniu 23 meczów, w których strzelił zaledwie trzy gole i zanotował dwa decydujące podania.
Valencia o przebicie się w Anglii walczył przez trzy lata. Bez skutku. Postanowił wówczas wrócić tam, gdzie był niekwestionowaną gwiazdą. Ponownie zawitał zatem do Meksyku, choć tym razem nie do CF Pachuca, a Tigres.
Miłe złego początki
Początek w nowych barwach miał świetny, ale im dalej w las, tym wyglądało to już gorzej. Za strzelanie goli odpowiadał przede wszystkim dobrze znany Andre-Pierre Gignac. Valencia gasł natomiast z miesiąca na miesiąc. W trzecim i ostatnim już sezonie w barwach Tigres, zdobył zaledwie dwie bramki w 31 meczach.
Wcześniej miał natomiast kilka świetnych okresów. Na przykład w Lidze Mistrzów CONCACAF, bo tam w sezonie 2018/19 wywalczył tytuł najlepszego strzelca. Sezon później triumfował w tych rozgrywkach. Wywalczył też z drużyną tytuł mistrza Meksyku, a po zakończeniu Apertury (sezon jesienny ligi meksykańskiej) w kampanii 2017/18 otrzymał nawet tytuł MVP rozgrywek.
Końcówka przygody z Tigres, jak zdążyliśmy już wspomnieć, wyglądała natomiast znacznie gorzej. Trudno było zatem wtedy przypuszczać, że Valencia ponownie zawita do Europy i tym razem odnajdzie tam życiową formę. Latem 2020 roku szansę Ekwadorczykowi dało jednak tureckie Fenerbahce, które teraz z pewnością nie żałuje tej decyzji.
Najlepszy czas w karierze
33-letni dziś napastnik zadomowił się w tureckiej ekipie. Właśnie spędza tam trzeci sezon. Jak wyglądały w liczbach dwa poprzednie? Właściwie identycznie.
- 2021/22 - 13 goli i 5 asyst (33 mecze),
- 2020/21 - 13 goli i 5 asyst (35 meczów).
Samego siebie Valencia przechodzi jednak w trwających obecnie rozgrywkach. Chociaż mamy dopiero początek lutego, już teraz wyśrubował najlepsze statystyki w swojej karierze. Po rozegraniu 18 meczów ligowych ma na swoim koncie 20 goli i cztery asysty. Daje mu to miejsce w ścisłej czołówce walki o Złotego Buta - nagrodę dla najskuteczniejszego zawodnika sezonu w europejskich ligach. Chociaż każde jego trafienie wyceniane jest na półtora punktu, a piłkarze z lig TOP5 mogą liczyć na dwa punkty, on i tak wyprzedza wiele gwiazd - w tym Roberta Lewandowskiego, Kyliana Mbappe, Leo Messiego czy Karima Benzemę.
Valencia nie ma oczywiście wielkich szans na triumf, bo strata do Haalanda jest olbrzymia, ale jego dotychczasowe poczynania i tak robią wrażenie. Jeśli dopisze mu zdrowie, może wykręcić naprawdę kapitalny wynik. Przed Fenerbahce jeszcze 15 ligowych kolejek.
Legenda reprezentacji
W międzyczasie o świetnej formie Ekwadorczyka mogliśmy przekonać się też podczas mundialu w Katarze, gdzie Valencia potwierdził, że w koszulce reprezentacji nie zawodzi. W meczu otwarcia przeciwko gospodarzom ustrzelił dublet. Potem zdobył też wyrównującą bramkę w starciu z Holandią. Dla kadry rozegrał już 77 spotkań i zdobył 38 bramek. Co ciekawe, aż sześć na mistrzostwach świata. Jest obecnie:
- Najlepszym strzelcem w historii reprezentacji Ekwadoru,
- Najlepszym strzelcem ekwadorskiej kadry na mistrzostwach świata,
- Jedynym piłkarzem z Ameryki Południowej, który strzelił dla swojej reprezentacji sześć goli z rzędu na mundialu,
- Najstarszym strzelcem gola w historii meczu otwarcia mistrzostw świat (33 lata i 16 dni).
Chociaż Ekwador ostatecznie pożegnał się z katarskim czempionatem już po fazie grupowej, Valencia wrócił do klubu nabuzowany dobrą energią i w ostatnich tygodniach przechodzi samego siebie. Na początku miał jeszcze małe problemy zdrowotne, ale kiedy ponownie zaczął występować regularnie, znów cierpią na tym przeciwnicy.
Ekwadorczyk w rozgrywanym kilka dni temu ligowym meczu przeciwko Kasimpasie strzelił - uwaga - cztery gole. Od 37. do 69. minuty. Piąte trafienie dołożył jego partner z ataku, Michy Batshuayi. Ten, choć ma zdecydowanie mocniejsze CV i jest kilka lat młodszy, musi w obecnych rozgrywkach oddać palmę pierwszeństwa Valencii. Patrząc szerzej - Ekwadorczyk w ostatnich pięciu spotkaniach zdobył aż osiem bramek.
Po zakończeniu tego sezonu Valencii wygasa umowa z Fenerbahce. Mówi się, że 33-latek chętnie zostanie w klubie. A i turecki gigant, patrząc na obecną formę zawodnika, zapewne nie będzie chciał myśleć o rozstaniu.