Wygrani i przegrani meczu ze Szkocją. "Popełniał najprostsze błędy. Najgorszy piłkarz na boisku"

Wygrani i przegrani meczu ze Szkocją. "Popełniał najprostsze błędy. Najgorszy piłkarz na boisku"
Marcin Karczewski / PressFocus
Zremisowany mecz ze Szkocją w Glasgow nie miał wielu bohaterów po polskiej stronie. A choć nie wszyscy zawiedli, to trudno pozytywnie ocenić występ naszej kadry w tym spotkaniu. Szczególnie jeden z “Biało-czerwonych” zanotował wyjątkowo kiepski występ.
To nie był dobry mecz reprezentacji Polski na Hampden Park. Wynik zamazuje obraz spotkania, w którym “Biało-czerwoni” grali na miarę swoich możliwości łącznie najwyżej przez 15, 20 minut. Szkocja obnażyła wiele naszych słabości, a niektórzy z podopiecznych Czesława Michniewicza pewnie chętnie zapomnieliby o występie w Glasgow. I choć nie wszyscy zawiedli, a przy kilku nazwiskach warto postawić plusik, to akurat przegranych tej potyczki po polskiej stronie wskazać nie jest trudno.
Dalsza część tekstu pod wideo

Przegrani meczu ze Szkocją

Arkadiusz Reca
Za podsumowanie występu Recy niech posłuży uzasadnienie wręczonej mu przez nas oceny 2 w skali 1-10:
- Najgorszy piłkarz na boisku. W pierwszej połowie nie wychodziło mu zupełnie nic, otworzył rywalom autostradę i z łatwością tracił piłki, był spóźniony, dał się ogrywać. W drugiej się poprawił, dopóki nie wyróżnił się brutalnym faulem, za który mógł, a kto wie, czy nie powinien otrzymać czerwonej kartki - napisaliśmy TUTAJ, gdzie znajdziecie wszystkie oceny reprezentantów Polski po meczu na Hampden Park.
Ostatni raz Reca zagrał od pierwszej minuty z orzełkiem na piersi rok temu przeciwko Węgrom. Wówczas absolutnie sobie nie radził i popełniał najprostsze błędy. W Glasgow było podobnie. Piłkarz Spezii nie nadążał za Szkotami, źle się ustawiał i grał nadzwyczaj nerwowo, łatwo oddając futbolówkę przeciwnikom. Po słabym starcie jakby posypał się mentalnie, co zaowocowało kolejnymi pomyłkami. A nawet jeśli w drugiej połowie wyglądał lepiej, to nie dał choćby pół argumentu Czesławowi Michniewiczowi, by desygnować go do gry na mecz ze Szwecją.
Grzegorz Krychowiak
To nie był zły występ Krychowiaka. Ale zbyt nierówny, by ocenić go pozytywnie. “Krycha” przeplatał świetne zagrania i odbiory głupimi stratami, wynikającymi albo ze zbyt późnej reakcji, albo niewłaściwych decyzji. Zdarzało mu się zawiesić w ważnych momentach, co skutkowało napędzaniem akcji ofensywnych Szkotów. Jeśli miał przekonać selekcjonera i niedowiarków, że jest w pełni gotowy na grę we wtorek, to niestety tego nie dokonał. Mimo wszystko, z uwagi na uraz Bartosza Salamona, jego występ w podstawowym składzie na Szwecję wciąż trzeba traktować jako realną opcję.
Arkadiusz Milik
Miał pecha Arkadiusz Milik. Nie zdążył dobrze wejść w mecz, a już zasygnalizował chęć zmiany. Póki grał, to niewiele jednak zdziałał. Szkoccy obrońcy uprzykrzali mu życie, napastnik Marsylii szukał okazji do stworzenia zagrożenia pod ich bramką, lecz raz nie sięgnął piłki, a następnie jego strzał został zablokowany. Nie dał się zapamiętać niczym pozytywnym, w przeciwieństwie do zmieniającego go Krzysztofa Piątka, a nawet wchodzącego w końcówce Adama Buksy. Być może Milik będzie gotowy na wtorkowe spotkanie na Stadionie Śląskim. Tylko czy dał jakikolwiek argument, nawet w obliczu kontuzji Piątka, by wyjść na Szwedów od pierwszej minuty?
Piotr Zieliński
Chyba nigdy nie uwolnimy się od dyskusji na temat przydatności Piotra Zielińskiego dla reprezentacji Polski. Niestety, “Zielu”, zawodnik o przecież wybitnych jak na polską piłkę umiejętnościach, sam daje powody, by wątpić w jego pozytywny wpływ na kadrę. W Glasgow, poza Recą, zanotował najgorsze zawody wśród “Biało-czerwonych”. Przede wszystkim - zaliczył drzemkę przy golu Kierana Tierneya, łamiąc linię spalonego.
Ponadto rzadko szukał swoich firmowych, nieszablonowych zagrań, często był poza grą, nie mógł się odnaleźć na murawie Hampden Park. Jedna udana dwójkowa akcja z Mattym Cashem to zbyt mało, by w ciepłych słowach wypowiedzieć się o grze gracza Napoli. Choć z drugiej strony Zieliński jest tego typu piłkarzem, że akurat przeciwko Szwecji może być naszym najlepszym zawodnikiem. W Szkocji własnej pozycji w reprezentacji w żaden sposób jednak nie poprawił. Wręcz przeciwnie.

