Wygrany zgrupowania Legii przed nowym sezonem? Tego piłkarza chciał Runjaic. "Prezentował się solidnie"
Legia Warszawa zakończyła tygodniowe zgrupowanie w austriackim Fieberbrunn. Stołeczni przygotowywali się pod okiem nowego szkoleniowca Kosty Runjaicia. Jak zmieniła się drużyna, jak przebiegały treningi, co już wiemy przed startem sezonu, a co pozostaje w sferze spekulacji?
Legioniści po najgorszym od 30 lat sezonie wrócili do zajęć w dobrych nastrojach. Wygląda, że fatalne rozgrywki wyrzucili już z głów i z pozytywnym nastawieniem patrzą na najbliższe miesiące.
Runjaić - to idzie nowe
Niewątpliwie wpływ na to ma przyjście nowego trenera Kosty Runjaicia, z którym w Warszawie wiąże się spore nadzieje na odbudowę pozycji zespołu w Ekstraklasie. Na razie niemiecki szkoleniowiec sprawia raczej dobre wrażenie. Przede wszystkim jest osobą otwartą. Być może to przemyślane działanie, by ułatwić sobie start w nowym środowisku, ale fakty są takie, że Runjaić nie tworzy sztucznych barier tak w relacjach z piłkarzach, jak i z dziennikarzami. Można przy tym zauważyć, że ma naturalną pewność siebie, którą emanuje.
Stara się też dbać o wysoki poziom motywacji podopiecznych. Na każdym kroku podkreśla, że w Warszawie trzeba zawsze grać o zwycięstwo, walczyć o najwyższe cele. Co ciekawe, nie ma w klubie jednolitego przekazu, bo przecież dyrektor sportowy Jacek Zieliński w “Pogadajmy o Piłce” na kanale Meczyków (Youtube) tonował nastroje i zapowiadał, że w obecnej sytuacji organizacyjno-sportowej Legia nie będzie faworytem w wyścigu o tytuł, a będzie chciała powalczyć o puchary.
Co zaś wiemy o stylu pracy Runjaicia? Wszystko jest zaplanowane, poddane analizie. Treningi są zróżnicowane zarówno pod kątem obciążeń, jak i wykonywanych ćwiczeń. Niemiec potrafi dać zawodnikom mocno w kość, ale tylko, gdy wynika to z harmonogramu pracy. Jednocześnie nie sposób uznać austriackie zgrupowanie za przesadnie ciężkie. Można założyć, że wynika to również efekt dobrze wykonanej pracy w tym zakresie przez poprzedni sztab.
Powrót Jasura
Jeśli ktoś jednak ma problem z przygotowaniem fizycznym, to bez wątpienia Uzbek Jasur Jakszibojew, który wrócił z wypożyczenia do Sheriffa Tyraspol. W Warszawie przed rokiem nie przekonywał, wiecznie miał jakieś problemy, ale po czasowych przenosinach do Mołdawii, pod okiem znanego sobie szkoleniowca, odżył. W debiucie zaliczył gola i asystę, by niedługo potem zdobyć bramkę na Bernabeu w meczu Ligi Mistrzów przeciwko Realowi. I to było właściwie na tyle. Pomocnik dołożył wprawdzie jeszcze dwie asysty w lidze, ale ostatnie 10 miesięcy to pasmo rozczarowań. Dość powiedzieć, że łącznie w barwach Sheriffa wystąpił tylko 12 razy, z czego jedynie dwukrotnie w tym roku. W międzyczasie była długotrwała kontuzja, był Ramadan, przez który przed rokiem również miał problemy w Legii.
Jak tłumaczył Zieliński, Jasur wyjechał z Tyraspola, bo obawiał się ataku Rosji na Mołdawię. W każdym razie do Warszawy wrócił zapuszczony, zupełnie nie przygotowany do rywalizacji na profesjonalnym poziomie. Jeszcze w okresie urlopowym piłkarz trenował indywidualnie, co miało mu ułatwić wejście w treningi. Efekt? Uzbek nie był w stanie utrzymać tempa biegu nawet wśród pracujących na niższych obrotach. Jakszibojew jednak dostawał od trenera szanse w sparingach. Nie sposób stwierdzić, by je wykorzystał, choć czysto piłkarskich umiejętności nie można mu odmówić. Warto też podkreślić, że w końcu wziął udział we wszystkich treningach.