Wygrani meczu ze Szkocją

Łukasz Skorupski
Zdał egzamin na piątkę z plusem. Przy straconej bramce nie miał szans, a we wszystkich innych sytuacjach spisywał się na medal. Był pewny na przedpolu, nie mylił się przy piąstkowaniu, skutecznie bronił uderzenia Szkotów, nawet gdy musiał interweniować dwukrotnie w kilka sekund. Dźwignął rolę zastępcy Wojciecha Szczęsnego i udowodnił, że nadaje się na reprezentacyjną “dwójkę”. Nie dał Michniewiczowi powodu, by rozważać w tej roli Bartłomieja Drągowskiego czy Kamila Grabarę. Zresztą, lata mijają, a o bramkarzy w kadrze wciąż nie trzeba się martwić. Na wypadek kłopotów “Szczeny” o Skorupskiego między słupkami możemy zatem być spokojni.
Matty Cash
Może nieco na siłę, lecz jeśli mamy wskazać po meczu na Hampden piłkarzy, do których trudno mieć pretensje, to Cash jest jednym z nich. Nie była to wprawdzie jego najlepsza wersja z Premier League, gdzie Matty słynie z efektownych rajdów ofensywnych, bo w tym aspekcie w Glasgow pokazał się właściwie tylko raz, ale ogólnie spisał się solidnie. W obronie dawał radę, grał odpowiedzialnie, spokojnie i - w przeciwieństwie do tego, co zaprezentował w listopadzie z Węgrami - bez “pompki”, bez nadmiernej agresji i emocji. Reprezentacji Polski nie stać dziś na grę na prawym wahadle kimkolwiek innym niż Cash. Czekamy na fajerwerki znane z Aston Villi.
Tymoteusz Puchacz
“Puszka” nie znalazł się w kadrze meczowej i paradoksalnie… sporo na tym zyskał. Arkadiusz Reca wyglądał w Glasgow na tyle słabo, że dziś Puchacz, którego większość kibiców i ekspertów odsuwała od reprezentacji po dramatycznym występie z Węgrami, jawi się jako nie taka zła opcja na lewe wahadło. Często tak jest, że dużo wygrywają ci, którzy akurat nie grają, bo nie mieli okazji niczego zepsuć. Nie można wykluczyć, że gdyby przeciwko Szkocji Michniewicz desygnował na boisko Puchacza, a Reca pozostałby poza kadrą, to mielibyśmy odwrotną sytuację. Ale to wyłącznie dywagacje - na dziś to piłkarz Trabzonsporu wygląda najsensowniej, jeśli chodzi o wybór lewego wahadłowego. Nawet gdy to wybór wyłącznie z braku laku.
***
Do grona wygranych pierwotnie mieliśmy zaliczyć także Krzysztofa Piątka, który mimo zmarnowania jednej, dogodnej sytuacji w końcu znalazł drogę do siatki, ale napastnik Fiorentiny niestety zakończył mecz z kontuzją i wszystko wskazuje na to, że ze Szwecją nie zagra. Pokazał jednak, że w kadrze można na niego liczyć. Piłka go szuka, a on nawet w sytuacji beznadziejnej, jak w doliczonym czasie gry, potrafi wywalczyć rzut karny i zamienić go na gola. Choćby dlatego możemy żałować, że Michniewicz nie będzie miał w Chorzowie do dyspozycji takiego dżokera.

Przeczytaj również