“Stary Słowak i może”
Tak Legia reklamowała przenosiny do stolicy Roberta Picha, 34-latka od dawna związanego ze Śląskiem Wrocław. Ściągnięcie podstarzałego pomocnika wywołało falę negatywnych komentarzy wśród legijnych internautów. Zasięgnęliśmy języka o Pichu we Wrocławiu. Usłyszeliśmy, że to piłkarz, który nie wyróżnia się w szatni.
- Cichy, normalny. Nie robił atmosfery, ani jej nie psuł. Jeden z wielu - twierdzi nasz rozmówca.
W Śląsku, potrzebującym odświeżenia i odmłodzenia drużyny, nie wiązano już z nim przyszłości i nie zaoferowano mu przedłużenia kontraktu, który zresztą należał do wyższych w zespole. Oferta z Legii była wielkim zaskoczeniem, również dla samego zawodnika, który po słabym sezonie nie mógł nawet marzyć o takim rozwoju wydarzeń. Czego się można po nim spodziewać?
- Wejść na 20-30 minut, bo na więcej nie ma siły, ale i jakości, która mogłaby pomóc Legii - dowiadujemy się.
Mówi się, że trener może go próbować na pozycji środkowego pomocnika, jednak to zawodnik na wskroś ofensywny, nieprzyzwyczajony do pracy w obronie i trudno sobie wyobrazić, by rzeczywiście ten pomysł wypalił. Niemniej, w trakcie treningów podczas zgrupowania prezentował się solidnie i w sparingach wybiegał w pierwszym składzie.
Nowy snajper?
W Austrii drugą nową twarzą był Blaż Kramer, słoweński napastnik, który ostatnio występował w FC Zurich. Z nim z kolei kibice Legii wiążą duże nadzieje. Ma rozwiązać problemy na pozycji środkowego napastnika. Jeszcze do niedawna był tu innego rodzaju kłopot - bogactwa. Tomas Pekhart wystrzelał koronę króla strzelców Ekstraklasy, Mahir Emreli błyszczał w europejskich pucharach. Obaj jednak odeszli i zrobiła się potężna luka. Kramer ma za sobą trudny rok w Szwajcarii i gra przy Łazienkowskiej będzie z pewnością dla niego próbą odbicia, powrotu na poziom, który już reprezentował. Na początku obozu nie wyglądał jednak za dobrze. W Fieberbrunn podśmiewywano się, że w sumie w ataku mógłby grać Arkadiusz Ciach, który właśnie zamienił Legię II na Świt Nowy Dwór, bo sylwetką przypomina Słoweńca, a różnicy w umiejętnościach nie widać. Ale potem napastnik się rozkręcił. Wydaje się, że to zawodnik pokroju Pekharta, z tą różnicą, że jest wyraźnie szybszy, a do tego lepszy technicznie. W każdym razie pod koniec zgrupowania, choć nie strzelił gola w żadnym sparingu, zaczął wyglądać obiecująco.
Środek boiska
Kramer nie jest oczywiście napastnikiem, który będzie czarował rajdami i techniką. Aby miał sytuacje, musi zostać dobrze obsłużony przez kolegów. Wiele będzie więc zależało od podań, jakie otrzyma. Sądząc po sparingach, Runjaić będzie grał w ustawieniu, do którego przyzwyczaił w Pogoni: 1-4-1-4-1. Postawa pomocników wydaje się tu kluczowa. Pewniakiem do gry na pozycji nr sześć wciąż wydaje się być Bartosz Slisz, ale należy podkreślić progres Ihora Charatina. Ukrainiec zaczął prezentować się lepiej i jeśli dobrze przepracuje najbliższe dwa tygodnie, to nie będzie zaskoczeniem, jeśli to jego zobaczymy w wyjściowym składzie w Kielcach na inaugurację sezonu z Koroną. Wyżej mieli grać Josue i Bartosz Kapustka. Nie wiadomo jednak, czy tak rzeczywiście będzie. Josue wprawdzie potwierdził w Austrii, że jest liderem stada, prawdziwym samcem alfa, który przy tym nie zamierza dzielić się władzą. Co interesujące, bardzo go zirytowały słowa Jacka Zielińskiego, który w naszym programie "Pogadajmy o piłce" powiedział, że Portugalczyk nie potrafi dłużej wysiedzieć w jednym miejscu i nie wie, czy jego umowa zostanie przedłużona.
Wcześniej w "Prawdzie Futbolu" również sugerował, że Josue nie jest Legii niezbędny. Pomocnik zaś nie wyklucza odejścia, o czym pisaliśmy TUTAJ. Natomiast Kapustka po zerwaniu więzadeł nadal nie jest w pełni gotowy do gry. Wprawdzie już w końcówce ubiegłego sezonu w kilku spotkaniach wchodził z ławki, ale jego kolano nie było przygotowane na meczowe obciążenia i puchło. Podczas zgrupowania w Austrii zawodnika oszczędzano, czasami trenował indywidualnie. Nie zagrał także w sparingach. Jego kolano było pod stałym nadzorem. W końcu legijni medycy zdecydowali, że Kapustka musi skonsultować się z lekarzem, który przeprowadzał operację. Zawodnik udał się więc do Niemiec po diagnozę. Dopiero po niej zostaną podjęte decyzje dotyczące jego obciążeń treningowych i ewentualnego dalszego leczenia. Jak donosi portal "legioniści.com", najbliższa przyszłość piłkarza jest niepewna, a trener chciałby, by sprowadzono jeszcze mobilnego środkowego pomocnika. To wszystko bardzo niepokoi zawodnika, bo liczył, że zdoła odzyskać na tyle dobrą dyspozycję, by pojechać na mundial.
Jak wygląda sytuacja młodzieży?
Można powiedzieć, że bardzo dobrze. Na tę chwilę, tuż po zgrupowaniu, pewniakiem do gry wydaje się być Maik Nawrocki, który będzie tworzył parę stoperów z Lindsayem Rosem (wysoka forma w Austrii!). Wykupiony z Werderu 20-latek wraca po problemach ze zdrowiem i w Warszawie bardzo na niego liczą, również w kontekście możliwego transferu w przyszłości. Trwa natomiast rywalizacja o miejsce w bramce. Jak słyszymy, po powrocie z wypożyczenia do Stomilu akcje Kacpra Tobiasza poszły mocno w górę, ale niewiele starszy Cezary Miszta również nie odpuszcza. W tej dwójce należy upatrywać kandydata do obsadzenia miejsca między słupkami, o ile oczywiście Miszta nie zostanie sprzedany, a jest to niewykluczone.
Przy czym w grze pozostaje też ten trzeci - niedawny golkiper Zagłębia Lubin Domink Hładun. To najbardziej doświadczony bramkarz, ale na ten moment wydaje się przegrywać rywalizację z młodszymi kolegami. Runjaić ceni też Macieja Rosołka, który jednak w Austrii zmagał się z problemami zdrowotnymi. Reszta młodzieży, włączając w to Kacpra Skibickiego, nie cieszy się specjalnym poważaniem. Symptomatyczny jest przypadek Igora Strzałka, który wiosną był wynoszony pod niebiosa przez część legijnej społeczności internetowej, a Vukoviciowi zarzucano, że nie daje chłopakowi szans. U nowego trenera ćwiczył na uboczu, często nie brał udziału w zajęciach taktycznych. Wydaje się, że klub i zawodnik będą musieli pomyśleć o wypożyczeniu.
Pierwszy mecz sezonu 2022/23 Legia rozegra 16 lipca w Kielcach.